Lech Poznań wywalczył wiosną dziewiąte w historii mistrzostwo Polski, a jesienią rywalizował na trzech frontach - w lidze, Pucharze Polski oraz europejskich pucharach - i na wszystkich jest wciąż w grze. Jakie było to mijające 12 miesięcy dla Kolejorza? O podsumowanie 2025 roku poprosiliśmy dziennikarzy na co dzień zajmujących się klubem.
- Rok kończony z dziewiątym mistrzostwem Polski dla klubu zawsze będzie rokiem udanym, bo udało się Lechowi spełnić najważniejszy cel w minionych dwunastu miesiącach. Przede wszystkim ten tytuł dodał klubowi rangi i powagi, że potrafi zostać najlepszy drugi raz w ciągu trzech lat, a sukces zawsze rozwija i daje kolejne możliwości. I to się wydarzyło. Było mistrzostwo, były większe transfery i była rekordowa kwota wydana na konkretny transfer, ale też całe letnie okienko było rekordowe w historii klubu. Zatem rok 2025 był rokiem rozwoju, a nie otrzepywaniem się z kolejnych sportowych niepowodzeń, które i tak się pojawiły.
Nie był to rok idealny, bo w Lechu był szereg kontuzji, kilka smutnych momentów, jak odpadnięcie z Ligi Mistrzów czy wpadki w eliminacjach Ligi Europy albo Lidze Konferencji. Ale na końcu - jak ktoś zapyta mnie za jakiś czas, z czym kojarzył mi się 2025 rok w wykonaniu Lecha, to powiem – dziewiąte mistrzostwo Polski, rekordowe transfery i wydane kwoty oraz… być może równie ważne - 100. i 101. gol Króla Mikaela Ishaka dla Lecha Poznań w meczu z Termaliką. 2025 przyniósł zdecydowanie więcej radości niż smutków dla kibiców Lecha Poznań, a to wcale nie jest takie oczywiste w materii, jaką jest piłka nożna.
- To był dla Lecha rok, który bez wątpienia można uznać za udany, choć niepozbawiony niedosytu. Najważniejszym osiągnięciem było oczywiście mistrzostwo Polski, wywalczone po niezwykle wyrównanej walce do samego końca. Na szczególne uznanie zasługuje fakt, że był to pierwszy sezon Nielsa Frederiksena w roli trenera. Zdobycie tytułu w takich okolicznościach zbudowało solidne fundamenty. Po mistrzostwie klub zdecydował się zbudować najdroższą kadrę w swojej historii i naturalnie podniosło to oczekiwania. Sytuacja w lidze w obecnym sezonie jest przyzwoita, a Lech wciąż pozostaje w grze zarówno w pucharach, jak i w Pucharze Polski.
Jednocześnie występy w Europie pozostawiły spory niedosyt. Liga Konferencji była absolutnym minimum, podobnie jak awans z fazy zasadniczej do fazy pucharowej. Przy takim potencjale kadrowym można było oczekiwać lepszej postawy. Oczywiście przyczyniły się do tego kontuzje, które powtarzają się od kilku sezonów. To sygnał, że zarówno sztab szkoleniowy, jak i medyczny muszą wyciągnąć wnioski. Jeśli uda się ograniczyć problemy zdrowotne i w pełni wykorzystać potencjał kadry, wyniki mogą być znacznie lepsze. Są błędy, które się powielają, i najwyższy czas, by zostały one realnie skorygowane. Podsumowując, w skali szkolnej oceniam ten rok na 4+. Daje on podstawy do tego by mieć nadzieję, że kolejne sukcesy są na wyciągnięcie ręki.
- Rok 2025 zapamiętam jako przełom dla Lecha Poznań. Zdobyte mistrzostwo Polski w niespodziewanych okolicznościach oraz całkiem niezła forma jesienią sprawiły, że możemy mówić o naprawdę udanym, a nawet historycznym okresie. Zdarzały się również trudne momenty i bez gorszej formy czołówki w lidze sytuacja dziś nie byłaby zbyt dobra, ale trzeba umieć wykorzystywać te potknięcia. Bardzo mocno cieszy mnie forma w końcówce rundy, trener Niels Frederiksen kolejny raz pokazał, że potrafi radzić sobie z kryzysami.
Mijający rok daje również nadzieję na seryjne odnoszenie sukcesów, co stanowi największe pragnienie poznaniaków. Wiele lat nie widzieliśmy Lecha, który po zdobytym mistrzostwie Polski pozostaje w grze na wszystkich trzech frontach. Optymizmu dodaje postawa wychowanków, ponieważ Michał Gurgul, Antek Kozubal i Wojtek Mońka znajdują się w bardzo dobrej formie. Powrót kontuzjowanych piłkarzy jak Patrik Walemark sprawia, że możemy spoglądać nadchodzący 2026 rok z dużą nadzieją. Widzę potencjał na kolejne niezapomniane chwile przy Bułgarskiej.
Lech Poznań
Lechia Gdańsk
Górnik Zabrze
Lech Poznań
Zapisz się do newslettera