2020-01-24 19:35 Mateusz Jarmusz , fot. Przemysław Szyszka

- Chcę coś wygrać jako zawodnik pierwszej drużyny Lecha - wywiad z Filipem Marchwińskim

Najbliższa runda może być przełomowa dla Filipa Marchwińskiego. Pomocnik Lecha Poznań nie ukrywa, że chce przejąć na boisku rolę Darko Jevticia, a na obozie w Belek mocno pracuje, żeby wywalczyć miejsce w podstawowym składzie Kolejorza. W obszernym wywiadzie z naszą stroną wspomina m.in. swoje początki z piłką nożną, opowiada o tym jaki wpływ na niego miała czerwona kartka w starciu z Rosją oraz ile dla niego znaczyły treningi z byłym już kapitanem niebiesko-białych.

Czy Filip Marchiwński był zawsze najlepiej grającym w piłkę dzieckiem na podwórku?

- Wydaje mi się, że tak było. Zawsze prezentowałem wyższy poziom i wyróżniałem się na tle innych. Kiedy grałem ze starszymi chłopakami to często słychać było "Wow, jesteś taki młody, a tak dobrze grasz". W sumie można powiedzieć, że do dzisiaj tak mam. Ostatnio grałem na orliku z troszkę starszymi chłopakami i nie mogli uwierzyć, ze jestem z rocznika 2002. Często miałem takie sytuacje i troszkę się do tego przyzwyczaiłem. Równocześnie w żaden sposób się z tego powodu nie wywyższam. Po prostu lubię grać, lubię się bawić piłką, ale podchodzę do tego wszystkiego skromnie i z uśmiechem.

Zdarza ci się, że kiedy grasz rekreacyjnie to przeciwnicy nie zdają sobie sprawy kim jesteś?

- Tak, ale obecnie już zdecydowanie coraz rzadziej. Przeważnie jestem rozpoznawany przez dzieciaki lub młodszych chłopaków, którzy grają np. na drugiej połowie albo w ogóle są obok boiska. Jak już podchodzą do mnie i proszą o wspólne zdjęcie lub chwilę wspólnej gry, to wtedy już jestem zdemaskowany. Obecnie też nie mam wielu chwil, kiedy mogę sobie pozwolić na takie rekreacyjne granie w piłkę. Po całym tygodniu treningów nie ma już aż tylu sił, żeby jeszcze w niedzielę pójść na orlik.

Ile miałeś lat jak rozpocząłeś treningi w UKS Skórzewo?

- Sześć i od razu grałem ze starszym rocznikiem. Co ciekawe najpierw byłem wystawiany na prawej obronie i dopiero po jakimś czasie trener, a konkretnie Zbyszko Huchwajda, przeniósł mnie na tzw. „kierownicę”. On jako pierwszy tak na poważnie dostrzegł to, że się wyróżniam, że jest błysk w mojej grze. Dlatego do Lecha przychodziłem już jako gracz środka pola i czasami byłem jakąś alternatywą na atak lub na skrzydło.

Po przejściu do Kolejorza chodziłeś do szkoły patronackiej?

- Tak, wszystko działo się w trakcie drugiej klasy szkoły podstawowej. Zostałem dostrzeżony i mój tata otrzymał propozycję przeniesienia mnie do dobrze wszystkim znanej poznańskiej „13”. Na pewno na początku dojazdy były dosyć uciążliwe dla moich rodziców, dlatego pozostaje mi podziękować za te przebyte kilometry. Szczególnie mojemu tacie.

Wypytuję o to, ponieważ chodziłem do jednej szkoły z Filipem Burkhardtem i pamiętam, że jak graliśmy mecze z jego klasą to zawsze umawialiśmy się, że możemy grać, ale bez "Burego". Byłem ciekaw czy w twoim przypadku było tak samo.

- Nie było tak, ale dopóki nie poszedłem do szkoły do Poznania to w Przeźmierowie było tak, że bardzo często podczas wf-ów rozgrywaliśmy mecze ja i mój kolega przeciwko reszcie klasy. Na dodatek przeważnie wygrywaliśmy. W ogóle zabawne jest to, że to pierwsze pół roku drugiej klasy w szkole podstawowej było ostatnim czasem, kiedy miałem w klasie dziewczyny. Od tamtego czasu cały czas z chłopakami i już właściwie nie pamiętam jak to jest mieć je w klasie.

