2008-10-14 00:00 Gosciu87

ZAZDROŚCIŁEM KOLEGOM - ROZMOWA Z DAWIDEM KUCHARSKIM

Kłopoty z obsadą defensywy w Lechu przechodzą już powoli do przeszłości. Po powrocie Ivana Djurdjevića gotowy do gry jest już Dawid Kucharski, leczący uraz od letniego zgrupowania. Co robił, gdy miał tak wiele wolnego czasu? Dziś opowiada o tych momentach, kiedy zniknął z pola widzenia kibiców i planach na przyszłość.

Od meczu z ŁKS-em wchodzisz pomału z powrotem do składu Lecha. Kiedy będziesz w stu procentach fizycznie i psychicznie gotowy do gry - tak by stać się realnym wzmocnieniem, a nie słabym punktem obrony?
Na moje oko to już teraz jestem gotowy. Chociaż zapewne będę musiał poświęcić trochę sił na treningach, by dać do zrozumienia trenerowi Smudzie, że może na mnie spokojnie postawić. Nie podejrzewam, żebym już w niedzielnym spotkaniu z Ruchem Chorzów wyszedł na boisko, a na pewno nie w pierwszym składzie. Wszyscy kluczowi zawodnicy są zdrowi, gramy jako zespół bardzo dobrze, więc nie spodziewałbym się jakichś większych roszad kadrowych. Ale będę się starał, żeby jak najszybciej powrócić do niezłej formy z wiosny i czekał na otrzymanie swojej szansy.

Już od pewnego czasu trenujesz na maksymalnych obrotach...
Prawie od miesiąca. Teraz chodzi tylko o to, żeby wejść w system meczowy. Muszę się ograć w spotkaniach Młodej Ekstraklasy i Pucharze Ekstraklasy. Wystąpiłem jak do tej pory w trzech pełnych meczach - w tym wczoraj z Lechią Gdańsk. Teraz czas ponownie wyrobić w sobie instynktowne zachowania na boisku. Brakuje mi chyba już jedynie jakiegoś naprawdę dobrego występu, a więc wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Kontuzję złapałeś na początku lipca i wtedy mówiło się, że będziesz pauzował sześć tygodni.
Tak, ale nikt nie powiedział, że od razu wtedy wrócę na boisko. Po sześciu tygodniach zacząłem dopiero biegać. W końcu przeszedłem operację nogi, a więc musiało to trochę potrwać. Właściwie to wszystko się sprawdziło, bo lekarz od razu mi powiedział, że wrócę na plac gry prawdopodobnie w okolicach października. Dobrze, że tak szybko się udało to wyleczyć - tego typu kontuzja ma tendencje do odnawiania się.

Miałeś mocno naderwany mięsień czworogłowy.
Tak. Nic mi jak na razie nie dolega, co oznacza, że nie wznowiłem treningów zbyt wcześnie.

To jest bolesna kontuzja?
Trzeba powiedzieć, że tak. Istniała możliwość jej wyleczenia bez operacji, ale nikt nie dałby mi gwarancji, że znowu mi się to nie stanie za kilka tygodni. Ustaliliśmy ze sztabem medycznym, że tak będzie najlepiej i w tej chwili nie żałuje tej decyzji, bo zaraz znowu będę mógł grać z komfortem psychicznym.

Jak wyglądały te miesiące?
Katorga! Przez pierwsze trzy tygodnie po operacji praktycznie cały czas siedziałem w domu i dostawałem na łeb. Nie wiedziałem co mam ze sobą robić. Oglądałem filmy, próbowałem nowe gry na konsoli Play Stadion i koszmarnie się nudziłem. Nigdzie nie mogłem się ruszyć. Nawet nie dało się normalnie wsiąść do samochodu, a woziła mnie moja dziewczyna. Następne trzy tygodnie upłynęły mi głównie na mozolnej pracy rehabilitacyjnej w Rehasport. W klubie też było okropnie nudno, bo mogłem tylko biegać. Strasznie ciągnęło mnie do gry w piłkę, a nie mogłem. Później, gdy odbyłem pierwszy trening po kontuzji, miałem uczucie, jakbym pierwszy raz kopnął piłkę. Od lat miałem to na co dzień, właściwie nie było dnia, w którym bym sobie trochę nie pokopał, a teraz przerwa trwała tak długo, że uczucie po niej było niespotykane. Niecierpliwie czekałem na ten moment - wreszcie mogę walczyć o skład i bardzo się z tego cieszę. Chcę jak najszybciej powrócić do podstawowej jedenastki.

Możesz wejść do składu w momencie, kiedy większość Twoich kolegów jest już nieco zmęczona trudami sezonu. Upatrujesz w tym swojej szansy?
Tak. Graliśmy przez jakiś czas mecze co trzy dni, a to był dopiero przedsmak. Gdy zaczną się spotkania grupowe Pucharu UEFA z takimi tuzami jak Deportivo, czy CSKA to dopiero się zacznie prawdziwie wielki wysiłek. Do tego dochodzi jeszcze jedna jesienna runda Pucharu Polski. Pewnie wówczas szkoleniowiec bardziej skorzysta z moich usług.

Jak się czułeś w tym najważniejszym - jak niektórzy uważają - tygodniu dla Lecha od wielu lat, czyli wtedy, gdy rozgrywano przy Bułgarskiej mecze z Austria Wiedeń i Legią Warszawa? Dało się przeżyć?
Jak widać, chociaż było to trudne. Nie ukrywam - kryło się we mnie trochę zazdrości wobec kolegów, że grają w takich kapitalnych meczach. Było mi przykro, że nie mogę w tych piłkarskich świętach uczestniczyć. Trochę mnie to w środku bolało. Ale jednocześnie cieszyłem się, że tak dobrze się zaprezentowaliśmy i osiągnęliśmy sukces jako Lech Poznań. Dzięki temu będzie szansa zaprezentować się w meczach grupowych. Taki sukces z pewnością był nam potrzebny. To że ma mnie kto w defensywie zastąpić to też pozytyw, bo oznacza, że jesteśmy klasowym zespołem.

Teraz przed Lechem chyba trochę łatwiejsze mecze, prawda?
Tylko się tak wydaje. Mamy serię spotkań z drużynami ze środka tabeli. Moim zdaniem po pierwsze ani Ruchu, ani tym bardziej Śląska Wrocław nie można uznać ze zespoły słabe, a po drugie - ze średniakami gra się najgorzej. Polega to na tym, że po meczach szlagierowych pojawiają się kłopoty z motywacją. My musimy wygrywać, zdobywać trzy punkty we wszystkich kolejkach, a oni tylko mogą. Dla nich sukcesem jest urwanie nam jakichkolwiek oczek. Mają możliwość bronienia się całym zespołem. Wydaje mi się, że konfrontacje z zespołami jak Legia, czy Wisła są... łatwiejsze.

Szczególnie wysoko jest Śląsk Wrocław. Czy faktycznie to drużyna na piąte miejsce w Polsce, czy też typowy beniaminek, który wszystkich na początku zaskoczył, a teraz czeka go drastyczny spadek w ligowej hierarchii?
Na razie liga jest w początkowej fazie, więc wydaje mi się, że tabela nie odzwierciedla na razie jeszcze do końca potencjałów poszczególnych zespołów. Z beniaminkami gra się raczej trudno, bo są to nowe drużyny, których raczej dogłębnie nie znamy. Zwłaszcza początek sezonu jest dla nich często korzystny. Stąd pozycja Śląska, ale też dodatkowe utrudnienie dla nas.

Rozmawiał: Marcin Gościniak

 

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory