2019-02-14 12:03 Adrian Gałuszka

- Mam apetyt na znacznie więcej - wywiad z Christianem Gytkjaerem

Ile znaczy dla niego tytuł najlepszego strzelca w europejskich pucharach w historii Kolejorza? Dlaczego właśnie w tym sezonie notuje największą liczbę asyst w karierze? Czy w Rosenborgu był "drugim po Bogu"? O tych i wielu innych kwestiach opowiedział w wywiadzie ze stroną oficjalną Lecha Poznań napastnik niebiesko-białych, Christian Gytkjaer.

Czy w piłce nożnej można znaleźć się na zakręcie po rozegraniu zaledwie jednego meczu?

Nie nazwałbym tego zakrętem, ale nasze położenie jest ciężkie nie z powodu jednego spotkania rozegranego w zeszły piątek. Strata do lidera wynosi obecnie dwanaście punktów, a zaczęła się tworzyć w środku poprzedniej rundy. To nie powinno mieć miejsca w takim klubie jak Lech Poznań. Znajdujemy się daleko od pierwszej pozycji i w kontekście tabeli jest to sytuacja czarno-biała. Oczywiście, jesteśmy blisko strefy medalowej, ale nie możemy dziwić się krytyce, która na nas spada. Zapewniam jednak, że cały czas myślimy tylko o mistrzostwie i będziemy o nie walczyć.

Kiedy w zeszłym roku Lech miał problemy z wygrywaniem na wyjazdach, dzięki twoim trzem golom z Wisłą Kraków w kwietniu przerwaliście tę negatywną serię. Minionej jesieni sam długo nie strzelałeś poza Bułgarską, ale w dobrym stylu przełamałeś się w Sosnowcu. Czy w takim razie to z tobą kibice mogą wiązać największe nadzieje, że wasze położenie w najbliższych tygodniach się poprawi?

Zrobię co w mojej mocy, ale niemożliwe, żebym dokonał tego sam. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę moją piłkarską charakterystykę. Bardzo często jestem zależny od kolegów, którzy kreują mi dobre sytuacje. Jeśli drużynie nie idzie, też nie wyglądam dobrze, to wszystko się ze sobą łączy. Mogę "wywęszyć" gdzieś swoją sytuację, jak ostatnio z Zagłębiem, i tu czy tam zdobyć bramkę, ale generalnie wiele zależy od całego zespołu.

Nie podważajmy jednak twojego wkładu w wyniki drużyny, o którym świadczy pewna statystyka. Dla Lecha zdobyłeś bramki w 26 spotkaniach, z czego 22 z nich twój zespół nie przegrał. Nie możesz powiedzieć, że na boisku nie jesteś jednym z liderów.

Nie próbuję tego robić, bo na pewno pod względem liczby strzelanych goli widać to na papierze. Ja pamiętam przy tym, że bramki pomagają mi zdobywać przede wszystkim koledzy. Nie przedrybluję trzech-czterech rywali, nie pokonam w pojedynkę całej obrony przeciwnika. Przynajmniej zazwyczaj (śmiech).

Czy w ciągu ostatnich miesięcy czułeś rosnącą odpowiedzialność za losy drużyny na swoich barkach? Każdy kolejny gol zwiększał oczekiwania kibiców czy nawet kolegów z szatni?

No tak, ale to wiąże się z byciem napastnikiem i, prawdę mówiąc, właśnie dlatego kocham nim być. Lubię przypływ adrenaliny po zdobyciu bramki i świadomość, że pomogło się zespołowi. To rola, którą sobie wybrałem i nie zamieniłbym jej na nic. Odpowiedzialność, oczekiwania? One mnie jedynie mobilizują jeszcze bardziej.

Liczby w tym sezonie pokazują, że grasz inaczej, częściej uczestniczysz w rozegraniu piłki, zaliczasz więcej asyst. Pięć ostatnich podań we wszystkich rozgrywkach to już na tym etapie najwyższy wynik w karierze.

