2008-08-12 00:00 krzyż

Futbol dla zabawy - Bartosz Bosacki

Z westchnieniem wspominamy dziś takich defensorów Lecha jak Marek Rzepka, Hieronim Barczak, Józef Szewczyk, czy Waldemar Kryger. Z pewnością jednak w przyszłości w podobnym tonie i tym samym towarzystwie jednym tchem wymieniać będziemy również Bartosza Bosackiego. Jednego z najlepszych obrońców w historii Lecha Poznań, który swój klub promował między innymi na Mundialu 2006 w Niemczech.

Co ciekawe, jest piłkarzem na którym klub zarobił dwukrotnie sprzedając, a sprowadzając znacznie niższym kosztem, a więc wiążą się z Bosackim także zupełnie przyziemne korzyści materialne w najtrudniejszych ekonomicznie dla Kolejorza" momentach. Trzeba podkreślić, że swoje najlepsze lata spędzał w Lechu w czasach, gdy klub borykał się z ogromnymi problemami finansowymi. Do pierwszej drużyny przebił się w 1995 roku, czyli już po zdobyciu ostatniego tytułu mistrza Polski, kiedy to klub znalazł się na równi pochyłej, głównie ze względu na sposób zarządzania. Z pewnością potencjału Bosego" nie odzwierciedla jego piłkarskie CV z okresu gry w Lechu. Zdobył z nim właściwie jedynie Puchar Polski i Superpuchar Polski w 2004 roku. To jeden z powodów, dla którego zdecydował się nie grać tylko i wyłącznie w barwach Lecha, ale także Amiki Wronki, czy 1. FC Nuernberg VfL.

Do piłkarskiego środowiska trafił w sposób dość oryginalny. Jak sam mówi przez ciocię, a faktycznie sąsiadkę.
- Mieszkaliśmy w bloku na osiedlu Chrobrego - opowiada Bosacki. - Ciocia pracowała kiedyś w SKS 13 Poznań, czyli słynnej Trzynastce". Zaproponowała, bym spróbował zdawać do niej testy.

Miał wtedy już 10 lat i przed nim była już czwarta klasa podstawówki, a więc dołączył do szkolonego od trzech lat mini teamu. Z pewnością to dodatkowe utrudnienie, ponieważ w związku z tym testy do najłatwiejszych nie należały.
- Zarówno rodzicom, jak i mi pomysł ten się spodobał, więc mimo wszystko poszedłem wraz z dwoma kolegami - wspomina Bosy". - Oni niestety nie zdali, mnie natomiast udało się dostać do klasy sportowej. W związku z tym od czwartej klasy zacząłem regularne treningi.

Trwało to przez pięć lat do końca ośmioletniej szkoły. W tym czasie prowadziło go dwóch trenerów i każdy z nich odcisnął na Bartku swoje piętno. Zaczynał jako dziecko, ale w szkole nr 13 zajęcia zajmowały około dwunastu godzin tygodniowo. To bardzo dużo jak na wspomniany etap rozwoju piłkarskiego. Była to też przewaga chłopców szkolonych w Trzynastce" nad tymi, którzy uczyli się piłkarskiego rzemiosła w mniej znaczących piłkarskich ośrodkach Wielkopolski.
- Dziś zdarza się, że ktoś nie przyjdzie sobie na trening z błahego powodu - mówi. - My natomiast mieliśmy to wszystko połączone z nauką - nie można było tak robić. Od początku treningi traktowaliśmy poważnie, mimo że w formie zabawy.

Bartek Bosacki do piłki podchodził zawsze z dystansem. Mimo pewnych wyrzeczeń - krótszych wakacji, zajętych weekendów i godzin popołudniowych w ciągu tygodnia, od początku futbol był przyjemnością, a nie przymusem, czy zajęciem, które z całą pewnością będzie jego źródłem utrzymania. Jak twierdzi mocno mu to pomogło, bo nie tworzył sobie niepotrzebnej presji.
- Muszę przyznać, że do dziś został we mnie pierwiastek takiego myślenia - cieszę się, że robię to co lubię, a nie co muszę - uważa. - Początkowo dojeżdżałem na treningi z osiedla Chrobrego, a później już z Przeźmierowa, ale nie zrezygnowałem z futbolu mimo utrudnień, tylko po prostu je eliminowałem.

Po ukończeniu szkoły podstawowej zgodnie z ówczesnymi umowami Trzynastki" z klubem, zawodnicy trafiali do zespołów młodzieżowych niebiesko-białych. Tak też stało się z Bosackim. Warto jednak dodać, że jeden z najlepszych defensorów Lecha zaczynał i długi czas występował jako napastnik. Właściwie dopiero po skończeniu szkoły podstawowej trener Zbigniew Franiak - również zawodnik Lecha w latach 60. i 70., a później szkoleniowiec Kolejorza", zresztą z Bosackim w składzie w sezonie 1995/96 - pod którego skrzydła trafił w młodzieżowym Lecha, spróbował jego umiejętności najpierw w roli pomocnika, a później dopiero obrońcy.
- Był to zupełny przypadek - uśmiecha się Bosy. - Pamiętam, że podczas podróży pociągiem na mecz do Bydgoszczy szkoleniowiec zapytał mnie, czy nie zagram w trzeciej linii. Nie odmówiłem, ale na długo zostałem już na tej pozycji. Tak naprawdę to grałem w niemal wszystkich miejscach boiska. Zarówno jako prawy, lewy, środkowy, defensywny pomocnik, jak i na bokach i środku obrony. Bardzo pomogło mi to stać się piłkarzem łatwo dostosowującym się do sytuacji.

Pierwszą umowę z klubem podpisał w 1993 roku. Nie można było tego wprawdzie nazwać profesjonalnym kontraktem, ale z pewnością jej parafowanie dało mu dużą satysfakcję. Był wówczas w wieku juniora starszego, ale grał w rezerwach Lecha. Pierwsze ligowe spotkania w pierwszym zespole zaliczył w sezonie 1994/95. W kwietniu 1995 zadebiutował w wyjazdowym, zremisowanym meczu z Zagłębiem Lubin (2:2), grając pełne 90 minut, a w maju wystąpił w pierwszej połowie spotkania z Widzewem Łódź (1:0) na Bułgarskiej. Wprowadzał go więc trener Romuald Szukiełowicz, ale na wdarcie się przebojem do jedenastki pozwolił w kolejnym sezonie Zbigniew Franiak, pamiętający go z pracy w drużynach młodzieżowych. Na najbliższe trzy lata stał się filarem obrony Lecha Poznań i wyrobił sobie znakomitą opinię w ligowym środowisku. Był młody, postawny (189 cm wzrostu), szybki i miał wszelkie atuty dla znakomitego defensora. Latem 1998 roku ku zaskoczeniu i zdenerwowaniu sympatyków gruchnęła wieść - Bosacki zagra w przyszłym roku w Amice Wronki. Biedny Lech musiał ratować się wyprzedażą kolejnych piłkarzy, by zwyczajnie nie zbankrutować i zapewnić sobie egzystencję. W efekcie tej polityki dwa lata później klub spadł na zaplecze ekstraklasy. Bartosz Bosacki ten czas spędził niedaleko od domu, bo we Wronkach.

Mieli tam z niego zresztą niezłą pociechę. Pomógł zdobyć Amice Puchar Polski 1999 i 2000 oraz Superpuchar 1999. W dodatku był filarem obrony rosnącego w siłę zespołu, z rzadka lądując na ławce rezerwowych. W Amice trafiła mu się pierwsza poważna kontuzja.
- Zerwałem więzadła poboczne w kolanie - opowiada. - Mówiono mi, że przerwa potrwa cztery lub pięć miesięcy, a ja wykurowałem się po dwóch. Zresztą w zeszłym roku zerwałem więzadła krzyżowe w drugiej nodze. Przewidywano, że wrócę po pół roku, a ja wróciłem po trzech i pół miesiącach. To obrazuje, że jeżeli się zawezmę to szybko powracam do dyspozycji. Siedziałem na rehabilitacji po sześć lub siedem godzin dziennie.

Bosacki ma na koncie wiele sukcesów, ale nigdy nie zdobył mistrzostwa Polski, podobnie jak druga grająca do dziś legenda Kolejorza" - Piotr Reiss.
- Bardzo chciałbym jeszcze, żeby odnotowano gdzieś, że jestem mistrzem Polski w najbliższych sezonach - twierdzi Bosacki. - Nie można tego jednak założyć - to jest sport, więc pewnego rodzaju maszyna działająca na żywych organizmach - bardzo różne rzeczy mogą się zdarzyć. Tak jak choćby kontuzje jednej trzeciej zespołu w ubiegłym sezonie.

W 2002 roku tuż po awansie Lecha do ekstraklasy zdecydował się od razu na powrót z Amiki do budowanego na nowo Lecha, który gotował się do ostrej walki o utrzymanie. Sprowadził go trener Bogusław Baniak. Bosacki stał się zdecydowanie najważniejszym ogniwem trzeciej linii Lecha - nie tylko u Baniaka, ale właściwie u wszystkich trenerów prowadzących wówczas Kolejorza". Z rozpędu w kolejnym sezonie Bosacki zdobył z Lechem Puchar Polski i Superpuchar 2004, które to sukcesy wywołały euforię w głodnym piłkarskich sukcesów Poznaniu. Po tych wydarzeniach zdecydował się na wyjazd do Niemiec.
- Na wszystko co wydarzyło się w przeszłości staram się patrzeć z jak najlepszej strony i wyciągać z tego wnioski. Wyjazd bardzo dużo mnie nauczył - twierdzi. - Wnioski z niego procentują w tej chwili. Niektórzy mówią, że była to moja porażka. Ja podchodzę do tego inaczej, bo dobrze wiem, co się tam wydarzyło i wiem dlaczego w pewnym momencie przestałem grać. Miałem problemy zdrowotne, które można było rozwiązać w ciągu trzech tygodni, ja walczyłem z nimi ponad cztery miesiące. Nie ze swojej winy.

Cała sytuacja polegała na nieprawidłowej diagnozie kontuzji. Bartek miał przepuklinę, którą wykrył lekarz, do którego został skierowany od doktora reprezentacji Polski. Medyk z Norynbergi nie zaakceptował tej diagnozy i leczył coś zupełnie innego, a po czterech miesiącach potwierdziła się pierwsza diagnoza. Po kolejnych dwóch tygodniach od zabiegu wrócił do normalnych treningów.

Następne mecze

Niedziela 28.04 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Cracovia
Piątek 03.05 godz.20:30
Ruch Chorzów
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory