- Uważam, że nie powinniśmy skupiać się na tym, co będzie za kilka meczów. Czy będziemy wtedy mistrzem Polskie, czy nie. Wiadomo, że każdy z nas chciałby sięgnąć po ten tytuł i taki jest cel, ale skupiamy się tylko na najbliższych spotkaniach. To jest klucz do sukcesu. Długofalowo nie ma co myśleć. Dla nas ważny jest kolejny mecz, kolejny przeciwnik, kolejne punkty. To może nas zaprowadzić do szczęśliwego finału - mówi skrzydłowy Lecha Poznań, Kornel Lisman.
Trzy kolejki temu Kolejorz tracił w PKO BP Ekstraklasie pięć punktów do lidera, Rakowa Częstochowa. Teraz jednak po trzech wygranych z rzędu poznaniacy zrównali się punktami z konkurentem i wszystko rozstrzygnie się w pięciu ostatnich seriach. - Atmosfera? Jak przegramy mecz, to wiadomo, że jest smutek i żal. Ale to nie tak, że nie gadamy ze sobą przez tydzień. To tak nie działa w szatni piłkarskiej, w niej musi być zawsze pozytywny nastrój, bo tylko to pozwala na zdobywanie punktów i wygrywanie. Presja? Też jest wciąż taka sama, bo Lech to duży klub i musi walczyć o mistrzostwo Polski. Takie jest nasza zadanie - opowiada Lisman, który w czwartek rano spotkał się z dziennikarzami.
W niedzielę lechici zagrają mecz wyjazdowy z Radomiakiem Radom:
- Uważam, że nie powinniśmy skupiać się na tym, co będzie za kilka meczów. Czy będziemy wtedy mistrzem Polskie, czy nie. Wiadomo, że każdy z nas chciałby sięgnąć po ten tytuł i taki jest cel, ale skupiamy się tylko na najbliższych spotkaniach. To jest klucz do sukcesu. Długofalowo nie ma co myśleć. Dla nas ważny jest kolejny mecz, kolejny przeciwnik, kolejne punkty. To może nas zaprowadzić do szczęśliwego finału - twierdzi Lisman.
19-latek rozgrywa swój pierwszy sezon w PKO BP Ekstraklasie. Zaliczył w niej osiem meczów, w tym dwukrotnie w podstawowym składzie. Było to z Koroną Kielce (2:0) oraz w poniedziałek z Cracovią (2:1). - Na pewno jestem bardzo zadowolony, ponieważ cały czas na tę szansę pracowałem. Po to trenuję na co dzień, żebym mógł występować na murawie i dostawać od trenera jak najwięcej minut. To duże wyróżnienie dla mnie, że mogę grać w tak dobrym zespole i wyjść czasami w podstawowym składzie. To dla mnie duża sprawa i powód do dumy - podkreśla Kornel, który był pytany, czy niedawne starcie wyjazdowe z Motorem Lublin (2:1) było do tej pory jego najlepszym. - Tak, mogę się zgodzić, bo to było jedno z lepszych spotkań moich. Bardzo dobrze się czułem od wejścia na murawę i oby tak dalej - mówi.
Ostatnio przeciwko Cracovii wrzucił piłkę, którą do własnej bramki skierował zawodnik Pasów. Po analizie VAR gol jednak został odwołany. - Nie zmartwiłem się tym jakoś szczególnie, byłem dalej skupiony na meczu. Na pewno szkoda, ale ważne, że wbiliśmy potem te dwie bramki i wygraliśmy, to jest najważniejsze. Wiem, że kibice skandowali moje nazwisko po trafieniu, to zostanie w mojej pamięci, mimo anulowania gola. Liczę, że będzie jeszcze więcej takich momentów z moim udziałem - przyznaje.
Po tym jak piłka wpadła do siatki, Kornel przez chwilę nie wiedział jak się zachować. Sam wspomina, że miał wtedy milion myśli w głowie. - Filip Bednarek dał mi rano na śniadaniu mus jabłkowy i powiedział, że jak zjem, to strzelę gola. Była faktycznie potem bramka, ale nie została uznana. Z Filipem ustaliliśmy jednak, że muszę ten mus jeść przed każdym meczem - śmieje się Lisman.
Jego kariera błyskawicznie nabrała tempa. Przychodził do klubowej Akademii dwa lata temu.
- Nie przypuszczałem wtedy, że tak błyskawicznie to wszystko się potoczy. Trafiałem przecież do jednej z najlepszych akademii w kraju, gdzie konkurencja była ogromna i rzeczywiście się z nią musiałem zmierzyć. Po pół roku trafiłem do pierwszej drużyny, ale wtedy zastopowała mnie kontuzja. Taka jest piłka, to jest wkalkulowane w ten sport. Nauczyło mnie to pewnych rzeczy, ale też dodało pewności siebie i tego, żeby się nie poddawać. Dziś zbieram tego owoce - podsumowuje.
Next matches
Sunday
27.04 godz.17:30Recommended
Subscribe