Być może jest wynikiem sposobu, w jaki gramy? U trenera Nenada Bjelicy wiele zależało od skrzydłowych i bocznych obrońców, którzy mieli na swoim koncie dużo asyst. To była spora część naszej strategii: dostarczyć piłkę do boku i wrzucić ją w pole karne. W takich sytuacjach mnie było siłą rzeczy ciężej zaliczać asysty (śmiech). Wydaje mi się, że teraz tych wariantów zaskoczenia przeciwnika mamy więcej, nie skupiamy się tylko na dośrodkowaniach, a to też sprawia, że i ja jestem częściej w posiadaniu piłki i więcej mogę z nią zrobić. Z drugiej strony im dłużej jesteś w zespole i w danej lidze, poznajesz wszystko lepiej, łatwiej ci się po niej poruszać. Kiedy przychodziłem do Lecha, moje myśli pochłaniało tylko strzelanie goli. Przez ostatnie półtora roku poznałem język, kulturę i klub od środka. To też sprawiło, że jestem bardziej zaangażowany w wiele innych aspektów w trakcie meczu, więc w grę może wchodzić taki czynnik ludzki.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że nie jesteś Ronaldinho i starasz się skupić na doskonaleniu jednej czy dwóch cech, takich jak finalizacja i strzelanie goli. Czy w związku z powyższym powtórzyłbyś te słowa?

Jak widzisz piłka jest dynamiczna (śmiech). Jasne, że skupiam się na wszystkim, co związane ze zdobywaniem bramek. Teraz częściej wykorzystuję przy tym także okazje do dobrego podania koledze, to wszystko.

W trakcie pobytu w Poznaniu zdążyłeś już stać się najskuteczniejszym strzelcem w europejskich pucharach w historii Lecha, także w ogólnej klasyfikacji obcokrajowców tracisz już jedynie 9 goli do Artjomsa Rudnevsa. Spodziewałeś się takiego rozwoju wypadków latem 2017 roku?

Szczerze mówiąc nie śledzę za bardzo żadnych list z osiągnięciami czy klasyfikacji. Nie zaprzeczę jednak, jest to schlebiające, bo Lech Poznań to duży klub. Mam apetyt na znacznie więcej i nie zatrzymam się w tym miejscu.

Porównałbyś swoją pozycję w Poznaniu do tej, którą wypracowałeś sobie w rok w norweskim Rosenborgu?

Ciężko to ze sobą zestawić, tam wygrałem tytuł króla strzelców całej ligi, tutaj na razie mam jedynie najwięcej zdobytych bramek w swoim klubie. Bez wątpienia w Norwegii byłem postacią ważną, w tamtym roku zdobyliśmy wszystko, co było do zdobycia, ale cieszę się z tego, że krok po kroku buduję swoją markę także w Polsce.

Pytałem o Rosenborg, bo wyczytałem gdzieś, że byłeś tam głównym elementem całej układanki, niemal drugim po Bogu. Dlaczego więc zdecydowałeś się stamtąd odejść?

Dostałem dobrą ofertę, po prostu. Miałem też wrażenie, że w Norwegii sięgnąłem po wszystko, co było do wygrania. Rosenborg się cieszył, że może mnie korzystnie sprzedać, a ja byłem zadowolony, że idę szukać nowych wyzwań. W kontekście relacji piłkarz-klub była to perfekcyjna sytuacja.

Odchodzisz z drużyny, która wygrywa wszystko, co tylko się da, i przechodzisz do TSV 1860 Monachium, które... bije się o utrzymanie na zapleczu Bundesligi. Nie było to rozczarowujące?

Mówiąc szczerze, w trakcie tamtych pięciu miesięcy w Monachium rozczarowało mnie wiele rzeczy. Nie zakończyło się to w sposób, w jaki sobie tego klub, jego kibice czy ja życzyliśmy. W życiu podejmujesz liczne wyzwania i niektóre z nich kończą się dla ciebie sukcesem, a inne porażką. Tamten czas był cennym doświadczeniem, ale przy okazji smutną historią. TSV to klub z bogatą historią i świetnymi kibicami, ale w tamtym okresie przy tym fatalnie zarządzany, bez wizji długofalowej. Trenerem był Portugalczyk, dyrektorem sportowym Amerykanin, w strukturach sportowych ważną rolę stanowił Anglik, to wszystko tworzyło przedziwny mix, z którego wyłaniał się chaos. Mimo obecności tych wszystkich ludzi piłkarze mieli wrażenie, że klub pozbawiony jest jakichkolwiek struktur, co było dla nas dość stresujące.

Poznałeś w Niemczech Daylona Claasena?

Tak, graliśmy razem w TSV i tak - wiem, że grał wcześniej w Lechu (śmiech).

Pytałeś go o Lecha przed przyjściem tutaj?

Niestety nie zdążyłem, odszedłem z klubu od razu po zakończeniu sezonu, a kwestia transferu do Lecha rozstrzygała się, gdy przebywałem już w domu. W Monachium nie było jeszcze tego tematu, więc nie pytałem Daylona o Poznań. Nie wiem, gdzie teraz jest, ale to był fajny facet, mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku. O Lechu dowiedziałem się najwięcej od Duńczyków w nim grających, Nickiego Bille i Lasse Nielsena. Podkreślali dobrą organizację, ciekawą filozofię klubu, długoterminową perspektywę, dla mnie to stanowiło całkowite przeciwieństwo tego, co spotkałem w Monachium. Już pierwsza wizyta w Poznaniu zrobiła na mnie spore wrażenie. Przede wszystkim profesjonalizm ludzi pracujących w klubie i ich dążenie do tego, żeby piłkarzom niczego nie brakowało. Co tu dużo mówić, byłem pozytywnie zaskoczony, dlatego cieszyłem się, że podpisałem tutaj kontrakt. Cieszę się do dziś.

Występujesz w ekstraklasie od ponad półtora roku, zdążyłeś poznać ją, ale i swoich rywali w walce o tytuł króla strzelców. Który z nich jest najlepszym napastnikiem i dlaczego jest to Igor Angulo, który zdobył w tym czasie najwięcej bramek w lidze?

Czy ja wiem, czy wskazałbym właśnie jego, chyba bardziej w pamięć zapadły mi występy tego gościa z Lechii Gdańsk, Flavio Paixao (śmiech). Mimo wszystko zamiast śledzić poczynania przeciwników, zdecydowanie bardziej skupiam się na sobie. Wiem, że jeśli wykonam swoją pracę dobrze, zwęszę swoje szanse i będę strzelał, reszta mnie za bardzo nie absorbuje.

Na koniec skoncentrujmy się w takim razie na tobie. Czy rozdział w reprezentacji Danii jest tym najprzyjemniejszym w twojej karierze?

Ostatnie półtora roku było dla mnie dobre, również dlatego, że pomogły mi znaleźć się w kadrze. Poczyniłem w Poznaniu progres, rozwinąłem się jako zawodnik, a drużyna narodowa od zawsze stanowiła dla mnie ambitny cel. To wielka sprawa móc dla niej grać.

Jesteś pierwszym Duńczykiem, któremu udało się dostać do kadry tego kraju z rozgrywek Lotto Ekstraklasy. W twojej ojczyźnie jest jakiekolwiek zainteresowanie naszą ligą?

Nie za bardzo, właśnie dlatego tak mało o niej wiedziałem, gdy tutaj przychodziłem. Jeśli chodzi o pierwszą część pytania, to wynika przede wszystkim z tego, że moi rodacy nie zrobili wielkiej furory w Polsce. Teraz w ekstraklasie występują duńscy obrońcy, nie zdobywają bramek, sam fakt ich występów kiepsko dociera do Danii. W przypadku napastnika chodzi tylko o liczbę strzelonych goli, gdyby Nicki Bille zdobył tutaj 25 bramek w sezonie, też otrzymałby powołanie do kadry. Stąd zwiększone zainteresowane moją osobą na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Jak więc postrzegany w Danii jest obecnie Christian Gytkjaer?

Wciąż jestem w swoim kraju nieco nieznany, bo bardzo krótko grałem w tamtejszej lidze, a nigdy na jakimś wysokim poziomie. Sporo duńskich napastników świetnie radziło sobie w naszych rozgrywkach przed wyjazdem na Zachód. Pod względem zainteresowania daleko mi do Kaspra Dolberga czy Nicolaia Jorgensena, którzy pojawiają się w gazetach po zaliczeniu asysty w swoich drużynach. Tak w piłce już jest i nie zaprzątam sobie tym głowy.

Następne mecze

Poniedziałek 01.04 godz.15:00
Stal Mielec
vs |
Lech Poznań
Niedziela 07.04 godz.15:00
Lech Poznań
vs |
Pogoń Szczecin

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory