2017-12-20 09:10 Mateusz Szymandera , fot. Adam Ciereszko

- Mi też nie było łatwo to oglądać – wywiad z Bjelicą

- Jestem zadowolony, jak drużyna walczyła w końcówce jesieni, jak była zaangażowana. Świetnie byliśmy zorganizowani w defensywie. Każdy kibic Lecha jednak widział doskonale, czego brakowało - troszkę kreatywności, troszkę świeżości w ataku. W ofensywie nie byliśmy na takim poziomie – mówi trener Nenad Bjelica w rozmowie podsumowującej minione sześć miesięcy.

Czy był taki moment w ostatnich miesiącach, że miał pan dosyć Lecha Poznań i chciał zrezygnować?

- Mogę zadeklarować, że w żadnym, nawet najtrudniejszym momencie, nie odpuszczę. Chcę doprowadzić moją pracę do końca. Zobaczymy, co będzie w przyszłości, ale... czy pan myśli, że jestem człowiekiem, który się poddaje?

Nie.

- Cała ta sytuacja, która była jesienią sprawiła że stałem się mocniejszy. Zwycięstwa nie dają nic, mówisz wtedy po prostu „ok” i idziesz dalej. A uczysz się na porażkach. Szukasz wtedy, w czym leży problem. Uważam, że po wydarzeniach z ostatnich miesięcy jestem lepszym trenerem. Nie poddaję się tak łatwo, to nie jest zgodne z moim charakterem.

Zespół ten stał się mocniejszy?

- O tym przekonamy się na koniec sezonu. Pracujemy. Mamy teraz sytuację, w której nie błyszczymy, nie jesteśmy znakomici. Nawet trenerowi niełatwo to oglądać. Jestem zadowolony, jak drużyna walczyła w końcówce jesieni, jak była zaangażowana. Świetnie byliśmy zorganizowani w defensywie. Każdy kibic Lecha jednak widział doskonale, czego brakowało - troszkę kreatywności, troszkę świeżości w ataku. W ofensywie nie byliśmy na takim poziomie, jak choćby rok temu i wiosną. Z przodu potrzebujesz umiejętności, kreatywności oraz świeżości.

Dlaczego tego nie było, skoro świetnie funkcjonowało na przełomie poprzedniego i obecnego roku, gdy pana zespół wygrywał?

- Zmieniliśmy skład. Mamy zupełnie nową drużynę. Mamy innego napastnika, ofensywni pomocnicy, czyli Darko Jevtić oraz Radosław Majewski, nie byli na takim poziomie, jak wówczas. Trzeba się zastanowić: dlaczego? Ten pierwszy miał kontuzję, nie mieliśmy go w lidze przez osiem kolejek. Potem różnie bywało z jego formą. O Majewskim także mówiłem wcześniej otwarcie, że nie jest w odpowiedniej dyspozycji. Obaj nie mają tak doskonałych statystyk, jak wówczas. Rok temu końcówki jesieni także jednak nie mieliśmy olśniewającej. Wiosnę - owszem. Ale wtedy mieliśmy czas. Byliśmy świeżo po dwumiesięcznych przygotowaniach. Teraz też z tego okresu postaramy się wycisnąć jak najwięcej.

Latem nie miał pan tak dużo czasu.

- Zaledwie dwa tygodnie przerwy, tydzień treningów i już oficjalny mecz. To wszystko sprawiło, że drużyna teraz nie grała perfekcyjnie w ofensywie. Nad tym popracujemy, dokonamy korekt.

Trzeba jednak pamiętać, że nie będzie pan miał wiosną Macieja Makuszewskiego, który miał najlepsze statystyki goli i asyst. Jego nieobecność martwi trenera?

- Nie chcę szukać alibi. Mógłbym mówić, że niemal całą jesień nie miałem Kamila Jóźwiaka, że brakowało długo Mario Šituma. Nie o to jednak chodzi. Wiem, że oni będą teraz odpowiednio przygotowani. Do tego znacznie więcej oczekuję od Nicklasa Barkrotha, który nie był na takim poziomie, jakiego chcemy. Widać było, że potrzebuje troszkę więcej czasu na aklimatyzację. Nie każdy jest Emirem Dilaverem, który wskakuje do składu i od razu jest czołową postacią. Trzeba pamiętać, że każdy ma głowę naładowaną innymi sprawami, problemami. Nie każdy o nich wie. To ma też wpływ. Na skrzydłach sobie poradzimy, zwłaszcza że chcemy podpisać kontrakt z piłkarzem, który jest napastnikiem, ale może też grać przy linii bocznej.

Wspomniany przez pana Emir Dilaver to najlepszy letni transfer Lecha? Dał drużynie jesienią bardzo dużo jakości.

- To też zresztą pokazuje, że nie trzeba wydać wielkich pieniędzy, żeby sprowadzić świetnego piłkarza, który jest najlepszy. Ciągle słyszę, że trzeba wydać na zawodnika wiele pieniędzy. Nie trzeba. Ja go znam z Austrii Wiedeń, wtedy był jeszcze młody, ale już widziałem, że jest bardzo uniwersalny. Może nam pomóc na kilku pozycjach. Grał u nas świetnie jako środkowy obrońca, choć w tym miejscu akurat w Austrii nie miał częstej okazji do gry. tam częściej występował na prawej i lewej stronie defensywy oraz w środku pomocy.

Kilku sprowadzonych latem piłkarzy grało nieźle.

Rafał Janicki niemal zawsze był na dobrym poziomie. Podobnie jak Situm. Christian Gytkjaer? Ma w lidze dziesięć bramek. Zawsze może być więcej, ale z walki, jaką pokazuje, jestem zadowolony. Bardzo pozytywny chłopak, pracuje dobrze i na pewno nam pomoże. Marcin Robak rok temu miał podobne statystyki jesienią. Ale trzeba pamiętać, że strzelał karne i miał ich już kilka wykorzystanych w tym okresie. Potencjał mamy bardzo dobry, brakuje nam trochę rywalizacji w ofensywie. W poprzednim roku nie było np. takiej rywalizacji, jaka była w ataku między Robakiem a Dawidem Kownackim. Teraz tego brakowało, co musimy przyznać.

Zwraca pan uwagę na brak świeżości w końcówce jesieni. Zawodnicy grający raz na tydzień nie powinni mieć z tym problemów.

- To nie chodzi o to, bo na treningach pracujemy tak samo i nie widać fizycznego dołka. Sześć miesięcy zasuwania zostawia jednak ślad i potem tych 5-10 proc. kreatywności na boisku brakuje. Chcę powiedzieć jasno jedną rzecz: ta jesień nie była w naszym wykonaniu dobra. Ale najciekawsze jest to, że zdobyliśmy punkt więcej, niż na tym samym etapie rok temu. Gdyby była dobra, to mielibyśmy dużo, dużo więcej. Lepiej graliśmy z czołowymi zespołami, niż z tymi z dołu tabeli. W poprzednim sezonie było dokładnie odwrotnie. To też dobry prognostyk, bo z czołówką zmierzymy się jeszcze dwukrotnie - taki jest kalendarz. Będziemy mieć wiosną moc, żeby być na pierwszym miejscu.

Czego brakowało w całym roku, by być najlepszą polską drużyną? Patrząc na tabelę za rok 2017 to pana zespół traci kilka punktów do Legii.

- Skuteczności. Nie chcę analizować rywala, ale powiem szczerze, że Legia mi nie imponuje. Nie ma w każdym meczu dziesięciu okazji, nie dominuje nad rywalami. Byli solidni, kilka meczów wygrali szczęśliwie 1:0 i tyle. Jeśli mam wskazać nasze zwycięstwo, które było efektywne, to do głowy przychodzi mi tylko starcie z Koroną Kielce. Dlatego ja nie widzę żadnej różnicy między nami. Musimy pracować, zmienić trochę personalnie w ofensywie i to wszystko.

Lech z 21 meczów aż dziewięć zremisował, co nie jest efektownym wynikiem. Legia potrafi wygrywać 1:0 i kompletować po trzy punkty.

- Jasne, ale trzymam się tego, o czym mówiłem wcześniej - czyli koniecznych zmian w ofensywie, która nie funkcjonowała tak, jak należy. Kiedy masz taki mecz, jak rewanżowy z FC Utrecht, gdy szans jest mnóstwo, a nie wygrywasz, to możesz powiedzieć - trudno, stało się. Taki Utrecht powtórzył się jednak jeszcze sześć, a może i siedem razy. A wtedy już nie ma mowy o przypadku. Pamiętajmy, że zmieniliśmy latem wiele nazwisk. Trafiło do nas wielu piłkarzy.

I chce pan dalej zmieniać.

- Cóż, chcemy stworzyć drużynę lepszą. I bardziej głodną sukcesów. Nie ma chyba w tym nic złego, że chcemy zawodników, którzy będą chcieli walczyć dla Lecha.

Lech ma, jak na polskie warunki, bardzo dobrych piłkarzy. Czy pana zdaniem ich problem nie leży również w głowie, w budowaniu pewności siebie? Lech od połowy sierpnia nie potrafi wygrać dwóch meczów z rzędu.

- Personalnie musimy coś zmienić, nie tylko głowę. Musimy mieć więcej rywalizacji między napastnikami. Gytkjaer był zdecydowanym numerem 1, nie było rywalizacji takiej, jak rok temu. Dla mnie jako trenera to jest duży problem. Deniss Rakels nie naciskał Christiana, Nicki Bille nie był w stanie pracować 2-3 tygodnie bez problemów zdrowotnych. W poprzednim sezonie mieliśmy czterech piłkarzy w rewelacyjnej formie - Robaka, Kownackiego, Jevticia i Majewskiego. Teraz jest zupełnie inaczej. Potrzebujemy transferów i zrobimy je.

A co z młodymi piłkarzami? Dlaczego Moder czy Tymoteusz Puchacz jesienią nie doczekali się choćby kilkuminutowego debiutu?

- Widział pan jesienne mecze rezerw? Nie są jeszcze na to gotowi, potrzebują czasu. Oczywiście, że mogliśmy dać po 10 minut Moderowi czy Puchaczowi. Tyle że wtedy pan by napisał, że na siłę promuję młodych.

To byłby fajny sygnał dla tych chłopaków, że zauważa pan ich rozwój.

- Moder i Klupś byli z nami ostatnio w Lubinie. Kuba też wcześniej był raz na ławce. Nie mieliśmy jednak takich meczów, w których prowadziliśmy trzema bramkami. Wtedy mógłbym ich wypuścić na boisko bez zbędnej presji, bez ryzyka. Takich sytuacji nie było, możliwe że przytrafią się wiosną. Ale nawet wspólne treningi z pierwszym zespołem budują naszą młodzież.

Nie mógłby pan im dać szansy od pierwszej minuty?

- Mamy hierarchię. FC Barcelona ma najlepszą akademię w Hiszpanii, a ilu juniorów trafia do pierwszej drużyny? Kilku w ciągu kilku lat. Wiem jaka jest polityka Lecha i na pewno młodzi będą wchodzić, ale nie hurtowo. Teraz we wszystkich meczach gra Robert Gumny, w kolejnym roku może wejdą Paweł Tomczyk oraz Jakub Moder. I tak dalej. Ta produkcja jednak nie jest taka łatwa. Są takie sytuacje, że ktoś przechodzi do pierwszej drużyny, debiutuje, strzela gola i już pojawiają się w gazetach teksty, że biega zawodnik „pięć milionów euro”. To powoduje potem spustoszenie w głowach tych młodych.

A gdy Volodymyr Kostevych doznał kontuzji? Dał pan szansę gry Vernonovi De Marco, Mario Situmowi i Emirowi Dilaverowi. Nie można było dać szansy Tymkowi Puchaczowi?

- Mogliśmy zaryzykować, mogliśmy. Ale Tymek musi być najlepszy w trzeciej lidze, a nie jest. Różnica między tymi klasami jest przecież taka, jak między Realem Madryt a Fuenlabradą. Oni mieli mecze w rezerwach, których nie dało się oglądać. My mieliśmy sparingi z zespołami z tej samej ligi i wygrywaliśmy je po 8:0. Jak młodzi nie są najlepsi na tym poziomie, to nie mogą grać dla Lecha, który walczy o mistrzostwo Polski. To nie jest logiczne, to nie jest możliwe. Na razie nie są gotowi.

W ostatnich latach kilku młodych piłkarzy trafiło do pierwszego zespołu, dostało szansę gry i potem stawało się ważną postacią w zespole. Tak było z Dawidem Kownackim i Karolem Linettym.

- Nie każdy jest nimi. A i oni przecież mieli swoje problemy po drodze. Może być tak, że na przykład Klupś będzie pierwszym od dawna zawodnikiem, który nie będzie potrzebował wypożyczenia, żeby zbierać minuty i zdobywać doświadczenie. Często jednak wypożyczenie jest idealną drogą - przygotowaniem do wskoczenia na wyższy poziom. Oni dowiadują się dzięki temu, co to stres, co to presja. Ja w Chorwacji, jak byłem nastolatkiem, to chciałem iść do innego klubu na chwilę. W lidze juniorów wygrywaliśmy po 23:0, to nie miało sensu. Poszedłem do niższej ligi, pograłem z seniorami, po pół roku wróciłem i byłem gotowy do występów w ekstraklasie.

rozmawiał Mateusz Szymandera

Następne mecze

Niedziela 19.05 godz.17:30
Widzew Łódź
vs |
Lech Poznań
Sobota 25.05 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Korona Kielce

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory