22 listopada 2019 roku. Lech wygrał z Piastem Gliwice 3:0 po bardzo dobrym meczu. Radość z wyniku przyćmiła jednak bardzo szybko informacja o kontuzji Kamila Jóźwiaka oraz Roberta Gumnego. Pomimo że uraz tego pierwszego wyglądał dużo groźniej, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Nieco ponad tydzień trwały konsultacje na temat stanu zdrowia Roberta Gumnego. Od pierwszego momentu "Guma" został otoczony opieką przez klubowy sztab medyczny. Wizytował renomowane ośrodki w Rzymie oraz Zurychu. Wszystko po to, żeby ostateczna diagnoza była jak najbardziej klarowna i nie pozostawiała wątpliwości. To właśnie odpowiednia diagnoza, a nie szybka informacja była kluczowa w tamtym momencie.
- Nie spieszyliśmy się z jednego powodu: chcemy, żeby Robert grał w piłkę jeszcze przez kolejne piętnaście lat. I jesteśmy przekonani, że tak właśnie będzie. Moment kontuzji nigdy nie jest łatwy, ale teraz już patrzymy z optymizmem w przyszłość. Robert wróci na pewno silniejszy - mówił pod koniec listopada w oficjalnym komunikacie klubu szef sztabu medycznego, profesor Krzysztof Pawlaczyk.
Zabieg odbył się 2 grudnia, a przeprowadził go profesor Tomasz Piontek. Całość trwała dwie godziny, a wszystko przebiegło bez jakichkolwiek komplikacji. Tuż po zabiegu rozpoczął się kolejny etap - żmudna, długotrwała rehabilitacja. - Wiedziałem co mnie czeka, sześć tygodni o kulach, potem rehabilitacja. Przeżyłem to raz, więc dam radę również za drugim razem - mówi Gumny, który już od prawie trzech miesięcy wraca do zdrowia.
Dla Gumnego tego typu zabieg nie był niczym nowym. Podobna kontuzja wykluczyła prawego obrońcę z gry na blisko pierwszych dwanaście kolejek sezonu 2018/19. Teraz jednak wszystko przebiega zdecydowanie sprawniej. - Jest dużo lepiej niż po poprzednim zabiegu. Wszystko idzie szybciej, a ja czuję się lepiej. Nie będę się jednak spieszyć, chcę zrobić wszystko tak jak jest planowane. Mam nadzieję, że za dwa miesiące powrócę do treningów z drużyną - przyznaje "Guma".
Obecny etap rehabilitacji jest bardzo żmudny. To, że Robert Gumny nie uczestniczy w treningach pierwszego zespołu wcale nie oznacza, że jego dzienny harmongram nie jest napięty. Jest zupełnie inaczej - jako rekowalescent ma do wykonania zdecydowanie więcej dziennych aktywności. - Jestem cały czas w ruchu, najpierw rano basen, potem przyjeżdżam tutaj na ćwiczenia. Czasami po pięć godzin dziennie robię coś, co ma poprawić moją zdolność ruchową, doprowadzić mnie do zdrowia. Trening piłkarski to jest przy tym przyjemność. Idziesz do szatni, grasz w piłkę, robisz to co kochasz. Niekoniecznie jest tak podczas rehabilitacji - kończy.
Zapisz się do newslettera