- Podziękowałem Aliemu, że tak pięknie to skończył, zdecydowała jego jakość. Cieszyłem się z nim, jakby to był mój gol, chociaż to on wykonał praktycznie całą robotę - opowiada piłkarz Lecha Poznań, Joel Pereira. Siódmą asystą w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy portugalski obrońca Kolejorza wyrównał w niedzielę swój najlepszy wynik w karierze, a kluczowy okazał się również pod własną bramką.
Przed spotkaniem z Legią Warszawa trener Niels Frederiksen podkreślał, że jego drużynę czeka bardzo wymagający pojedynek. Przewidywał momenty, w których lechitom przyjdzie bronić się przed naporem przeciwnika na swojej połowie oraz nawet nieco bliżej własnej bramki. Te w jego odczuciu należało przetrwać za wszelką cenę i samemu objąć prowadzenie, by przeważyć szalę wygranej na swoją korzyść. Powyższy scenariusz sprawdził się niemal w stu procentach, bo najpierw cały zespół Kolejorza zrobił wszystko co w swojej mocy, by zachować czyste konto, a następnie zadał decydujący cios na blisko kwadrans przed końcem.
Blisko straty gola Niebiesko-Biali byli w doliczonym czasie pierwszej połowy po uderzeniu głową Pedro Gonçalvesa. W niedzielę Bartosz Mrozek kilka razy zatrzymywał gospodarzy, ale w tej sytuacji wyręczył go kolega z formacji defensywnej, Joel Pereira. Portugalczyk w akrobatyczny sposób wybił piłkę zmierzającą do sieci poza linię końcową, zgłaszając mocny akces do jednej z najbardziej efektownych akcji obronnych całych rozgrywek. - Zadziałałem instynktownie i to był klucz. Często robię to na treningach, nasi bramkarze o tym wiedzą, że w takich sytuacjach idę w kierunku słupka, żeby im pomagać. Wiedziałem, że nie mam szans zdążyć do zawodnika oddającego strzał, więc pobiegłem przed bramkę i spróbowałem szczęścia - opisuje tę wyjątkową interwencję boczny defensor.
Ważną rolę cytowany piłkarz odegrał również w końcówce, tyle że tym razem już pod bramką rywala. Kapitalne trafienie Aliego Gholizadeha poprzedziło właśnie dogranie od 28-latka, dla którego była to siódma asysta w trwającej kampanii ligowej. Dotychczas takim osiągnięciem mógł pochwalić się tylko w mistrzowskim sezonie 2021/22, a teraz na finiszu stanie przed szansą na wyśrubowanie nowego rekordu.
- Na życie piłkarza składają się też jego liczby indywidualne, więc warto je mieć. Podziękowałem Aliemu, że tak pięknie to skończył, zdecydowała jego jakość. Cieszyłem się z nim, jakby to był mój gol, chociaż to on wykonał praktycznie całą robotę - uśmiecha się Portugalczyk. - Najważniejsze jednak dla nas pozostawało to, by w tak newralgicznym momencie odnieść zwycięstwo. Jeśli ze swojej strony uda mi się jeszcze podreperować ten dorobek asyst i przyczynić się do kolejnych wygranych, będę cieszył się jeszcze bardziej - dodaje Pereira.
Zapisz się do newslettera