Mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań był wyjątkowy. Kolejorz przegrywał do przerwy 0:2, ale ostatecznie wygrał 4:3, odwracając w ten sposób losy spotkania. Należało uruchomić głębokie pokłady pamięci, żeby znaleźć sytuację, kiedy Niebiesko-Biali zwyciężyli, choć przegrywali dwoma golami.
2:0 to niebezpieczny wynik - mawiają kibice, powołując się na słowa jednego z trenerów. Przekonała się o tym Lechia, która po dwóch kwadransach prowadziła z Lechem 2:0, taki wynik też był to przerwy. Ale potem nastąpiły 22 minuty, które wstrząsnęły gdańszczanami w starciu 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Na 1:2 trafił Gisli Thordarson, wyrównał Filip Szymczak, na prowadzenie poznaniaków wyprowadził Mateusz Skrzypczak, który zmienił tor lotu piłki po uderzeniu Filipa Jagiełły. Na 4:2 trafił po rzucie rożnym kapitan drużyny, Mikael Ishak.
Skończyło się na 4:3 dla gości, więc trzy punkty pojechały do stolicy Wielkopolski. Kolejorz odwrócił losy rywalizacji i w Ekstraklasie przy wyniku 0:2 zrobił to po raz pierwszy od szesnastu lat - dokładnie od 12 września 2009. Wówczas w mistrzowskim sezonie pojechał do Białegostoku na konfrontację z Jagiellonią. Gole Tomasza Frankowskiego oraz Remigiusza Jezierskiego dały gospodarzom dwubramkową przewagę. Tyle że tam już do przerwy było 2:2 - najpierw Robert Lewandowski, a potem Sławomir Peszko zdobyli bramki dla gości. Po zmianie stron rozstrzygnięcie nastąpiło w 88. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Peszki bramkarza Rafała Gikiewicza, który gra do dziś w piłkę - tym razem w Widzewie Łódź, pokonał Manuel Arboleda. Drużyna Jacka Zielińskiego miała trudny początek sezonu, ale na Podlasiu odniosła cenny triumf.
Od tego czasu tylko raz - tyle że w Pucharze Polski - Lech odwrócił wynik 0:2. 19 kwietnia 2011 w półfinale rozgrywek grał na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Przy Bułgarskiej było 1:1, więc nic dziwnego, że kibice gospodarzy przy rezultacie 2:0 w rewanżu zaintonowali religijną pieść: "Oto jest dzień, który dał nam Pan". Lechici zdołali jednak najpierw doprowadzić do wyrównania, co ich premiowało awansem do finału, a potem jeszcze przechylić szalę na swoją korzyść i wygrać 3:2.
Mamy zatem ligowe przełamanie po szesnastu latach, a po czternastu, jeśli bierzemy pod uwagę wszystkie rozgrywki. Co ciekawe, blisko było w 2020 roku, kiedy rozgrywki trwały w trakcie pandemii koronawirusa. Wówczas z Rakowem Częstochowa w Poznaniu gospodarze wyszli z 0:2 na 3:2, ale w doliczonym czasie Daniel Szelągowski przeprowadził rajd, po którym wyrównał i uratował punkt dla swojej drużyny.
Zapisz się do newslettera