2007-12-31 00:00 krzyż

Frekwencja na Lechu

Rekordowa w ostatnich latach zainteresowanie widzów jesiennymi meczami Lecha w Poznaniu skłania do podjęcia tematyki historii frekwencji na meczach Kolejorza i jej miejsca w Europie.
Rekordowa w ostatnich latach zainteresowanie widzów jesiennymi meczami Lecha w Poznaniu skłania do podjęcia tematyki historii frekwencji na meczach Kolejorza i jej miejsca w Europie.

Przez lata frekwencja na meczach była oceniana szacunkowo. Na pierwszych meczach po wykupieniu Lecha przez koncern Amica podawano liczbę widzów na podstawie wskazań kołowrotków, obecnie ponownie dane te są szacunkowe. Można założyć, że wyliczenia te są obarczone błędami, ale - jak to w statystyce - błędy też rozkładają się po równo, na niektórych meczach było widzów mniej niż podają oficjalne dane, na niektórych więcej.
Historię frekwencji na meczach Lecha przedstawialiśmy na naszych łamach wiosną 2005 roku. Byłoby nie fair wobec naszych wiernych czytelników powielanie wówczas przedstawionych informacji. Jednocześnie, pamiętając o naszych nowych czytelnikach, czujemy się w obowiązku choć skrótowo przedstawić, jaką popularnością cieszyły się występy ulubieńców Poznania i Wielkopolski w ciągu już niemal sześćdziesięciu lat ich występów na boiskach I ligi.

W pierwszym okresie gry Lecha w I lidze (lata 1948-1957) średnia frekwencja na meczach Lecha wynosiła niespełna 10 tys. widzów. Mecze rozgrywano na stadionie dębieckim, wyjątkowo w sezonach 1950 i 1951 (grano wówczas systemem wiosna-jesień) cztery mecze rozegrano na nieistniejącym już stadionie Warty przy ul. Rolnej. Od sierpnia 1956 roku Kolejorz rozgrywał mecze na stadionie Warty przy Dolnej Wildzie. Tam też zanotowano najwyższą liczbę widzów w tym okresie. 16 września 1956 roku klęskę w meczu z Legią obserwowało 38 tys. widzów. Była to zresztą najwyższa porażka Lecha w historii wszystkich meczów w Poznaniu - ulegliśmy odwiecznemu rywalowi aż 0:6. Na Dębcu najwięcej kibiców - 20 tys. - przyszło 6 sierpnia 1949 roku na mecz z Wisłą Kraków. Poznaniacy najliczniej przychodzili na mecze właśnie z Wisłą Kraków oraz Ruchem Chorzów, Legią Warszawa czy też wschodzącym, wieloletnim mistrzem Polski - Górnikiem Zabrze.

Powrót do I ligi w roku 1961 przyciągnął na stadion na Dębcu tłumy widzów. Na każdym z pierwszych trzech meczów stawiło się co najmniej 20 tys. kibiców, w tym rekordowe jak do tej pory na tym stadionie 22 tys. na meczu z ŁKS-em 9 kwietnia 1961 roku. Średnia frekwencja w tym okresie wyniosła 13,9 tys., a sezon 1961 był rekordowy, ze średnią liczbą widzów 16 tys. Rok 1963 przyniósł spadek do II ligi. Pożegnanie z I ligą ponownie nastąpiło na stadionie przy ul. Dolna Wilda, a mecz z Polonią Bytom, rozegrany 16 czerwca, obserwowało zaledwie cztery tysiące kibiców. Była to najniższa frekwencja w tym okresie. Jak pokazała historia, Lech nigdy nie rozstawał się z I ligą na stadionie na Dębcu.
Nikt wówczas nie przypuszczał, że następny mecz pierwszoligowy Lech rozegra w Poznaniu po 3328 dniach, w środę 26 lipca 1972 roku na stadionie Warty. Tego dnia pobito poprzedni rekord frekwencji. I znowu był to mecz z Legią. Tym razem Lech zwyciężył 1:0, a obserwowało to wydarzenie 45 tys. widzów. Jak się później okazało, była to zaledwie średnia frekwencja w tym sezonie. Poznańscy kibice bili kolejne rekordy. Ostatecznie tym rekordowym meczem było spotkanie z ŁKS-em, rozegrane 18 marca 1973 roku. Na wildeckim stadionie zameldowało się 60 tys. widzów, którzy musieli przeżyć porażkę 0:1. Rekord ten został wyrównany 10 maja tego samego roku w meczu z Odrą Opole. Zapewne, w dającej się przewidzieć przyszłości, nie będzie on pobity.

W kolejnych latach frekwencja spadała, ale wciąż była, jak na polskie warunki, bardzo wysoka. W latach 1970. mecze Lecha obserwowało przeciętnie 25 tys. widzów, następne w kolejności, ŁKS i Wisła Kraków, mogły liczyć na przeciętnie 18 tys. kibiców. Początkowo większość meczów rozgrywano na Dolnej Wildzie, później częściej grano na Dębcu. 5 marca 1978 roku ustanowiono pierwszoligowy rekord frekwencji na tym stadionie. Wygrane 3:0 spotkanie z Ruchem Chorzów zgromadziło 25 tys. widzów. Był to rekord pierwszoligowy, gdyż wcześniej, jeszcze w III lidze, 20 czerwca 1971 roku, w decydującym o awansie do II ligi meczu z Lechią Gdańsk, niebiesko-białym kibicował także 25-tysięczny tłum.
Na początku sezonu 1980/1981 Lech przeniósł się na nowy stadion przy ul. Bułgarskiej. Pierwszy mecz, z Motorem Lublin, rozegrany w sobotę, 23 sierpnia 1980 roku, zgromadził 18 tysięcy widzów. Rekord sezonu inaugurującego występy Lecha na obecnym stadionie to 35 tys. widzów na meczu z Odrą Opole 11 kwietnia 1981 roku. Wcześniej, 15 marca 1981 roku, widzowie po raz ostatni w liczbie 15 tys. zasiedli na stadionie na Dębcu. Później rozegrano tam tylko jeden mecz - bez udziału publiczności. 5-milionowy widz na pierwszoligowym meczu Lecha w Poznaniu pojawił się 18 kwietnia 1982 roku na meczu ze Stalą Mielec.

Wzrost liczby widzów przyniosły sezony mistrzowskie 1982/1983 i 1983/1984, ze średnimi frekwencjami 23,7 i 29,5 tys. osób. Rekord frekwencji na Bułgarskiej wyśrubowano wtedy do ponad 40 tys. widzów. Dopingowali oni Lecha w niedzielę, 8 kwietnia 1984 roku, w przegranym 0:1 meczu z Widzewem Łódź.

Kolejne sezony to systematyczny spadek frekwencji. Wyróżniają się jedynie kolejne sezony mistrzowskie 1991/1992 i 1992/1993. Sezon z najniższą średnią liczbą widzów to 1995/1996 - zaledwie 2,8 tys. Na 16 meczach stawiło się łącznie około 44 tys. kibiców, z czego aż 15 tys. na meczu z Legią. Niechlubny rekord padł na meczu z Siarką Tarnobrzeg 22 maja 1996 roku, kiedy na stadionie było zaledwie 150 kibiców. Kibice Lecha, którzy jeszcze niedawno najliczniej w Polsce przychodzili na mecze, spadli pod tym względem do dolnych rejonów tabeli. Na 18 zespołów I ligi w sezonie 1996/1997 zajęliśmy 15. miejsce. Ten sezon był zresztą najsłabszy, jeżeli chodzi o frekwencję na meczach w powojennej historii naszej ligi piłkarskiej, średnia na mecz wyniosła zaledwie 3,9 tys. widzów. Kolejne lata przyniosły wzrost liczby kibiców na meczach, zarówno na Lechu, jak i w całej lidze. Już w sezonie 1998/1999, zakończonym na 3. miejscu w ligowej tabeli, byliśmy na 2. miejscu w lidze pod względem frekwencji, ze średnią 6,9 tys. (4,2 tys. dla całej ligi). Kolejny sezon, mimo że zakończony spadkiem, przyniósł jeszcze wyższą frekwencję - 7,2 tys. widzów na mecz. Aż na pięciu meczach było ponad 10 tys. kibiców. Cała druga połowa lat 1990. to czas, kiedy sezonowe rekordy frekwencji biły mecze z Legią Warszawa. Tradycyjnie też stosunkowo wielu było chętnych do obejrzenia meczów z Wisłą Kraków oraz Widzewem Łódź czy Pogonią Szczecin.

Po dwuletniej drugoligowej banicji wróciliśmy do pierwszej ligi, notując w pierwszym sezonie rekordową w tamtych latach frekwencję - 15 tys. widzów na mecz. Pozytywnie odbiło się to na zainteresowaniu całą ligą - po raz pierwszy od wielu lat mecze oglądało średnio ponad 5 tys. widzów.

Kolejne lata to spadek liczby widzów na Lechu, do 8,5 tys. w sezonie 2005/2006. Wykupienie Lecha przez Amikę, nadzieje na oczekiwane od dawna sukcesy i sprawna polityka marketingowa ponownie pchnęły tłumy na trybuny stadionu przy ul. Bułgarskiej. Średnia 15 tys. na Bułgarskiej była w poprzednim sezonie nieosiągalna dla innych klubów, tym niemniej średnia ligowa przekroczyła kolejną barierę i osiągnęła liczbę 6,7 tys. widzów. Obecny sezon to następne rekordy: Lecha ze średnią 20,8 tys. oraz całej ligi - 7,5 tys. Oprócz Lecha największy udział w tym sukcesie mają Wisła Kraków i Górnik Zabrze ze średnimi zdecydowanie przekraczającymi 10 tys. widzów na mecz.
Tak wysokie frekwencje na Lechu i w całej ekstraklasie rodzą pytania o pozycję naszego klubu i całej ligi w europejskiej hierarchii.

Wielkie kluby Europy, dysponujące największymi stadionami, osiągające od lat sukcesy sportowe, grające w najatrakcyjniejszych, pełnych gwiazd ligach, mogą poszczycić się imponującymi liczbami widzów. W obecnym sezonie najwięcej kibiców przychodzi na mecze Barcelony, Manchesteru United, Realu Madryt i Borussi Dortmund. Wszędzie tam klubowy skarbnik może liczyć na każdym meczu na wpływy z ponad 70 tys. sprzedanych karnetów i biletów. W pierwszej dwudziestce klubów z największą frekwencją jest sześć klubów niemieckich, cztery angielskie, po trzy hiszpańskie i włoskie, dwa szkockie i po jednym holenderskim i francuskim. Dwudziesty jest Liverpool ze średnią niemal 44 tys. widzów. A gdzie jest Lech? Wśród klubów najwyższej klasy rozgrywkowej Kolejorz zajmuje 78. pozycję, wyprzedzając m.in. Juventus Turyn, Lazio Rzym, Villarreal czy AEK Ateny. Zastrzeżenie o klubach pierwszoligowych jest istotne, gdyż w Niemczech czy Anglii frekwencje na meczach niektórych klubów drugiej, czy nawet trzeciej ligi są bardzo wysokie. Lecha wyprzedziłoby siedem klubów Championship (druga liga angielska), cztery kluby drugiej Bundesligi (rekordzistą drugiego frontu w Europie jest 1. FC Köln z imponującą liczbą 40,6 tys. widzów) czy drugoligowy obecnie FC Nantes oraz trzecioligowy Leeds United (średnia widzów 27,8 tys.). Które miejsca zająłby Lech w tabelach frekwencji czołowych lig? W Niemczech byłby 17., w Anglii 18., w Hiszpanii 11., we Włoszech i we Francji 9., a w Holandii 6.

 

Wymienione wyżej kraje to czołówka lig europejskich, jeżeli chodzi o średnią frekwencję na meczu. Od kilku sezonów najwięcej widzów odwiedza stadiony niemieckiej Bundesligi. W obecnym sezonie średnia ta wynosi na razie 39,1 tys., ale notowany jest niewielki spadek w stosunku do poprzedniego sezonu. Drugie miejsce zajmuje angielska Premiership ze średnią 36,1 tys. kibiców, a trzecie liga hiszpańska - 30,2 tys. Polska ze średnią 7,5 tys. zajmuje 17 pozycję. Wyższą od naszej ligi średnią frekwencję mają także drugie ligi: niemiecka, angielska i hiszpańska oraz trzecia liga angielska.

Jakie perspektywy rysują się przed Lechem i całą naszą piłką w kontekście frekwencji? Zainteresowanie statystyków piłkarskich jest tu najmniej istotne, znacznie ważniejsze jest to dla sponsorów i reklamodawców, dla których widok pełnych, nowoczesnych stadionów może być zachętą do zwiększenia nakładów na piłkę, czyli tego w czym odstajemy już nie tylko od bogatych krajów zachodniej Europy, ale także Czech, Rumunii czy Bułgarii, o Rosji i Ukrainie nie wspominając. Brak nowoczesnych stadionów jest tym co najbardziej, obok poziomu piłkarskiego, ogranicza możliwości wzrostu frekwencji. Nie chodzi tu tylko o pojemniejsze stadiony, choć sytuacja gdy brakuje biletów na mecz staje się coraz częstsza. Standard stadionów pozostawia wiele do życzenia, boiska są oddalone od murawy, widoczność jest słaba, trybuny wielu obiektów są w kiepskim stanie, wejście na stadion zajmuje zbyt dużo czasu. Nawet na niby-nowoczesnym stadionie Korony wejście 800 kibiców Lecha zajęło ponad dwie godziny, a miejscowi kibice także narzekają. Poprawa jakości stadionów może zachęcić do powrotu na trybuny tych, którzy 20 czy 30 lat temu nie wyobrażali sobie niepójścia na mecz. Teraz mogą wrócić, zabierając ze sobą swoje dzieci i wnuki. Powinna sprzyjać temu koniunktura po historycznym awansie do mistrzostw Europy czy przyznaniu Polsce prawa do organizacji kolejnych. Władze wielu polskich miast dostrzegają potrzebę inwestowania w infrastrukturę piłkarską na swoim terenie i można mieć nadzieję na znaczącą poprawę stanu naszych stadionów w najbliższych latach. Przykłady znacznego wzrostu liczby widzów w europejskich miastach, gdzie wybudowano nowe stadiony (Berno, Porto, Lizbona, o miastach największych piłkarskich potęg nie wspominając), świadczą o tym, że są to inwestycje opłacalne. Nowoczesne i pełne stadiony to także atrakcyjniejsza oferta dla stacji telewizyjnych, które za lepszy wizualnie produkt gotowe są zapłacić wyższe kwoty. W budżetach polskich klubów wpływy z opłat telewizyjnych stanowią znaczącą część. Oczywiście stadiony same nie grają i poziom sportowy ma znaczenie. Bez wyraźnego wzrostu inwestycji sponsorów i wkładu reklamodawców nie uda się zatrzymać w Polsce nawet średniej klasy zawodników, którzy w krajach typu Rumunia czy Serbia mogą liczyć na znacznie wyższe zarobki. Nie uda się także sprowadzić lepszych piłkarzy zagranicznych ani namówić do powrotu Polaków, którym nie do końca powiodło się na piłkarskiej emigracji.

Z pewnością nie sprzyja wzrostowi frekwencji nagonka medialna przeciwko kibicom prowadzona przez niektórych dziennikarzy, przedstawiających stadiony jako miejsca skrajnie niebezpieczne, z których należy usunąć część publiczności, zwłaszcza tej najwierniejszej. Dziennikarze ci, obserwując mecze z poziomu lóż prasowych, także na meczach Ligi Mistrzów, nie mają pojęcia, jak skomplikowaną strukturą jest publiczność na meczu najbardziej egalitarnej dyscypliny sportowej. Powielają stereotypy, które gnieżdżą się potem w świadomości społecznej, wpływając na negatywny wizerunek stadionu piłkarskiego. Przykład stadionu Lecha Poznań, gdzie jest miejsce dla przedstawicieli wszystkich grup społecznych, pokazuje, że przy zrozumieniu przez różne grupy osób związanych z klubem, swojej i innych roli oraz ograniczeń można osiągnąć sukces w postaci pełnego i zaangażowanego stadionu.

Rozbudowa obiektu przy ul. Bułgarskiej, zapowiadany systematyczny wzrost budżetu klubu pozwalają myśleć o naszych perspektywach, w skali kilkuletniej, umiarkowanie optymistycznie. Obyśmy poszli śladem np. FC Porto, gdzie frekwencja wzrosła z około 20 tys. w latach 1999-2002 do ponad 38 tys. w ostatnich trzech sezonach. Zadowoleni byliby wszyscy: kibice, piłkarze, działacze, inwestorzy, reklamodawcy.

Jarosław Bogucki

Źródła danych: P. Opala, S. Opala, J. Owsiański: Piłkarska lokomotywa. Dzieje sekcji piłki nożnej KKS Lech Poznań 1922-1987. KKS Lech, Poznań, 1987. A. Gowarzewski, J. Rędzioch i inni: Lech Poznań: 80 lat i jeden rok prawdziwej historii. Wyd. GiA, Katowice, 2003. www.90minut.pl. www.lechpoznan.pl

 

Następne mecze

Niedziela 19.05 godz.17:30
Widzew Łódź
vs |
Lech Poznań
Sobota 25.05 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Korona Kielce

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory