Piłkarze Lecha Poznań w tym sezonie zafundowali swoim kibicom mnóstwo horrorów. Były bramki w ostatnich minutach, były bramki w doliczonym czasie gry dogrywki, ale seria rzutów karnych, to już była dawka emocji w najmocniejszym wydaniu. Na szczęście horror znów zakończył się happy-end'em.
Początek spotkania nie zapowiadał jednak aż takich nerwów. Lechici którzy w związku z bramkowym remisem w pierwszym meczu musieli ruszyć od razu do ataków szybko zabrali się do pracy. Podopieczni Franciszka Smudy posiadali inicjatywę, właściwie non-stop atakowali, ale przy skomasowanej obronie Polonii ciężko było im przedostać się po bramkę Radosława Majdana. Gospodarze ograniczali się do kontrataków. Jeden z nich mógł przynieść powodzenie w 32 minucie, gdy prawą stroną boiska przedarł się Filip Ivanovski, ale zagraną w pole karne piłkę zdołał wybić Marcin Kikut.
Znacznie ciekawiej było natomiast po przerwie. Lechici podkręcili trochę tempo, częściej atakowali skrzydłami i pod bramką Majdana z każdą akcją robiło się coraz groźniej. W 60 minucie poznaniacy ładnie poklepali" piłkę do której w polu karny nie zdołał dojść jednak Tomasz Bandrowski bowiem został sfaulowany przez Vlade Lazarewskiego. Sędzia wskazał na wapno", a Kolejorza na prowadzenie wyprowadził Hernan Rengifo. To spowodowało zmianę obrazu gry. Pilnująca korzystnego do tej pory wyniku Polonia ruszyła do ataków, a trener Jacek Grembocki posłał na boisko Jacka Kosmalskiego i Adriana Mierzejewskiego. Na to zareagował oczywiście Franciszek Smuda i za Roberta Lewandowskiego wszedł Dawid Kucharski. Kolejorz bronił się skutecznie, jednak tuż przed końcem spotkania po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym miejsce znalazł sobie Tomasz Jodłowiec i świetnym strzałem głową pokonał Ivana Turinę.
Konieczna była zatem dogrywka, w której z związku z wcześniejszymi zmianami w obu ekipach częściej atakowali gospodarze. Im bliżej było do końca meczu tym ostrożniej grały oba zespoły. Tuż przed ostatnim gwizdkiem na boisku pojawił się Anderson Cueto, którego trener Smuda szykował już na rzuty karne.
I faktycznie chwilę później piłkarze przygotowywali się do serii jedenastek". Jako pierwszy do piłki podszedł Dawid Kucharski, kompletnie zmylił Majdana i piłka zatrzepotała w siatce. Chwilę później Turina obronił strzał Mynara, a Stilić wykorzystał swojego karnego. Gdy Turina złapał piłkę po uderzeniu Jarosława Lato, lechici byli już bardzo blisko awansu. Sprawę udało się rozstrzygnąć już trzeciej serii. Najpierw Cueto wpakował futbolówkę pod poprzeczkę, a chwilę później Radosław Majewski przestrzelił. Ivan Turina utonął w ramionach kolegów z drużyny i wszyscy jeszcze przez kilka minut na murawie cieszyli się z awansu do finału Remes Pucharu Polski.
Polonia Warszawa - Lech Poznań 1:1 (1:1, 0:0), karne 0:3
Bramki: 87. Jodłowiec - 60. Rengifo (k)
Karne: 0:1 Dawid Kucharski, 0:1 Radek Mynar, 0:2 Semir Stilic, 0:2 Jarosław Lato, 0:3 Anderson Cueto, 0:3 Radosław Majewski.
Żółte kartki: Mynar (Polonia)- Lewandowski, Injac, Arboleda (Lech)
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów: 2000
Polonia Warszawa: Radosław Majdan - Radek Mynar, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Skrzyński, Vlade Lazarevski (76. Mariusz Zasada) - Łukasz Piątek (67. Jacek Kosmalski), Łukasz Trałka, Igor Kozioł, Radosław Majewski, Jarosław Lato - Filip Ivanovski (84. Adrian Mierzejewski).
Lech Poznań: Ivan Turina - Marcin Kikut (119. Cueto Anderson), Zlatko Tanevski, Manuel Arboleda, Jakub Wilk - Semir Stilić, Dimitrije Injac (46. Tomasz Bandrowski), Rafał Murawski, Sławomir Peszko - Hernan Rengifo, Robert Lewandowski (72. Dawid Kucharski).
Zapisz się do newslettera