W meczu z GKS-em trener Lecha Poznań, Jacek Zieliński postanowił dać szansę kilku zawodnikom, którzy ostatnio grali nieco rzadziej. Na boisku pojawiło się tylko trzech piłkarzy, którzy w czwartek od pierwszej minuty zagrali z Juventusem. W bramce w oficjalnym meczu zadebiutował Gerard Bieszczad, a w ataku tym razem zagrali Joel Tshibamba i Artur Wichniarek. To właśnie Wichniarek już w 3 minucie znalazł się dobrej sytuacji, gdy w pole karne zagrał do niego Jacek Kiełb, ale lechita uderzył tuż nad poprzeczką. Chwilę później znów pokazał się Wichniarek, który tym razem zagrał wzdłuż bramki do Tshibamby, ale ten nie sięgnął piłki. Z biegiem czasu coraz odważniej zaczęli grać gospodarze. Lechici najwięcej pracy mieli z doświadczonym Hubertem Jarominem. To właśnie pomocnik GKSu groźnie uderzał w 15 minucie, ale świetnie w bramce spisał się Bieszczad. W 24 minucie groźnie z rzutu wolnego strzelał Damian Furczyk. W odpowiedzi również rzutu wolnego przymierzył Jacek Kiełb. Lechita uderzył potężnie, ale Dominik Kisiel zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Jeszcze przed przerwą poznaniacy mieli doskonałą okazję do wyjścia prowadzenie. Na lewej stronie boiska ładnie piłkę rozegrali Jakub Wilk i Marcin Kamiński, ten drugi podał w pole karne do Tshibamby, który minął dwóch obrońców, ale w ostatniej chwili jego strzał zdołał zablokować jeden z rywali.
W przerwie trener Jacek Zieliński postanowił zdjąć z boiska Sergeia Krivetsa, a jego miejsce zajął Semir Stilić. Zaraz po wznowieniu gry okazję do uderzenia z rzutu wolnego miał Krzysztof Bizacki, ale Gerard Bieszczad pewnie interweniował. Szybko odpowiedzieć mógł Stilić, ale po jego strzale z 17 metrów piłka przeleciała obok bramki. GKS grał coraz odważniej i po kilku minutach mieli znów doskonałą sytuację do wyjścia na prowadzenie. Strzał Babiarza została jednak zablokowany, a dobitka Bizackiego okazała się niecelna. W 54 minucie znów pokazał się Bizacki, który wbiegł z piłką w pole karne, ale w ostatniej chwili uprzedził go Bieszczad ratując Kolejorza przed stratą bramki. Jeszcze lepszą okazję GKS miał w 67 minucie, gdy Daniel Feruga zagrał za plecy obrońców do Krzysztofa Zaremby, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Bieszczadem. Po tej akcji przebudzili się wreszcie lechici, ale strzał Marcina Kikuta okazał się niecelny, a chwilę później po efektownym dryblingu w polu karnym zatrzymany został Tshibamba. Swego lechici dopięli wreszcie w 77 minucie spotkania. Całą akcję rozpoczął Jan Zapotoka, który zagrał do Tshibamby, ten podał do Stilića, który uderzeniem z 12 metrów nie dał szans Kisielowi. Chwilę później humory lechitów się jednak popsuły, bo z boiska z czerwoną kartką wyleciał Manuel Arboleda i podopieczni Jacka Zielińskiego musieli radzić sobie w dziesiątkę. Już w doliczonym czasie na uderzenie z dystansu zdecydował się Paweł Lesik, ale Bieszczad na raty wyłapał piłkę. Gospodarze próbowali zagrozić poznaniakom jeszcze przy stałych fragmentach gry, ale lechici nie dali sobie wbić bramki i awansowali do kolejnej rundy Pucharu Polski.
GKS Tychy - Lech Poznań 0:1
Bramka: 77. Stilić
Sędziował: Michał Mularczyk (Skierniewice)
Widzów: 3.000
Żółte kartki: Bizacki, Odrobiński - Arboleda, Drygas
Czerwona kartka: 80. Arboleda
GKS: Dominik Kisiel - Krystian Odrobiński, Łukasz Kopczyk, Mariusz Masternak, Piotr Łopuch - Daniel Feruga, Bartłomiej Babiarz (86. Paweł Lesik), Damian Furczyk (84. Damian Czupryna), Hubert Jaromin - Krzysztof Bizacki, Krzysztof Zaremba (73. Sylwester Dębowski)
Lech: Gerard Bieszczad - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Marcin Kamiński - Jacek Kiełb (66. Jan Zapotoka), Kamil Drygas (75. Ivan Djurdjević), Sergei Krivets (46. Semir Stilić), Jakub Wilk - Joel Tshibamba, Artur Wichniarek
Zapisz się do newslettera