2021-03-16 18:02 Maciej Henszel , fot. Mariusz Juskowiak

Tydzień z historią: Bilbao, czyli najlepszy mecz w historii?

Lech Poznań to kawał historii polskiej piłki nożnej. To zarówno wielkie triumfy, piękne mecze w europejskich pucharach z wielkimi europejskimi firmami, jak i trudniejsze momenty. W piątek, 19 marca świętować będziemy 99. urodziny "Poznańskiej Lokomotywy". W tym tygodniu zapraszamy na naszej stronie na cykl tekstów dotyczących wydarzeń historycznych. W drugim odcinku o dwumeczu sprzed 38 lat z Athletic Club w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych.

Kolejorz w 1983 roku wywalczył pierwsze w historii mistrzostwo Polski i awansował po raz trzeci do europejskich pucharów. To był jednak debiutancki udział w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych na Starym Kontynencie. Los jednak nie oszczędzał świeżo upieczonych złotych medalistów. - To bardzo silny przeciwnik, bo takim musi być zespół, który w hiszpańskiej ekstraklasie okazał się lepszy od FC Barcelony i Realu Madryt - mówił trener Wojciech Łazarek po tym, jak okazało się, że jego piłkarze zmierzą się z Athletic Club z Bilbao, czyli aktualnego mistrza Hiszpanii.

Wszyscy w klubie byli pełni obaw przed pierwszą odsłoną dwumeczu. Dużą wiarę pokazali jednak kibice Lecha, których przyszło więcej niż mógł pomieścić stadion przy Bułgarskiej. I byli świadkami niesamowitego starcia w wykonaniu gospodarzy. Później w plebiscytach właśnie tę rywalizację z Baskami wybrano jako najlepszy mecz w historii niebiesko-białych. Wygrali 2:0 po golach Mariusza Niewiadomskiego oraz Mirosława Okońskiego. Taki rezultat był zresztą do przerwy. Co kluczowe dla tej opowieści, przeciwnicy powinni cieszyć się z tego, że wyjechali ze stolicy Wielkopolski tylko z tak skromnym bagażem bramek.

- Jak tak czasem sobie przypominam ile my tam mieliśmy sytuacji, to aż sam nie mogę w to uwierzyć. Sam Mariusz Niewiadomski miał chyba trzy, w których powinien strzelić. Hiszpanie grali przeciętnie i nie stworzyli sobie praktycznie żadnej okazji. W trakcie meczu byliśmy bardzo naładowani i pewni siebie, że jesteśmy w stanie z nimi wygrać. Ale tak było dopiero wtedy, wcześniej raczej nikt tak nie myślał i cały czas liczyliśmy po prostu na pozytywny rezultat. Wyszedł nam świetny mecz, a brylowaliśmy gównie w kontrach, co zresztą wtedy było takim znakiem rozpoznawczym Polaków. Powinniśmy wygrać ten mecz co najmniej 4:0, ale czy dałoby nam to awans? - zastanawiał się dwa lata temu ówczesny obrońca Lecha Czesław Jakołcewicz, kiedy wspominał rywalizację z lat 80.

To niesamowite, ale wszyscy czuli ogromny niedosyt po ograniu 2:0 mistrza Hiszpanii. - W rozmowach między nami co chwila było słychać, że mogliśmy zrobić więcej. Bez problemu mogliśmy ich zlać, tak jak oni nas w rewanżu. Nie wiadomo jakie byłoby wtedy nastawienie Basków w meczu u siebie. To był jednak mistrz Hiszpanii, który za darmo tych punktów nie dostał. Szkoda, bo oni później trafili na Liverpool, który ostatecznie wygrał ten Puchar Europy. Jednak jak historia pokazała nie musieliśmy długo czekać na nasze mecze z tym angielskim klubem - dodawał Jakołcewicz. Rzeczywiście, rok później po kolejnym tytule lechici wpadli na angielską ekipę w PEMK.

Zaliczka z pierwszego starcia została roztrwoniona w Bilbao, gdzie poznaniacy przegrali aż 0:4. Z tym starciem wiąże się przykra historia związana z Józefem Szewczykiem. Opisał ją dokładnie redaktor Radosław Nawrot w książce "Najsłynniejsze mecze Lecha Poznań": - W Poznaniu przy Bułgarskiej żadnego oświetlenia jeszcze nie było, więc lechici do rewanżu przygotowywali się na obiekcie milicyjnej Olimpii na Golęcinie, gdzie były lampy. Jak się okazało, światło z San Mames ważną rolę. Jednym ze źle grających obrońców, który popełnił wiele błędów, i na którego spadło później najwięcej cięgów, był Szewczyk. Trener Łazarek nie szczędził mu gorzkich słów i w przerwie, i po meczu. "Józek, motyle ci takie latają nad głową, a ty nie reagujesz" - krzyczał. Szkoleniowiec zmienił ton, gdy w zaczerwienionych oczach Szewczyka zobaczył łzy. Ten doświadczony obrońca przyznał się, iż podczas spotkania niemal niczego nie wiedział, a oko bardzo go bolało i piekło. Położono to na karb owych jupiterów i ich drażniącego, ostrego światła. Łazarek polecił mu jednak pójść do lekarza. Diagnoza była druzgocąca - zawodnik miał nowotwór gałki ocznej. Mecz z Athletikiem był ostatnim w karierze Szewczyka. Amputacja oka pomogła na krótko - w maju 1989 roku piłkarz zmarł w wieku 39 lat - czytamy opis smutnych wydarzeń. - Miałem potem straszne wyrzuty sumienia, że tak na niego wsiadłem za ten mecz, bo przecież Józiu był takim porządnym i poczciwym człowiekiem - wspomina do dziś Łazarek.

Co ciekawe, rewanż zbiegł się w czasie z jednym z istotnych wydarzeń w światowym futbolu. Czyli o faul niezwykle brutalnie grającego defensora Bilbao, Andoniego Goikoetxei i złamanie nogi Diego Maradonie. - Bardzo baliśmy się o Mirka Okońskiego i o jego nogi. Poza tym przyjeżdżamy do Hiszpanii, a tam nikt w ogóle nie interesuje się nami, tylko wszędzie jest Goikoetxea i Maradona. O nas były skrawki informacji, a o złamanej nodze Argentyńczyka całe strony. Dodatkowo, niesamowite było to jak trybuny przywitały swojego zawodnika. To co się działo przy jego wyjściu na murawę podczas rewanżu z nami to pewnie każdy piłkarz chciałby raz w życiu coś takiego przeżyć. Jeden wielki krzyk i skandowanie nazwiska przez kilkanaście minut. On był dla nich bohaterem. Był krytykowany przez wszystkich dookoła, a otrzymał ogromne wsparcie ze strony własnych trybun - przyznał Czesław Jakołcewicz, który wrócił do jeszcze jednej historii: - Wychodzimy na rozgrzewkę, trawa sucha i tępa, a więc pod nią dobraliśmy obuwie. Jednak kiedy sędzia wyprowadził nas już na sam mecz to zobaczyliśmy, że murawa jest cała zlana, wręcz pływa. Nie wiedzieliśmy o tym, że tak się robi w Hiszpanii. Na początku to wszyscy się ślizgaliśmy, bo mieliśmy korki dobrane pod zupełnie inne warunki. Do głowy by nam nie przyszło, ze mogą coś takiego zrobić przed samym spotkaniem. Nie było nam łatwo, bo u nas prawie wszyscy wysocy i postawni, a tam mali i zwinni. Jak na drugą połowę zmieniliśmy korki to już zdążyli nam odjechać wynikiem. Szkoda było tej szansy, ale był to wybitny zespół i bez dwóch zdań pokazał to w drugim spotkaniu - podsumował porażkę 0:4.

Następne mecze

Niedziela 21.04 godz.15:00
ŁKS Łódź
vs |
Lech Poznań
Niedziela 28.04 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Cracovia

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory