Kolejorz skuteczny w końcówkach

Rozpoczęło się od Gandzasaru

Kiedy w 90. minucie meczu w Erewaniu większość kibiców Kolejorza przygotowywała się do dogrywki, to w ostatniej akcji losy dwumeczu rozstrzygnął Łukasz Trałka. Nikt nie spodziewał się wtedy, że będzie to początek serii, dzięki której Lech Poznań będzie o losach spotkań decydował w końcowych minutach. - Nikt nie stracił głowy w końcówce i nie zaczął kopać długich piłek. Graliśmy spokojnie, ale wiemy, że jest dużo do poprawy - mówił po meczu zdobywca bramki.

Decydujący gol w Płocku

Po powrocie z Armenii Kolejorz wybrał się do Płocka, gdzie miał zainaugurować sezon 2018/19 w Lotto Ekstraklasie. Płock nigdy nie był gościnny dla Lecha, który przed tym spotkaniem wygrał tam zaledwie raz na dotychczasowych rozegranych 12 spotkań. Drużyna trenera Ivana Djurdjevicia otworzyła wynik na początku spotkania, jednak „Nafciarze” zdołali wyrównać. W 89. minucie lechici potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zrobili to za sprawą pięknej bramki Pedro Tiby. - Najważniejsze jest dla nas zwycięstwo. Gra się po to, aby zdobyć trzy punkty. Wyrwaliśmy je w końcówce, ale to pokazuje, że gramy do końca - mówił po meczu z Wisłą Płock pomocnik, Tomasz Cywka.

Bramka dająca szansę

Walka do końca opłaciła się również w meczu ze Szachtiorem Soligorsk. Pomimo optycznej przewagi lechici stracili bramkę, która oddalała ich od awansu do następnej rundy. Scenariusz z poprzednich spotkań znowu się jednak powtórzył. W 89. minucie bramkę dającą remis Kolejorzowi dał duet Pedro Tiba-Joao Amaral. To pozwoliło myśleć poznaniakom o pomyślnym powodzeniu dwumeczu z Białorusinami. Sprawiło też, że zespół czuł się coraz pewniej. - Widać, że ten zespół rośnie, walczy do końca, a chłopacy wierzą aż do ostatniej minuty i nie poddają się - mówił po meczu trener Ivan Djurdjević.

Rewanż rozstrzygnięty w dogrywce

Trzy dni później lechici również rozstrzygnęli wynik w końcówce. W 87. minucie spotkania do siatki Cracovii trafił Christian Gytkjaer. Była to jednak jedyna bramka, która nie zmieniała znacząco ostatecznego rozstrzygnięcia. Duńczyk dobrą formę pokazał też kilka dni później. To właśnie jego gole w 94. i 118. minucie dały poznaniakom upragniony awans do następnej rundy Ligi Europy. - Pod koniec meczu to przeciwnika łapały skurcze. My nie mieliśmy takiego problemu - zaznaczył po meczu z Białorusinami obrońca, Volodmyr Kostevych.

Zdobycie twierdzy

2885 dni, czyli 7 lat, 10 miesięcy i 24 dni, tyle czasu minęło od ostatniego zwycięstwa Kolejorza we Wrocławiu. Niedzielne spotkanie w stolicy Dolnego Śląska było okazją do przełamania tej passy. Pokazało również umiejętność widoczną od początku sezonu, rozstrzyganie spotkań w ostatnich minutach. Decydującą o zwycięstwie bramkę strzelił Pedro Tiba.

- Walczymy do końca. Pokazujemy, że każda minuta na boisku liczy się dla nas. W końcówkach spotkań pomimo zmęczenia jesteśmy zdeterminowani, żeby strzelać gole. To bardzo cieszy i motywuje do dalszej pracy - podkreślał po meczu Tymoteusz Klupś.

Już w czwartek Kolejorz rozegra mecz z belgijskim KRC Genk. Kibice Lecha zapewne nie mieliby nic przeciwko, jeżeli powtórzyłby się scenariusz z poprzednich spotkań. Szczególnie, że każda z bramek zdobywanych w końcówce dawała Lechowi wymierny efekt w postaci awansów do następnej rundy europejskich pucharów czy trzech ligowych punktów.