Lech Poznań w swojej historii wygrał trzynaście meczów ligowych na wyjeździe przeciwko Legii Warszawa. Co ciekawe, aż dziewięć z tych zwycięstw było odniesione w pierwszej połowie roku. My w naszym cyklu 1klub1000historii skupimy się zatem na czterech triumfach, które były odniesione między lipcem a grudniem. Zapraszamy!
Bramka: Marek Skurczyński (7.)
Wtedy nie było jeszcze tradycji wyjazdów zorganizowanych grup kibiców na ligowe mecze piłkarskie. Dlatego jedynym ujawnionym fanem Lecha przy Łazienkowskiej był Jan Rędzioch. To człowiek, który historię Kolejorza znał jak mało kto. - Kiedy Marek Skurczyński strzelił gola, wyskoczyłem spontanicznie. Uratowała mnie koleżanka z Warszawy - opowiadał nam o spotkaniu z listopada 1981 roku. O grze Lecha mówił: - Była poprawna, ale nie rewelacyjna. Dla poznaniaków to był wstęp do sukcesów, które miały wkrótce nastąpić. Jeszcze w tym samym sezonie udało się przecież wywalczyć Puchar Polski.
- Wtedy, grając przeciwko Legii, mieliśmy jeszcze zespół w budowie. Dlatego nie mogliśmy grać świetnie. Najważniejsze jednak jest to, że działacze zachowali chłodną głowę i wykazali dużo cierpliwości. Pozwolili trenerowi Wojciechowi Łazarkowi spokojnie pracować i efekty tego przyszły. Ta wygrana w stolicy dała nam zresztą dużą wiarę w to, że jesteśmy w stanie walczyć ze wszystkimi w lidze - przyznaje uczestnik tamtego spotkania Krzysztof Pawlak. - To wtedy rodził się Lech, który dominował wkrótce w Polsce. Każda taka wygrana nas dowartościowywała i wkrótce to kapitalnie wypaliło - dodaje.
Bramki dla Lecha: Czesław Jakołcewicz (50.), Jarosław Araszkiewicz (65.)
Jeśli wskazać najbardziej szczęśliwy dla Lecha rok w historii występów w Warszawie, byłby to na pewno 1984. W ciągu trzech miesięcy lechici na obiekcie przy Łazienkowskiej triumfowali trzy razy - dwa razy w lidze z Legią, a w międzyczasie także w finale Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Co ciekawe, drugi mecz o punkty odbył się 15 sierpnia. Obecnie to święto wojska polskiego. A właśnie wtedy tak nazywał się stadion, na którym odniesiony został ten triumf.
Bohaterem był Czesław Jakołcewicz, który upodobał sobie Łazienkowską. - Jakoś tak było, że lubiłem tam grać. Trafiłem dwa miesiące wcześniej w Pucharze Polski i można powiedzieć, że poszedłem za ciosem - uśmiecha się były reprezentant kraju, który jednak bardziej wspomina inny występ przeciwko Legii. - W 1983 roku wygraliśmy w Poznaniu 2:1, to był mój debiutancki sezon w Kolejorzu. Kryłem wtedy Andrzeja Buncola i dostałem najwyższą notę w karierze. Dziewiątkę. Dlatego ta Legia chyba jest dla mnie szczęśliwa - tłumaczy.
Bramka: Kasper Hämäläinen (8.)
Lech był mistrzem Polski, ale w lidze miał fatalny początek sezonu. Dość powiedzieć, że w stolicy zanotował dopiero drugie ekstraklasowe zwycięstwo w sezonie 2015/2016 - stało się to na dodatek po trzech miesiącach, bo wcześniej był tylko triumf nad Lechią Gdańsk (2:1) z 25 lipca. Pracę jesienią stracił Maciej Skorża, a drużynę przejął Jan Urban. I zaliczył fantastyczny tydzień, bo najpierw pokonał w Lidze Europy na wyjeździe włoską Fiorentinę (2:1), a później ograł przy Łazienkowskiej Legię, w której wcześniej pracował. Jedynego gola strzelił już na początku Kasper Hämäläinen, dla którego były to ostatnie tygodnie w niebiesko-białych barwach. Co ciekawe, teraz obie ekipy walczyć będą 26 października, czyli jest zaledwie dzień różnicy w porównaniu do boju sprzed dekady.
Bramka: Mikael Ishak (54.)
Sezon stulecia Lecha Poznań okraszony mistrzostwem Polski. A jesienią była ważna wygrana przy Łazienkowskiej po siedmiu ligowych przegranych z rzędu w tym miejscu. - Wygrać w stolicy to dla mnie jako dla Wielkopolanina coś pięknego. Oglądałem mecze mojego brata Janka, byłem na finale Pucharu Polski w 2015 roku. Co prawda, wtedy mecz był na Stadionie Narodowym, ale siedziałem na trybunach i widziałem, ile te konfrontacje z legionistami znaczą dla kibiców Kolejorza. Dla tych tłumów, które kochają ten klub. To są rzesze ludzi. Wtedy przyjechało 14 tysięcy z Poznania, dzisiaj trochę mniej, ale było ich słychać i byli mocni. Bardzo cieszy, że w końcu po sześciu latach zdobyliśmy Łazienkowską - komentował bramkarz Lecha Filip Bednarek.
Jedynego gola strzelił Mikael Ishak w drugiej połowie, kiedy idealnie przymierzył z woleja po dośrodkowaniu Pedro Rebocho. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy zachowywać więcej spokoju będąc przy piłce i to się nam udawało. Szybko po przerwie strzeliliśmy gola i później rywale się na nas mocniej rzucili, ale my dobrze się broniliśmy i wywalczyliśmy niezwykle ważne trzy punkty, które bardzo nas cieszą - przyznał szwedzki napastnik. Lechici utrzymali wówczas pozycję lidera, a dla legionistów prowadzonych przez Czesława Michniewicza była to już szósta porażka ligowa, obrońcy tytułu wpędzili się w kryzys.
Next matches
Sunday
26.10 godz.20:15
Legia Warszawa
Lech Poznań
Thursday
30.10 godz.12:00
Gryf Słupsk
Lech Poznań
Recommended
Subscribe