Lech Poznań w sobotę (godz. 20.15) walczyć będzie w PKO BP Ekstraklasie z Górnikiem Zabrze. Był już w historii mecz między tymi klubami rozgrywany w trzeciej kolejce sezonu, w sierpniu, na stadionie przy Bułgarskiej i Niebiesko-Biali przystępowali do gry jako obrońcy tytułu. Wynik? 5:0 dla Kolejorza. Poniżej krótkie wspomnienie tamtej rywalizacji.
Dokładnie 19 sierpnia 1992 roku, czyli blisko 33 lata temu, doszło do tej konfrontacji. To był fantastyczny czas dla Lecha, który bronił mistrzowskiego tytułu. I sezon 1992/1993 rozpoczął fenomenalnie - od sześciu kolejnych wygranych! A niepokonany był przez pierwszych czternaście kolejek, poległ dopiero 7 listopada w Chorzowie z Ruchem (0:2). W tej całej serii był również triumf nad Górnikiem i to niezwykle efektowny - najwyższy w historii w konfrontacjach z tym zespołem.
Na trybunach było około 12 tysięcy kibiców.
- Ligowe mecze Górnika z Lechem w ostatnich latach stawały się zazwyczaj przebojem piłkarskiej rundy. Zawsze oba zespoły dysponowały wyrównanymi siłami. Do wczoraj, bowiem w środowe popołudnie Lech nie zostawił zabrzanom wielkich złudzeń i rozgromił ich 5:0. Kiedy ostatnio zdarzyła się Górnikowi taka wpadka? O ile pamiętam to wiosną 1983 roku, kiedy to jeszcze wyżej przegrał z Legią w Warszawie - czytamy w relacji w Trybunie Śląskiej autorstwa redaktora Piotra Zawadzkiego.
Fani wówczas żyli tym, że na Bułgarską mają przenieść się Jerzy Brzęczek i Grzegorz Mielcarski z lokalnego rywala - Olimpii. Wszak byli to wicemistrzowie olimpijscy z Barcelony, a mecz finałowy tego turnieju odbył się niespełna dwa tygodnie wcześniej. Ostatecznie tylko ten pierwszy zasilił szeregi mistrzów Polski na sezon, potem zresztą przeniósł się do Górnika Zabrze. Z kolei Mielcarski pozostał chwilę w Olimpii, po czym via szwajcarski Servette Genewa wylądował w… Zabrzu.
To wszystko jednak nastąpiło w 1993, a tymczasem Lech pokazał swoją siłę. Hat-trickiem popisał się Jerzy Podbrożny, a po golu dorzucili także Mirosław Trzeciak i Jarosław Araszkiewicz. Widzów elektryzowała jeszcze jedna sprawa - powrót do Lecha Mirosława Okońskiego, czyli już wtedy klubowej legendy. To był tylko epizod, bo ograniczył się do zaledwie trzech występów, a potem Okoń przeniósł się do Olimpii. Zanim to jednak nastąpiło, mogliśmy odnotować występ Mirka po dłuższej przerwie w niebiesko-białych barwach:
- W 53. minucie gromko powitano na boisku byłego piłkarza Lecha, który wrócił po występach w latach 1987-1992 na boiskach Hamburga i Grecji - Mirosława Okońskiego. 34-letni napastnik z pewnością już nie jest tak szybki jak kiedyś, ale parę jego podań było przedniej marki. Szczególnie to w 88 min. przy akcji, którą rozpoczął Igor Kornijec, a zakończył piątym golem Podbrożny - pisał redaktor Andrzej Kuczyński w katowickim Sporcie.
Zgadza się wiele faktów w porównaniu do tego, co czeka nas w sobotę - stadion, sierpień, Lech mistrzem Polski, trzecia kolejka Ekstraklasy, rywal. Jest tylko jedna niewiadoma: wynik.
Zapisz się do newslettera