Tymi pytaniami nawiązuje też do tego, że wielokrotnie można było usłyszeć od trenerów, którzy prowadzili cię w Akademii Lecha Poznań, że w każdym roczniku byłeś wyróżniającym się zawodnikiem. Jest jakiś trener w akademii, którego najmilej wspominasz i uważasz, że miał największy wpływ na twój rozwój?

- Na pewno z każdym szkoleniowcem mam wspólne przeżycia i to bardzo często te dobre. Z trenerem Hubertem Wędzonką wygraliśmy Nike Cup. Z trenerem Bartoszem Bochińskim mistrzostwo Polski juniorów młodszych, z trenerem Krzysztofem Kołodziejem - juniorów starszych. Trener Żuraw od początku na mnie stawiał w rezerwach, grałem u niego regularnie i na koniec awansowaliśmy do II ligi. Nie chciałbym nikogo wyróżniać. Nie byłem z żadnym szkoleniowcem związany na dłużej i przechodząc kolejne szczeble w akademii zawsze trafiałem na innych trenerów. Nie miałem tak jak np. Kuba Kamiński, który przez kilka lat szedł w górę z trenerem Bochińskim. Miałem iść wtedy do Wronek razem z Kubą, ale przeczekałem rok w Poznaniu i ten czas pracy z trenerem Amilcarem Carvalho był dla mnie bardzo ważny. Nauczyłem się wielu prostych rzeczy, ale takich, które są bardzo ważne w piłce. Szanuję każdego trenera za jego pracę, ale nie chcę nikogo wyróżniać. Po prostu chciałbym im podziękować.

W trakcie szkolenia w akademii byłeś na kilkudniowych testach w Arsenalu. Jak wspominasz ten wyjazd?

- To było w czasach kiedy byłem w drużynie trenera Wędzonki. Odebrałem to jako coś nowego, ale już wtedy wiedziałem, że jadę tam, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda w zagranicznym klubie, ale nie było tematu żadnego przejścia do Londynu. Było na pewno trudniej niż u nas. Trenowałem zarówno z rówieśnikami, jak i ze starszymi chłopakami. Było czuć różnicę, ponieważ grają tam troszkę szybciej i bardziej fizycznie. Rozegrałem jeden mecz i wydaje mi się, że nie zagrałem dobrze. Jednak zobaczyłem jak to jest za granicą i jak tam się pracuje. Było inaczej, ale na pewno nie było przepaści w porównaniu do naszej akademii.

Teraz przejdźmy do twoich występów w pierwszej drużynie. Jak w perspektywie czasu oceniasz swój debiut z Zagłębiem Sosnowiec? Wtedy sprawiałeś wrażenie wystraszonego tą całą otoczką, a czy teraz cieszysz się, że w swoim kalendarium możesz wpisać tak okazały debiut?

- Wtedy była to dla mnie ogromna nowość. Nie grałem nigdy wcześniej przy takiej liczbie kamer. Na początku czułem obawę, ale był to dla mnie pozytywny impuls. Bardzo się cieszę, że ten debiut tak wyglądał. Jednak z drugiej strony od razu pokazałem wszystkim przeciwnikom swoje możliwości. Postawiłem sobie wysoko poprzeczkę, a inni zawodnicy już wiedzieli, że muszą mnie o wiele bardziej pilnować. W związku z tym z biegiem czasu było mi dużo trudniej. Brakowało mi wielokrotnie błysku, ale w sztabie szkoleniowym to dobrze rozumieją.

Było o przyjemnej rzeczy, a teraz przejdźmy do tych gorszych spraw. W marcu 2019 roku dostajesz czerwoną kartkę w eliminacyjnym meczu z Rosją. Do tego momentu jesteś najlepszym graczem na boisku, aż do sytuacji kiedy po faulu wstałeś i odepchnąłeś swojego przeciwnika. Po twoim kartoniku drużyna się rozsypuje i ostatecznie nie awansowaliście na mistrzostwa Europy U-17. Jak ta sytuacja wpłynęła na ciebie?

