Niski, krępy, charakteryzujący się świetnym dryblingiem i dynamiką, ale przede wszystkim darzony sporą sympatią ze strony kolegów i trenerów – tak o Kamilu Jóźwiaku wypowiadają się szkoleniowcy, którzy mieli okazję go prowadzić w Akademii Lecha Poznań. Cofamy się w czasie do juniorskiego okresu byłego już piłkarza Kolejorza, który we wtorek przeniósł się do występującego na zapleczu angielskiej ekstraklasy Derby County FC.
Jednym z pierwszych opiekunów Jóźwiaka w Kolejorzu był Hubert Wędzonka, który prowadził go podczas jego drugiego roku pobytu w stolicy Wielkopolski. Miało to miejsce w sezonie 2012-13, kiedy Kamil uczęszczał do drugiej klasy gimnazjum. - Okres adaptacji miał już wtedy za sobą, wiedział jak funkcjonuje edukacja i internat, w którym mieszkał. Całą grupą zamieszkałą w bursie chodzili razem do szkoły, całą wracali, to była mocno trzymająca się razem ekipa. Kamil na pewno był postacią w niej lubianą, ale także w całym zespole. Koledzy wiedzieli, że ma nieprzeciętne umiejętności, każdy chciał go mieć w swojej drużynie przy wybieraniu składów. Już wtedy rzucało się w oczy, że wygrywał bardzo dużo pojedynków 1 na 1 - wspomina aktualny trener juniorów starszych niebiesko-białych.
W tamtym czasie "Józek" nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych ani na boisku treningowym. No, może poza jedną sytuacją związaną ze… szpinakiem. - Kiedyś przebywaliśmy na obozie w Jarocie, na który przygotowaliśmy wspólne menu. Jednego z obiadów prawie nie tknęli właśnie Kamil i Krystian Bielik, ponieważ posiłek zawierał właśnie szpinak. Niedługo później obaj musieli przygotować referat na temat wartości odżywczych tego warzywa - śmieje się szkoleniowiec. - Ta dwójka mocno trzymała się razem najpierw w Poznaniu, a później we Wronkach. Lubili w wolnym czasie obaj porywalizować na konsoli, to ich bardzo pochłaniało. Myślę, że nie bez przyczyny Kamil wybrał właśnie Derby, na pewno Krystian namawiał go na ten wyspiarski kierunek, bo po prostu zostali także dobrymi przyjaciółmi – dodaje.
- Generalnie wytworzyła się wtedy mocna grupa, którą cechowały silne wewnętrzne relacje. Jeden za drugim stawał na boisku i poza nim, oni zawsze byli zmotywowani do pracy - opisuje opiekun, który współpracował wtedy z m.in. Robertem Gumnym, Pawłem Tomczykiem, Kacprem Friską, Filipem Nawrockim czy wspomnianym Krystianem Bielikiem.
Jaki jednak był Jóźwiak jako początkujący piłkarz? Ogromny potencjał widać było na pierwszy rzut oka, ale - To był już wtedy bardzo charakterystyczny zawodnik, szybki, nisko zawieszony, potrafił świetnie korzystać ze swoich warunków motorycznych. Często rywalizował o minuty na boisku z Pawłem Tomczykiem, także na pozycji numer "dziewięć". Kiedy jeden dostawał szansę na skrzydle, drugi zajmował miejsce w pierwszej linii. To też rozwijało Kamila, sporo z tego czerpał. „Pawka” wolał dostać podanie w wolną przestrzeń, "Józek" preferował piłkę do nogi i wygranie pojedynku na skrzydle. Docelowo wiedzieliśmy, że to skrzydłowy, ale szukaliśmy dla niego różnych obszarów do rozwoju – twierdzi trener.
Mistrzostwo Polski juniorów młodszych - już grając we wronieckiej części Akademii Lecha Poznań - Jóźwiak zdobył pod wodzą szkoleniowca Wojciecha Tomaszewskiego w 2014 roku. Trener ten wypatrzył go podczas jednego z turniejów zimowym na hali i namówił na przyjście do Kolejorza. Przyznaje, że nastoletni wtedy skrzydłowy urzekł go swoją pracowitością. - Zawsze cechowała go duża świadomość, dużo dopytywał, rozmawiał, bo wiedział, że ma pewne braki. Robił jednak wszystko, by je niwelować. Miewał problemy z dyscypliną taktyczną, ale im starszy się stawał, tym bardziej nad tym pracował. Zawsze denerwował się, gdy nie mógł trenować, bez wątpienia miał w sobie dużo determinacji, żeby być coraz lepszym - mówi aktualny dyrektor Akademii Warty Poznań.
Szybkość i wygrywanie pojedynków z przeciwnikiem to jedno, ale jako bodaj najważniejszą jego zaletę obaj opiekunowie wskazują zgodnie jedno. - To odwaga, z jaką próbował różnych rozwiązań. Nie było widać po nim lęku – opowiada trener, który pracował w Kolejorzu w latach 2003-2016. – Kiedyś byliśmy na obozie w Rawiczu i mieliśmy zaplanowane zajęcia na trawie, ale skończyło się sparingiem na orliku. Kamil "kręcił" rywalami niesamowicie, wszyscy się dopytywali, co to za dzieciak, a grał przeciwko starszym od siebie o dwa lata. Bił ich na głowę, bo nie bał się, że straci piłkę, ta umiejętność została mu do dziś i ona przynosi mu chleb już w seniorskiej piłce – wtóruje mu szkoleniowiec Wędzonka.
We wtorek wychowanek Lecha podpisał kontrakt z angielskim Derby County FC. Zdaniem Tomaszewskiego to dobry wybór, który umożliwi mu postawienie kolejnego kroku w karierze. - Kamil przede wszystkim potrzebuje grania, dla 22-latka najgorsze byłoby, gdyby wyjechał i nie występował regularnie w meczach. Dodatkowo w tej lidze, dzięki swojej sile, aspektach somatycznych i motorycznych będzie mógł w pełni pokazywać swoje atuty - ocenia trener.
Zapisz się do newslettera