Specjalista od szaleństw trenerów

W ramach 12. kolejki Lotto Ekstraklasy do Poznania przyjedzie kielecka Korona, w barwach której występuje Mateusz Możdżeń. 27-letni pomocnik większość swojej piłkarskiej kariery spędził w stolicy Wielkopolski, jednak pochodzi z Warszawy. To właśnie w stołecznym Ursusie stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Do Lecha trafił w przerwie zimowej sezonu 2007/08 i początkowo występował w zespole grającym w Młodej Ekstraklasie. Swój pierwszy mecz w niebiesko-białych barwach rozegrał przeciwko młodzieżowej drużynie... Korony Kielce.

W kolejnym sezonie Możdżeń nadal występował w zespole młodzieżowym, ale trzykrotnie pojawił się w składzie pierwszej drużyny, w meczach Pucharu Ekstraklasy. Trener Franciszek Smuda skorzystał z młodego pomocnika w spotkaniach z GKS-em Bełchatów i dwukrotnie z Arką Gdynia. W domowym starciu przeciwko drużynie z Trójmiasta zagrał nawet w pierwszym składzie poznańskiej Lokomotywy. Kiedy wydawało się, że kolejny rok może dla niego wyglądać podobnie, okazało się, że piłka nożna lubi pisać świetne scenariusze.

W październiku 2009 roku, kiedy inni koledzy z klasy Mateusza Możdżenia myśleli o zbliżających się w szkole sprawdzianach, młody pomocnik Kolejorza dowiedział się, że wystąpi w pierwszym składzie Lecha Poznań w meczu przeciwko mistrzowi Polski. Do Wronek, bo tam właśnie występował Kolejorz jesienią 2009 roku, przyjechała niepokonana i liderująca w tabeli Wisła Kraków. Na skutek licznych kontuzji trener Jacek Zieliński musiał dokonać kilku zaskakujących zmian i efektem tego było m.in. wystawienie młodziutkiego Możdżenia na lewej pomocy. Mając osiemnaście lat przystąpił do piłkarskiej matury, którą zdał zadowalająco. Lech pokonał wiślaków 1:0, a zawodnicy pokazali, że mają potencjał na odniesienie sukcesu. Jak się okazało, nie była to jednorazowa przygoda w pierwszej drużynie, ponieważ w tym mistrzowskim sezonie, trener Zieliński dał Możdżeniowi zagrać dwunastokrotnie (pięć meczów w pierwszym składzie).

Pierwsze miesiące po zdobyciu mistrzostwa Polski były dla Możdżenia trudne. Grał bardzo niewiele i tak naprawdę, kluczowym momentem dla jego dalszych występów w niebiesko-białych barwach była 90. minuta domowego spotkania z Manchesterem City. Można założyć, że Mateusz Możdżeń do końca życia będzie kojarzony przede wszystkim z pięknym strzałem, którym pokonał Shaya Givena. Młody pomocnik nie mógł w lepszy sposób przedstawić się nowemu trenerowi Kolejorza, Jose Mari Bakero. Co prawda, do końca tamtej kampanii nadal pojawiał się na boisku sporadycznie, ale już przez trzy kolejne lata był podstawowym graczem Lecha Poznań.

Ostatecznie w Kolejorzu rozegrał 131 spotkań. W drużynie prowadzonej przez trenera Ivana Djurdjevicia znajduje się tylko czterech piłkarzy, którzy rozegrali więcej meczów w niebiesko-białych barwach: Jasmin Burić, Łukasz Trałka, Darko Jevtić i Maciej Gajos. Wśród tych ponad stu trzydziestu meczów znajduje się 109 meczów ligowych i trzynaście gier w europejskich pucharach. Mateusz Możdżeń zdobył dla Lecha dwanaście bramek. Na ten dorobek składa się dziewięć trafień w lidze i trzy na arenie międzynarodowej. O jego najbardziej charakterystycznym golu wspomniane było wcześniej, ale wielu kibiców może także bardzo dobrze pamiętać jego bramkę z rzutu wolnego w ostatniej akcji domowego meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Po odejściu z Poznania, Mateusz Możdżeń reprezentował barwy Lechii Gdańsk i właśnie drużyny z Bielska-Białej. W obu klubach występował przez jeden sezon, aż trafił do Kielc. 27-letni pomocnik występuje w Koronie od początku sezonu 2016/2017 i jak do tej pory rozegrał dla kielczan osiemdziesiąt jeden spotkań. W sobotę będzie miał po raz kolejny okazję do wystąpienia na stadionie na którym stawiał swoje pierwsze kroki w seniorskiej piłce i zdobył bramkę, która na zawsze będzie kojarzyła się z komentatorskim okrzykiem Mateusza Borka "Ależ gol, ależ gol na Bułgarskiej!". Mateusz Możdżeń swoimi pięknymi trafieniami sprawiał, że trenerzy szaleli. "Bakero oszalał", podobnie było z trenerem Mariuszem Rumakiem i miejmy nadzieję, że Gino Lettieri oszaleje przy okazji innego spotkania, niż najbliższe na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.