- Nawet sam trener zwracał uwagę, że do momentu kartki byłem ponad wszystkimi w tym meczu. Gol, asysta, ale w końcu przyszła ta felerna sytuacja. Byłem kopany od początku spotkania i wtedy nie utrzymałem nerwów na wodzy. Emocje wzięły górę. Cały czas miałem w tym spotkaniu bitki z obrońcami, ale tę najważniejszą przegrałem i osłabiłem zespół. Na początku czułem się skrzywdzony, ale później było mi strasznie żal. Nie miałem wcześniej takiej sytuacji i nieodpowiednio zareagowałem. Przecież równie dobrze gdybym nie wstał to mógł być podyktowany dla nas rzut karny. Jest to bardzo dobra lekcja na przyszłość, ale mimo wszystko szkoda tej szansy. Byliśmy bardzo mocno zmotywowani i panowała tak dobra energia w naszym zespole, że mogliśmy pojechać na mistrzostwa Europy i myśleliśmy nawet o dalszym awansie na mistrzostwa świata. Uważam, że było nas na to stać. Przez jeden indywidualny błąd straciliśmy bardzo wiele ale osobiście wyciągnąłem ogromną nauczkę z tej sytuacji.

Jednak podniosłeś się bardzo szybko, bo już miesiąc później zaliczasz asystę przy trafieniu na 3:3 w wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią i przede wszystkim strzelasz przy Bułgarskiej gola, który daje wygraną nad Legią. Po którym trafieniu odebrałeś więcej gratulacji. Po tym z Zagłębiem Sosnowiec, czy po tym z warszawiakami?

- Myślę, że po równo. Bardzo się cieszyłem z tego gola. Właściwie na początku sam nie wiedziałem co się stało, bo była to moja pierwsza zdobyta bramka na własnym stadionie i to jeszcze przeciwko takiemu przeciwnikowi. Wiadomo ile to znaczy dla kibiców, a sam nim jestem od kiedy pamiętam. Zawsze koncentruję się nad tym co przede mną, ale muszę przyznać, że tego gola czasami inni mi przypominają.

Te dwa mecze pozwoliły ci chwycić moment bardziej regularnej gry w pierwszym zespole, bo trzy spotkania z rzędu zaczynałeś w pierwszym składzie Kolejorza. To też było dla ciebie nowe doświadczenie, bo w końcu nie wchodziłeś na końcówkę spotkania z zadaniem zrobienia czegoś ekstra, co odmieni mecz.

- Cieszyłem się, że zapracowałem sobie na wyjście z roli zmiennika. Trener Żuraw mi wtedy zaufał, ale pewnie pomogło w tym też nasze miejsce w tabeli i brak szans na walkę o najwyższe cele. Był to czas kiedy jeszcze bardziej stawiano na młodzież i wydaje mi się, że dobrze z tego skorzystałem.

Ta końcówka sezonu na pewno rozbudziła w tobie nadzieje na częstsze występy w nowym sezonie, a jednak tak się nie stało. Jakie miałeś oczekiwania przed startem obecnych rozgrywek?

- Miałem nadzieję, że będzie tak samo jak w końcówce poprzedniego. To było trochę zgubne i możliwe, że dzięki temu zmieniło się moje podejście. Wydawało mi się, że jestem blisko regularnej gry i że to wszystko jest już takie proste. Jak się okazało tak nie było i przez te pół roku dostałem taki otrzeźwiający strzał od życia. Na ten moment uważam, że było to bardzo dobre, bo zacząłem bardziej szanować to co było wcześniej i zacząłem trochę inaczej patrzeć na swoją sytuację. Jest to kolejne doświadczenie, dzięki któremu jestem mądrzejszy.

Jednak po bramce w meczu z Wisłą Kraków znowu mieliśmy moment, kiedy media przypomniały sobie o Filipie Marchwińskim. Czy tobie też wydawało się, że to będzie moment zwrotny w tym sezonie?

- To był okres, kiedy ponownie zacząłem nabierać pewności siebie. Czułem się o wiele lepiej na treningach i uważam, że dzięki temu dostałem wtedy szansę. Sam trener mówił mi, że dostrzega moją poprawę. Dostałem czas w końcówce i wykorzystałem go bardzo dobrze. W kolejnym meczu przy Bułgarskiej dostałem jeszcze więcej czasu z Zagłębiem Lubin, a w środku tygodnia pojechaliśmy na Resovię i zdobyłem tam bramkę. Wszystko szło w dobrym kierunku. Następnie mieliśmy jechać na mecz do Szczecina, ale tuż przed samym wyjazdem podkręciłem kostkę. No i znowu musiałem wspinać się po tej drabinie od początku.

