Lech Poznań w niedzielny wieczór przełknął gorzką pigułkę - przegrał z Rakowem Częstochowa 1:2 w PKO BP Ekstraklasie, co skomplikowało jego sytuację w tabeli. O ile polskie fronty nie idą w tym sezonie po myśli Kolejorza, o tyle wciąż jest jedynym polskim przedstawicielem na arenie międzynarodowej. Mistrzowie Polski stają przed szansą awansu do 1/16 finału Ligi Konferencji Europy.
Zadecyduje o tym ostatnia kolejka, w czwartek o godzinie 21 niebiesko-biali na stadionie przy Bułgarskiej podejmować będą Villarreal CF. Wszyscy w sztabie szkoleniowym oraz zespole skupiają się już na rywalizacji z hiszpańskim klubem. To będzie bowiem decydujący wieczór, bo równolegle toczyć się będzie starcie w Beer Szewie, gdzie Hapoel zmierzy się z Austrią Wiedeń. Jakie są warianty awansu lechitów? Pierwszy i najważniejszy to zwycięstwo z półfinalistą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Wtedy bez oglądania się na wynik w Izraelu miałby w kieszeni trzecią w historii klubu promocję z fazy grupowej do pucharowej. Pozytywny jest też wariant, jeśli Hapoel nie wygra przed własnymi kibicami z Austriakami, wtedy przy Bułgarskiej każde rozstrzygnięcie premiuje poznaniaków. Na to ostatnie rozwiązanie będzie musiał z kolei liczyć, jeśli przydarzy się porażka z Villarreal.
Najbardziej skomplikowana sytuacja będzie, jeśli w stolicy Wielkopolskie padnie remis, a Hapoel wygra. Wtedy ekipy z Poznania oraz Izraela będą miały równą liczbę punktów. Co wtedy? Prześledźmy regulamin. Pierwszy - wyniki meczów bezpośrednich. Było 0:0 i 1:1, więc rozstrzygnięcia nie przynosi też kolejny punkt, czyli różnica goli w spotkaniach bezpośrednich. Następny mówi o różnicy bramek w całej fazie grupowej. Teraz Lech ma +2 (9-7), a Hapoel -1 (4-5).
W tym przypadku mistrzowie Polski odpadliby, gdyby Hapoel wygrał co najmniej różnicą czterech goli (4:0, 5:1. 6:2 itd.). Ale uwaga, jest też opcja, że różnica goli w całej fazie będzie taka sama, jeśli izraelski klub wygra trzema bramkami. Wtedy dochodzimy do punktu regulaminu, mówiącego o premiowaniu zespołu z większą liczbą zdobytych bramek. Tutaj Lech byłby prawie pewny swego. Prawie, bo w Beer Szewie wynik musiałby być bardzo wysoki, żeby przechylił szalę na korzyść tamtejszych gospodarzy. Jaki? Dla przykładu, przy 0:0 w Poznaniu 6:3, przy 1:1 w Poznaniu 7:4, przy 2:2 już 8:5 itd. A zatem to mało prawdopodobny scenariusz.
Z powyższego i tak wynika, że Lech ma wszystko w swoich rękach i powinien w pierwszej kolejności skupić się na swojej grze. A już na początku września pokazał, że umie powalczyć z Villarreal jak równy z równym. Prowadził w Walencji 1:0, przegrywał 1:3, doprowadził do remisu 3:3, żeby przegrać 3:4 po trafieniu w ostatnich minutach. Jak będzie teraz?
- Jesteśmy rozczarowani wynikiem z Rakowem, ale teraz najważniejsze, żebyśmy szybko wstali i skupili się na rywalizacji z Hiszpanami. Przed nami bardzo ważny mecz i koncentrujemy całą swoją uwagę na nim - mówi skrzydłowy Kolejorza, Michał Skóraś, który już na wyjeździe z Żółtą Łodzią Podwodną strzelił gola.
Zapisz się do newslettera