Czterech piłkarzy ze Szwecji pojawiło się w wyjściowym składzie Lecha Poznań na sobotnie spotkanie PKO BP Ekstraklasy z Łódzkim Klubem Sportowym (3:1). Dopiero po raz czwarty w historii klubu pojawiła się taka sytuacja, żeby tak wielu obcokrajowców z jednego kraju wybiegło w podstawowej jedenastce Kolejorza.
Tre Kronor, czyli inaczej Trzy Korony to jeden z symboli narodowych Szwecji. Herb Królestwa jest chroniony prawem i tylko rząd może udzielić zgody na posługiwanie się nim. Przykładem jest tutaj reprezentacja Szwecji w hokeju na lodzie, na której koszulkach widnieje wizerunek trzech koron i stąd przydomek tej kadry - Tre Kronor. Warto tutaj zaznaczyć, że mylnie powielany jest również w przypadku innych sportów, w tym piłki nożnej.
Dlaczego do tego nawiązujemy? Bo w poprzednim sezonie mieliśmy w Lechu trzy szwedzkie korony, czyli Mikael Ishak, Jesper Karlström oraz Filip Dagerstål. Ten drugi z nich zresztą po sobotnim spotkaniu z ŁKS (3:1) nawiązał do królewskiej symboliki, bo w mediach społecznościowych nazwał kapitana Niebiesko-Białych Królem Polski. Ishak strzelił bowiem dwa gole beniaminkowi PKO BP Ekstraklasy. Od obecnych rozgrywek do tego trio dołączył Elias Andersson i mamy szwedzki kwartet.
I wszyscy zameldowali się w sobotni wieczór przy Bułgarskiej w podstawowym składzie drużyny trenera Johna van den Broma. Co ciekawe, choć sztab szkoleniowy dokonał kompletu pięciu zmian, to Szwedzi wytrwali w czwórkę do końcowego gwizdka sędziego. Wcześniej szwedzka kolonia nie miała szans, żeby w komplecie pojawić się w składzie, bo na przeszkodzie stawały problemy zdrowotne któregoś z nich, ewentualnie sprawy prywatne.
To dopiero czwarty przypadek w historii Kolejorza, żeby kwartet obcokrajowców z jednego kraju wybiegł w podstawowej jedenastce klubu ze stolicy Wielkopolski. Trzy poprzednie związane są z Portugalczykami. W mistrzowskim sezonie 2021/2022 była czwórka Portugalczyków: Pedro Tiba, Joao Amaral, Joel Pereira, a także Pedro Rebocho. I od pierwszej minuty wybiegli dwa razy - najpierw przeciwko Górnikowi w Łęcznej (1:1) w 14. Kolejce, było to dokładnie 6 listopada 2021. Amaral zresztą wtedy strzelił jedynego gola dla Lecha. I po raz drugi stało się to wiosną w 30. kolejce, tutaj 24 kwietnia 2022 przy Bułgarskiej była wygrana 3:1 ze Stalą Mielec. W przeciwieństwie do Szwedów, czwórka Portugalczyków nie dotrwała jednak do ostatniej sekundy rywalizacji, wcześniej były bowiem dokonane roszady. Trzeci przypadek to już minione rozgrywki, kiedy odszedł Tiba, ale przyszedł Afonso Sousa. I wraz z trójką kolegów z Półwyspu Iberyjskiego jesienne starcie z Koroną Kielce (3:2) w Poznaniu. Było to 6 listopada 2022.
Wcześniej w historii nie mogło być takiej sytuacji, bo w jednym momencie nie było tylu graczy z jednego kraju. Owszem, były momenty, kiedy występowało tutaj trzech Serbów, czy Chorwatów, a Bośniaków było nawet czterech. Sęk w tym, że jeden z nich - Fenan Salcinović - trafił na Bułgarską i od razu został wypożyczony do Norwegii, nie zagrał w ten sposób ani minuty w niebiesko-białych barwach. Jasmin Burić, Haris Handžić oraz Semir Štilić nie mieli zatem szans dokonać tego, co Portugalczycy czy Szwedzi.
Arka Gdynia
Lech Poznań
Lech Poznań
Radomiak Radom
Zapisz się do newslettera