Ostatnim domowym rywalem Lecha Poznań w fazie ligowej Ligi Konferencji będzie FSV Mainz. Czerwono-Biali przez prawie 100 lat czekali, aby znaleźć się w niemieckiej elicie, a spory udział w największych sukcesach klubu mieli dwaj trenerzy o międzynarodowej renomie – Jurgen Klopp oraz Thomas Tuchel.
FSV Mainz powstało 16 marca 1905 roku. Zespół z Moguncji przez dekady grał najpierw w rozgrywkach regionalnych, a następnie dryfował pomiędzy drugą, a trzecią ligą. Sytuacja zmieniła się na początku XXI wieku, kiedy zespół objął były zawodnik tego klubu – Jurgen Klopp. W latach 90. Mainz kilkukrotnie było blisko awansu do Bundesligi, lecz ostatecznie stało się to w 2004 roku. Czerwono-Biali utrzymali się w elicie przez trzy sezony, po czym spadli na zaplecze. Ponowną promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech ekipa z MEWA Arena wywalczyła w 2009 roku.
I właśnie w Bundeslidze drużynę przejął inny, bardzo znany trener – Thomas Tuchel. Niemiec w sezonie 2010/11 zdołał odnieść z Czerwono-Białymi największy sukces w historii, zajmując piąte miejsce w lidze, dzięki czemu klub wziął udział w eliminacjach do Ligi Europy. W kolejnych latach drużyna z Moguncji ugruntowała swoją pozycję w niemieckiej elicie i plasowała się głównie w środku tabeli. Szósta lokata wywalczona przed rokiem pozwoliła Czerwono-Białym znaleźć się w fazie ligowej Ligi Konferencji.
Mainz w tym sezonie Bundesligi prezentuje się bardzo słabo i zajmuje obecnie ostatnie miejsce w Bundeslidze. Czerwono-Biali mają na swoim koncie tylko sześć punktów, a jedyne zwycięstwo odnieśli 20 września, kiedy pokonali Augsburg 4:1. Ekipa z Moguncji od tego spotkanie dwukrotnie zremisowała i poniosła aż siedem porażek. Nic więc dziwnego, że dotychczasowy trener – Bo Henriksen został w poprzednim tygodniu zwolniony.
- Mainz zaczęło ten sezon fatalnie, bo do pucharów awansowali nieco na wyrost. Kadra nie została przygotowana do gry co trzy dni. Ich styl polegał od lat na wysokim doskoku pressingowym i jak najszybszym przedostaniu się z piłką pod bramkę przeciwnika. Latem stracili swojego najlepszego napastnika Jonathana Burkardta, który przeniósł się do Eintrachtu Frankfurt, i mimo kilku ruchów transferowych nie udało im się go w żaden sposób zastąpić. Ten energetyczny styl gry nałożył się na nawał meczów oraz wąską kadrę, przez co pressing, który zwykli stosować, nie był już tak intensywny. A to sprawiało, że rywale z dużą łatwością go omijali – mówi Tomasz Urban, dziennikarz Eleven Sports.
Czerwono-Biali zdecydowanie lepiej radzą sobie w Lidze Konferencji. Mainz w eliminacjach pokonało Rosenborg, a w fazie ligowej wygrało już trzy spotkania. Drużyna z Moguncji okazała się lepsza od Omonii Nikozja, Zrinjskiego Mostar oraz Fiorentiny, natomiast w ostatniej kolejce ulegli CS U Craiova. Niemcy są już w zasadzie pewni tego, że na wiosnę będą kontynuować grę w tych rozgrywkach.
- Mainz ma teraz na głowie przede wszystkim walkę o utrzymanie w lidze i to będzie dla nich priorytet. Nie sądzę, by na mecz z Lechem wystawili swój potencjalnie najmocniejszy skład. W dotychczasowych meczach Ligi Konferencji mieszali zestawienia, dawali szanse graczom z drugiego szeregu, jak Kacper Potulski czy Ben Bobzien, ale też dokładali im do towarzystwa zawodników wiodących, by znaleźć właściwy balans. Z Lechem powinno być podobnie – opowiada ekspert od Bundesligi.
SK Sigma Ołomuniec
Lech Poznań
Zapisz się do newslettera