Lech Poznań w niedzielę podejmować będzie Jagiellonię Białystok. Zagra z tym rywalem u siebie w Ekstraklasie po raz 26. Rok temu Kolejorz rozbił ówczesnych mistrzów Polski u siebie aż 5:0. Za tym tropem poszliśmy i sprawdziliśmy, ile było tak efektownych zwycięstw Niebiesko-Białych przy Bułgarskiej nad ekipą z Podlasia. Okazuje się, że całkiem sporo.
Do tej pory w najwyższej klasie rozgrywkowej Lech rozegrał 25 spotkań z Jagiellonią u siebie. Aż dziewięć z nich kończyło się wygranymi gospodarzy różnicą co najmniej trzech goli. To właśnie z tym przeciwnikiem poznaniacy odnosili wyjątkowo dużo efektownych triumfów, przypominamy je wszystkie w poniższej tabelce.
Wiosną 1990 Lech kroczący po tytuł mistrza Polski wygrał 3:0, a 2,5 roku później była jeszcze wyższa wygrana, bo 5:0. Wówczas dwa gole strzelił Jerzy Podbrożny, a po jednym Dariusz Skrzypczak, Jarosław Araszkiewicz oraz Mirosław Trzeciak. - Jagiellonia była wtedy zespołem, który miał dużo młodych, wchodzących do składu zawodników, wśród nich był Marek Citko. Za to my mieliśmy bardzo doświadczony zespół, to była mistrzowska drużyna z sezonu 1992, jesienią wtedy zaliczaliśmy fantastyczne rezultaty, broniąc tytułu. Nikt w lidze nie mógł nas długo dopaść. Była piękna pogoda, przyszło wielu kibiców i Jaga prezentowała bardzo ofensywną piłkę. Jednak doświadczenie było po naszej stronie i mieliśmy też więcej jakości indywidualnej. Udało nam się szybko strzelić gola i poszliśmy za ciosem, skończyło się aż 5:0. Trzeba przyznać, że wtedy nam po prostu żarło, gdzie byśmy piłki nie kopnęli to wpadało. Rozmawiałem po jakimś czasie z Markiem Citko, który wtedy stawiał pierwsze kroki w dorosłym futbolu i powiedział, że miał wątpliwości, że ten fach jest dla niego, bo piłka wtedy tak szybko zmieniała miejsce, od prawej do lewej strony, że nie wiedział co się dzieje. Na szczęście, nie porzucił futbolu - wspominał po latach świetny pomocnik Lecha Dariusz Skrzypczak.
Jagiellonia pierwszego gola przy Bułgarskiej strzelił w szóstej próbie, a autorem był Vuk Sotirović. Sęk w tym, że stało się to w boju, który gospodarze wygrali w 2007 roku aż 6:1. Po tym trafieniu Serba było 1:1, ale potem lechici wykorzystali przewagę liczebną. Po dwie bramki zdobyli Anderson Cueto oraz Przemysław Pitry, a po jednej Marcin Zając i Henry Quinteros. Drugi gol dla Jagiellonii to dziesiąte starcie i jej porażka przy Bułgarskiej 1:4 w rozgrywkach 2011/2012. Tutaj Krzysztofa Kotorowskiego pokonał Dawid Plizga, a po drugiej stronie hat-tricka zanotował Artjoms Rudnevs, który zresztą został wtedy ligowym królem strzelców. Samobójcze trafienie zanotował późniejszy reprezentant Polski Thiago Cionek.
W 2014 roku było raz jeszcze 6:1, tym razem bohaterem był Łukasz Teodorczyk, który skompletował hat-tricka. - Kilka rzeczy zauważyłem bardzo dobrych z mojego punktu widzenia. Tylko trzech obcokrajowców rozpoczęło mecz w pierwszym składzie. Zagrało pięciu wychowanków, jeżeli wliczać w to Krzyśka Kotorowskiego, który jest tutaj już bardzo długo. Myślę, że ta droga dla Lecha jest bardzo dobra. Wielkopolanie, lechici i dobrzy obcokrajowcy - komentował ówczesny szkoleniowiec poznaniaków Mariusz Rumak.
Cztery lata później było 5:1 dla Kolejorza. Tutaj ciekawostka jest taka, że było pięciu różnych strzelców w ekipie gospodarzy. Co ciekawe, goście byli wówczas liderem, mogli odskoczyć na jedenaście punktów Lechowi, a różnica stopniała do pięciu. Szczęśliwy był trener Nenad Bjelica. Nie dość, że Kolejorz wygrał, to wreszcie uradował swoich kibiców, których było blisko 30 tysięcy. - Ten doping w drugiej połowie, to mogło się wydarzyć tylko w Poznaniu. Dziękuję naszym kibicom. Daliśmy z siebie dzisiaj wszystko i zasłużenie wygraliśmy - podkreślał Chorwat.
W końcówce sezonu, który finiszował z opóźnieniem ze względu na pandemię koronawirusa, Kolejorz wygrał pewnie 4:0. A półtora roku później już Enea Stadion był wypełniony do ostatniego miejsca. Nie tylko dlatego że Lech kroczył po mistrzostwo Polski, ale oprawę starcia z klubem z Podlasia. Bo działo się to 19 marca, a zatem świętowano stulecie oficjalnej rejestracji Niebiesko-Białych. Śpiewał Liber, był efektowny pokaz świetlny, gospodarze zagrali w strojach retro, a na boisku okazali się lepsi i triumfowali 3:0. Wszystkie bramki padły po przerwie, a zdobyli je Mikael Ishak, Joao Amaral oraz Dawid Kownacki.
I na koniec o historii najnowszej, czyli tej z poprzedniego sezonu, kiedy broniąca tytułu Jagiellonia przyjechała na Bułgarską i świetnie grający wówczas Lech, robiący kolejne kroki w stronę dziewiątego tytułu, rozbił gości aż 5:0. Efektownego gola wbił Afonso Sousa, potem była czerwona kartka dla obrońcy Jagi i z wolnego podwyższył Dino Hotić. A po zmianie stron mieliśmy jeszcze trzy kolejne trafienia.
Jak będzie teraz?
DATA | WYNIK | STRZELCY GOLI DLA LECHA |
7 kwietnia 1990 | 3:0 | Pachelski 2, Juskowiak |
3 października 1992 | 5:0 | Podbrożny 2, Skrzypczak, Araszkiewicz, Trzeciak |
2 maja 2008 | 6:1 | Cueto 2, Zając, Quinteros, Pitry 2 |
16 września 2011 | 4:1 | Rudnevs 3, Cionek (samobójcza) |
5 kwietnia 2014 | 6:1 | Teodorczyk 3, Hämäläinen, Kownacki, Lovrencsics |
11 marca 2018 | 5:1 | Gytkjaer, Dilaver, Jevtić, Jóźwiak, Trałka |
19 lipca 2020 | 4:0 | Tiba, Gytkjaer 2, Kamiński |
19 marca 2022 | 3:0 | Ishak, Amaral, Kownacki |
14 września 2024 | 5:0 | Sousa, Hotić, Szymczak, Jagiełło, Haliti (samobójcza) |
Zapisz się do newslettera