- Mogę oceniać ten występ jako najlepszy w Lechu, nierzadko zdobywa się dwie bramki i ma się bezpośredni udział przy dwóch kolejnych - mówił z uśmiechem po meczu z Puszczą Niepołomice skrzydłowy Lecha Poznań, Ali Gholizadeh. Irańczyk notuje bardzo dobry sezon w PKO BP Ekstraklasie i jest coraz bliżej wyrównania swoich indywidualnych osiągnieć z najlepszej kampanii w karierze.
Zegar na Enea Stadionie pokazywał szesnastą minutę meczu pomiędzy Kolejorzem a Puszczą Niepołomice, gdy Ali Gholizadeh obsłużył prostopadłym podaniem strzelca trzeciego gola dla gospodarzy, Mikaela Ishaka. Dwa poprzednie padły łupem właśnie irańskiego skrzydłowego i trzeba oddać, że oba były wyjątkowej urody. Jeszcze w tej części gry 29-latek zanotował swój czwarty udział przy trafieniu, tym razem dogrywając Afonso Sousie i nie może dziwić, że właśnie ten mecz oceniał on już po jego zakończeniu jako swój najlepszy w koszulce z kolejowym herbem.
- Strzeliliśmy osiem efektownych goli i co mnie cieszy, mogę to też powiedzieć o swoich trafieniach. Wygraliśmy wysoko, bo każdy z nas nakręcał się do podwyższenia wyniku, chcieliśmy, żeby to zwycięstwo było jak najbardziej okazałe. Świetnie, że sięgnęliśmy po nie przy tak wielu kibicach, którzy jak zawsze dali nam dużo wsparcia. Sam mogę oceniać ten występ jako najlepszy w Lechu, nierzadko zdobywa się dwie bramki i ma się bezpośredni udział przy dwóch kolejnych - nie ukrywał Irańczyk.
Według oficjalnych danych PKO BP Ekstraklasy ma on na koncie w trwającej kampanii siedem goli oraz pięć asyst. Trzynaście punktów w klasyfikacji kanadyjskiej oznacza, że brakuje mu w niej już tylko dwóch konkretów w ofensywie do wyrównania swojego najbardziej produktywnego w tym względzie ligowego sezonu w karierze. Mowa o rozgrywkach 2020/21, które zakończył w Charleroi na boiskach belgijskiej Jupiler Pro League z ośmioma bramkami i sześcioma ostatnimi podaniami. Biorąc pod uwagę dyspozycję, w jakiej znajduje się w ostatnim czasie Gholizadeh, może on spokojnie pokusić się o przebicie tych osiągnięć jeszcze w najbliższych tygodniach.
W jego radości z otwarcia wyniku w niedzielnym starciu nie było zbyt wiele ekspresji. Wszystko z powodu tragedii, która wydarzyła się pod koniec kwietnia w jego ojczyźnie w Bandar Abbas. W jednym z największych portów w Iranie doszło do eksplozji, w wyniku której życie straciło ponad siedemdziesiąt osób, a ponad tysiąc kolejnych zostało rannych. Na spotkanie z Puszczą założył na rękę czarną opaskę i to ją wskazywał po bramkach, pokazując wsparcie dla wszystkich ofiar tej tragedii.
Zapisz się do newslettera