Robert Gumny w środę na Islandii obchodził jubileusz. Zagrał bowiem po raz setny w barwach Lecha Poznań. - Wspaniała sprawa, bo Kolejorz to mój klub - mówi prawonożny obrońca.
Kibice żartowali, że szybko poszło, skoro dopiero co Guma trafił na Bułgarską. Statystycznie po tym, jak wrócił po pięciu latach spędzonych w Niemczech do klubu, którego jest wychowankiem, potrzebował trzech gier, żeby ostatecznie zamknąć tę pierwszą setkę w niebiesko-białych barwach.
I trzy razy wybiegł w podstawowym składzie. Najpierw w rywalizacji o Superpuchar z Legią Warszawa (1:2), a potem w ligowym boju z Cracovią (1:4) i wreszcie w środę na Islandii przeciwko Breiðablik (1:0) w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów.
- Wspaniała sprawa, bo Kolejorz to mój klub. Jeszcze troszkę i przegonię swój wynik z Augsburga - uśmiecha się Gumny. - Cieszę się po powrocie z każdego kolejnego występu, bo przecież to w Lechu zacząłem grać w piłkę, ten klub mnie ukształtował piłkarsko i jasne, że moim celem jest to, żeby ten licznik wskazywał jak najwięcej meczów. Zwłaszcza że mój kontrakt będzie obowiązywał jeszcze przez dwa lata - dodaje.
W FC Augsburg, klubie z 1. Bundesligi, Robert uzbierał łącznie 106 spotkań. Ten wynik powinien zatem faktycznie już wkrótce zostać pobity. Na 100 gier dla Kolejorza przypada 85 w PKO BP Ekstraklasie. Do tego 6 w Pucharze Polski i 2 o Superpuchar. Pozostałe 7 to europejskie puchary.
Zapisz się do newslettera