Drugi trener Lecha Poznań, Karol Bartkowiak trzykrotnie jak sam przyznaje miał przyjemność prowadzić zespół Kolejorza do lat 12, który wystąpił w turnieju Lech Cup. Szkoleniowiec prowadził drużyny niebiesko-białych w latach 2011, a także 2014 oraz 2015.
Asystent Dariusz Żurawia w pierwszej drużynie Lecha Poznań, Karol Bartkowiak wraca z wielkim sentymentem myślami do turnieju Lech Cup, który miał przyjemność prowadzić trzykrotnie w latach 2011, 2014 oraz 2015. Spod jego ręki wyszło kilku piłkarzy, którzy w dalszym ciągu reprezentują barwy poznańskiego klubu. - Pamiętam z pierwszego turnieju, że w mojej ekipie był Mateusz Skrzypczak, który aktualnie znajduje się w kadrze dorosłego Lecha Poznań. Miałem w swojej drużynie także Tymka Klupsia, który nie mógł zagrać w tych rozgrywkach ze względu na odniesioną chwilę wcześniej kontuzję. W zespole rezerw Kolejorza występuje również gracz mojego składu z roku 2011, Eryk Kryg. Tych trzech piłkarzy ciągle reprezentują nasze barwy i dzielnie walczą w seniorskiej piłce o punkty dla drużyny ze stolicy Wielkopolski – przyznaje drugi trener Lecha Poznań, Karol Bartkowiak.
Śmiejemy się z chłopakami, ale znamy się od takiego długiego czasu, że mogę ich nazwać swoimi piłkarskimi dziećmi. Kiedyś to ja wiązałem im buty, a teraz oni grają dla pierwszej drużyny Lecha Poznań w której mogę ich trenować. To coś niesamowitego. – opowiada trzykrotny opiekun drużyn rocznika Lech Cup`owego.
Szansę włączenia do pierwszego zespołu z roczników 2003 i 2004, które prowadził trener Bartkowiak dostał tylko bramkarz, Krzysztof Bąkowski, który jest jednym z najbardziej wyróżniających się golkiperów młodego pokolenia w Polsce. - Jeśli chodzi o późniejsze roczniki to mamy Krzysztofa Bąkowskiego, który jest najmłodszym graczem pierwszego Lecha Poznań. W drużynie juniorów starszych grają także Filip Wilak i Damian Kołtański, którzy również uczestniczyli w turnieju Lech Cup pod moją opieką – opisuje trener Bartkowiak.
Były szkoleniowiec drużyny przyznaje jak ważny dla niego był pierwszy taki turniej, a także o roli opiekuna zawodników, którzy jeszcze nie ukończyli dwunastego roku życia. - Prowadząc tak młodych chłopaków trzeba nie tylko być trenerem, ale także dobrym psychologiem i pedagogiem. Czasem też potrzebują dobrego słowa i przytulenia do piersi. Dla nas w 2011 roku to było pierwsze takie wyzwanie, że mogliśmy grać z drużynami topowych akademii w Europie, ale wiem, że teraz co raz częściej w naszym klubie jest prowadzona taka strategia, że od najmłodszych lat młode zespoły rywalizują z zagranicznymi klubami. Z roku na rok technika i taktyka niebiesko-białej akademii idzie w górę, co widzimy nawet po wynikach zespołów „Lech Cup`owych” w tym turnieju – przyznaje Karol Bartkowiak
Chciałbym też powiedzieć o jednej sytuacji, która mnie spotkała, gdzie musiałem być i psychologiem, i trenerem. W roczniku 2003, akurat Krzysztof Bąkowski bronił i graliśmy z Twente Enschede w pierwszym meczu turnieju. Była taka sytuacja, że Krzysiek mógł się lepiej zachować w końcówce spotkania i straciliśmy gola na 2:2. Spędziliśmy mnóstwo czasu po meczu, żeby razem to przeanalizować i potem w każdej kolejnej rywalizacji wyglądał on co raz lepiej. Podsumowując tamten turniej musiałbym dodać, że był jednym z bohaterów naszej drużyny wielokrotnie broniąc w niesamowitych okolicznościach – wraca wspomnieniami asystent trenera Dariusza Żurawia.
Chociaż minęło już osiem lat od pierwszego Lech Cup, w którym Karol Bartkowiak prowadził tę drużynę to doskonale pamięta o wszystkich szczegółach tamtych zawodów. - Może nie byliśmy w tamtym turnieju najlepszą ekipą, ale byłem z tamtych chłopaków bardzo dumny, bo w każdym meczu zdobyliśmy bramkę i byliśmy równorzędnym partnerem do gry z największymi akademiami w Europie. Pamiętam też, że w krótkim odstępie czasu, dwukrotnie rywalizowaliśmy z Dinamo Zagrzeb. Najpierw wygraliśmy skromnie po wyrównanym spotkaniu, a kilkanaście minut później nie daliśmy im szans. To też pokazywało jak oni szybko się uczą tej piłki i wyciągają wnioski z poprzednich spotkań. – kontynuuje trener Bartkowiak.
Chociaż prowadzone przez opiekuna Bartkowiaka drużyny zajmowały kolejno 5., 7. i 6. miejsce to miały przyjemność rywalizować z najlepszymi akademiami w Europie, co było jedną z niewielu szans w ciągu roku kalendarzowego. - To było wielkie przeżycie, na pewno z wielkim sentymentem wracam do tamtych chwil. Mam nadzieję, że inne roczniki się nie obrażą, ale ten pierwszy turniej najbardziej utkwił mi w pamięci. Było to dla mnie ogromne wyzwanie i zaszczyt, by prowadzić Lecha Poznań w takich rozgrywkach. Prowadziłem tych chłopców chyba sześć lat zanim zagraliśmy w turnieju więc doskonale ich znałem, a późniejsze roczniki prowadziłem po 2 lata, więc to zżycie z nimi było duże, ale nie aż tak ogromne jak z ekipą urodzoną w 2000 roku. Wtedy także przyjechała Barcelona z La Masii, to był ogromny prestiż tych rozgrywek. To był jeden z najsilniejszych Lech Cupów, bo do teraz i chyba na zawsze już będę pamiętał ten finał z 2011 roku, kiedy to właśnie Barcelona grała z Sportingiem Lizbona. Hiszpanie wygrali 5:3 i to było niezapomniane starcie, a ich najlepszy zawodnik, Sergio Gomez jest teraz zawodnikiem Borussii Dortmund, wypożyczonym do SD Huesca – podsumowuje trzykrotny opiekun drużyny grającej w rozgrywkach Lech Cup, a obecnie drugi trener seniorskiej ekipy Lecha Poznań, Karol Bartkowiak.
Zapisz się do newslettera