Jak odbierasz odejście Darko Jevticia? Z jednej strony jest to szansa dla ciebie, a z drugiej zespół traci naprawdę wartościowego zawodnika.

- Na pewno wiem, że jest to ważne dla mnie. Uważam, że jestem na to przygotowany. Ciężko trenowałem i miałem z tyłu głowy, że odejście Darko może w końcu nadejść. Okazało się, że stało się to szybciej, niż się wszyscy spodziewali. Jednak równocześnie jest to duża strata dla drużyny. W końcu był naszym kapitanem i dawał nam bardzo dużo jakości piłkarskiej. Sam nauczyłem się bardzo dużo od niego. Starałem się podpytywać o wybrane zagrania i ustawianie się na boisku. Takie jest życie piłkarza i jak dobrze wiemy pisze ono różne scenariusze. Myślę, że jeżeli obronię się sportowo to ja dostanę szansę zastąpienia Darko na boisku. A już moja w tym głowa, żeby ją wykorzystać.

Podczas sparingu z Astrą Giurgiu widziałem, że kiedy schodziłeś na trybunę to Darko cię zatrzymał i rozmawialiście. Były to kolejne rady?

- Mówił mi, że zagrałem odpowiedzialnie i że była to dobra połowa w moim wykonaniu. Oczywiście starał się jeszcze mi coś podpowiedzieć. Wydaje mi się, że my bardzo podobnie patrzymy na to jak powinien poruszać się po boisku piłkarz grający jako "10". Czasami wymienialiśmy się poglądami na to, jak poruszać się między formacjami i szukać sobie wolnej przestrzeni. I za to między innymi mnie pochwalił. Zawsze starał mi się pomagać i teraz czeka mnie spora szansa.

Czy uważasz, że w drużynie jest duży apetyt na wygranie Pucharu Polski? To w końcu tylko trzy mecze, po których można podnieść w górę trofeum.

- Myślę, że tak. Mocno skupiamy się na jego zdobyciu. Nie każdy miał okazję zagrać na Stadionie Narodowym, a co dopiero zdobyć trofeum na nim. Jest to na pewno w naszym zasięgu i zrobimy wszystko, żeby tak było. Jest to najwyższa pora na zdobywanie trofeów dla Lecha. Mamy obecnie mniej doświadczony zespół, ale musimy to nadrabiać naszą fantazją i zaangażowaniem. Na ten moment w mojej opinii wygląda to bardzo dobrze i pozostaje doszlifować małe niedociągnięcia.

Niedawno skończyłeś 18 lat. Cieszysz się wewnętrznie, że niedługo już nie będziesz miał tej presji najmłodszego w drużynie?

- Fajnie było być najmłodszym, teraz nadal jestem jednym z młodszych. Myślę, że obecnie wchodzę w kolejny etap kariery, który pojawia się u każdego zawodnika. Teraz muszę zacząć grać bardziej odpowiedzialnie i mieć mniej start, żeby wyjść z tego okresu kiedy wybaczane mi jest granie juniorskiej piłki. Ludzie na młodszego zawodnika patrzą zawsze z większą wyrozumiałością, pewnie teraz też nadal tak będzie, ale ja staram się wymagać od siebie zdecydowanie więcej. Uważam, że to jest ten czas na dalszy rozwój. Mam swoje ambicje odnośnie gry w Lechu i swojej przyszłości.

W takim razie jakie masz oczekiwania i cele na to najbliższe pół roku?

- Na pewno chcę być pierwszym kandydatem na pozycję numer "10" w Kolejorzu. Chcę także zrobić wszystko, żeby wziąć na swoje barki to co pozostawił po sobie Darko Jevtić. Jeżeli to mi się uda, to chcę jak najlepiej przygotowywać się do każdego kolejnego meczu oraz swoją grą chcę pomóc zespołowi w zdobyciu jak najwyższego miejsca w lidze. Chcę coś wygrać jako zawodnik pierwszej drużyny Lecha. Dokonywałem tego na każdym poziomie szkoleniowym w naszym klubie i to rok po roku. Teraz został mi już tylko pierwszy zespół.

Rozmawiał Mateusz Jarmusz

Następne mecze

Poniedziałek 01.04 godz.15:00
Stal Mielec
vs |
Lech Poznań
Niedziela 07.04 godz.15:00
Lech Poznań
vs |
Pogoń Szczecin

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory