Lech Poznań zagra z Zagłębiem Lubin, więc pora przypomnieć rywalizację tych klubów sprzed nieco ponad trzech lat. W maju 2022 stadion przy Bułgarskiej był wypełniony do ostatniego miejsca, a bilety rozeszły się już dwa tygodnie wcześniej. I to mimo tego, że ostatecznie ciężar gatunkowy rywalizacji nie był zbyt duży, bo Kolejorz tydzień wcześniej zapewnił sobie ósme w historii mistrzostwo Polski.
W 2010 roku Lech także w ostatniej kolejce grał z Zagłębiem Lubin w Poznaniu. Ale różnica była wówczas taka, że potrzebował trzech punktów, żeby po raz szósty sięgnąć po tytuł najlepszej drużyny w kraju. I zrobił to, zwyciężył 2:0, a jednego z goli strzelił żegnający się z Poznaniem Robert Lewandowski. Dwanaście lat później mógł być potrzebny podobny rezultat, stąd właśnie tak ogromne zainteresowanie na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Finisz ligowy ułożył się jednak nieco inaczej. Po pierwsze, na dwie kolejki przed końcem nastąpiła zmiana lidera i na pierwsze miejsce wrócili poznaniacy. A po drugie, tydzień później nastąpiły decydujące rozstrzygnięcia w walce o mistrzostwo. Lechici wygrali derby Poznania z Wartą w Grodzisku Wielkopolskim 2:1, a Raków Częstochowa potknął się w Lubinie z Zagłębiem (0:1). Miedziowi utrzymali się dzięki temu w Ekstraklasie, stąd właśnie stało się jasne, że na Enea Stadionie będziemy świadkami sparingu.
21 maja 2022 wszystko było gotowe do fety mistrzowskiej. Gospodarze zagrali w koszulkach, na których logotyp głównego sponsora został zastąpiony znakiem graficznym oznaczającym ósmy tytuł dla klubu. Z kolei utworzyli szpaler dla wchodzących na murawę złotych medalistów. Wyjściowa jedenastka Lecha była mocno eksperymentalna. Szansę dostali piłkarze, którzy do tej pory grali nieco mniej. W 10. minucie prowadzenie dał Tomasz Kędziora, a w 38. podwyższył Alan Czerwiński. W drugiej połowie z rzutu karnego trafił Kacper Chodyna i skończyło się na wyniku 2:1 dla Kolejorza. Dodajmy, że w bramce lubinian wystąpił Jasmin Burić, który wcześniej dwukrotnie był mistrzem Polski z Lechem.
Jeśli na czymś zależało tego dnia graczom z Poznania, to na koronie króla strzelców dla Mikaela Ishaka. Szwed miał po 18 goli z Ivim Lopezem z Rakowa Częstochowa. Ostatecznie tytuł przypadł Hiszpanowi, który już w pierwszym kwadransie korespondencyjnej rywalizacji zdobył dwie bramki.
- Walczyliśmy przez cały rok dla tego dnia. Gratuluję Iviemu tytułu najlepszego strzelca ligi, cały czas kandyduję do jednego z najlepszych napastników ligi, mimo że nie udało mi się wywalczyć korony króla strzelców. Dla mnie najważniejsze jest jednak mistrzostwo Polski i jestem bardzo szczęśliwy, że go zdobyliśmy - podsumowywał Mikael Ishak.
- Bycie mistrzem Polski to niesamowite uczucie. Od początku miałem przekonanie, że uda nam się zrealizować ten cel. Kluczowy był ten zespół i jego szeroka kadra, ona pozwoliła nam zdobyć ten tytuł. Spędziłem tu siedem lat i jeszcze nie dochodzi do mnie, że już niedługo nie będę wchodził do tej szatni, nie ubiorę tej koszulki i nie zagram w meczu. Wyjątkowa chwila dla mnie - dodawał Jakub Kamiński. Skrzydłowy odchodził do niemieckiego Wolfsburga.
Zapisz się do newslettera