Pierwszą porażkę w trwającym sezonie austriackiej Bundesligi ponieśli w niedzielę piłkarze czwartkowego rywala Lecha Poznań w Lidze Konferencji, Rapidu Wiedeń. Zielono-Biali ulegli w derbach Austrii Wiedeń 1:3, a ich przewaga nad drugim w tabeli Sturmem Graz zmalała do dwóch punktów.
Drużyna Petera Stögera przystępowała do prestiżowego pojedynku o prymat w stolicy podrażniona ubiegłotygodniową stratą punktów w doliczonym czasie z Grazerem. Dużego kalibru niespodzianka nie wpłynęła dobrze na graczy Rapidu, którzy na przerwę w konfrontacji z Austrią schodzili z rezultatem 0:1. W drugą połowę weszli świetnie, bo golem wyrównującym z rzutu karnego Claudy’ego M’Buyi, ale po zaledwie sześćdziesięciu sekundach ponownie musieli gonić wynik. 26 tysięcy widzów zgromadzonych na Allianz Stadion nie obejrzeli jednak już tego dnia bramek gospodarzy, przed upływem godziny gry po raz trzeci trafili za to przyjezdni. Patrząc na liczby tego spotkania to Zielono-Biali oddali więcej strzałów (20-11), to także oni wykreowali sobie więcej wielkich szans (5-3), ale skuteczniejsi okazali się ich rywali. Pierwsza porażka w ligowej kampanii SK stała się faktem, a skorzystała z niej cała grupa pościgowa w tabeli. Swoje mecze wygrały bowiem w komplecie Sturm Graz, Wolfsberger oraz RB Salzburg.
Dwukrotnie na boisko w ramach gibraltarskiej najwyższej klasy rozgrywkowej, National League wyszli w minionych dniach gracze mistrza tego kraju, czyli Lincoln Red Imps FC. Ich tydzień upłynął pod znakiem wygranych osiągniętych w rozmiarach 7:0. Takim bowiem wynikiem ograli w środę Magpies w starciu rozgrywanym awansem oraz właśnie takim rezultatem zakończył się ich niedzielny pojedynek 6. kolejki przeciwko Europa Point. Do tej pory piłkarze prowadzeni przez Juana Jose Bezaresa nie pomylili się w lidze ani razu i mimo rozegrania dwóch spotkań mniej od przewodzącemu tabeli St Josephs tracą do tej ekipy tylko dwa "oczka". Na start zmagań w fazie ligowej Ligi Konferencji zmierzą się oni natomiast w Mostarze przeciwko Zrinjskiemu.
Do udanych zakończonego tygodnia nie mogą zaliczyć piłkarze Iñigo Péreza, którzy musieli przełknąć dwie gorzkie pigułki w postaci niepowodzeń poniesionych w ostatnich minutach. Najpierw gracze z Vallecas wybrali się na Metropolitano Stadium na derbowe starcie z Atletico i przez długi czas wydawało się, że pokuszą się o sensację. Na bramkę Juliana Alvareza odpowiedzieli bowiem fenomenalnym uderzeniem z dystansu Pepa Chavarri oraz golem Alvaro Garcii, ale końcówka należała do ich przeciwników, a konkretnie argentyńskiego mistrza świata z roku 2022. 25-latek trafił bowiem z bliska w 80. minucie i na chwilę przed końcem regulaminowego czasu gry skompletował w efektownym stylu hat-tricka, przeważając szalę na korzyść swojej ekipy.
Czekające na wygraną w La Lidze od pierwszej kolejki Rayo przedłużyło serię bez zwycięstwa do sześciu w niedzielny wieczór. W domowej konfrontacji z Sevillą zrobili wiele, by się przełamać, oddali osiemnaście strzałów w tym sześć w światło bramki, wykonali dwanaście rzutów rożnych, posiadali piłkę przez 64% czasu, ale decydujący cios po kontrataku zadali goście z Andaluzji za sprawą Akora Adamsa. Hiszpański rywal Kolejorza Wciąż utrzymuje się nad strefą spadkową, ale ma w swoim dorobku tyle samo punktów co otwierająca ją Mallorca.
W dalszym ciągu poniżej oczekiwań w tym sezonie Super League spisuje się szwajcarski pucharowicz, Lausanne. Trener Peter Zeidler i jego drużyna próbuje zakończyć negatywną passę, ale wydarzy się to najprędzej w przyszłym tygodniu przy okazji domowego pojedynku z Young Boys Berno. W ten weekend przedostatni w stawce zawodnicy z nad Jeziora Genewskiego pojechali do Sionu i w obecności dziesięciu tysięcy kibiców zremisowali bezbramkowo. Boisko przedwcześnie musiał opuścić obrońca Bryan Okoh w samej końcówce, ale nie wpłynęło to na ostateczny wynik. W czwartek zmierzą się oni u siebie w pierwszej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji z dobrym znajomym Niebiesko-Białych, islandzkim Breidablikiem.
Na Opel Arenie w Moguncji trzecią porażkę w tej kampanii Bundesligi ponieśli piłkarze Mainz, którzy w sobotę musieli uznać wyższość wicelidera tabeli, Borussii Dortmund. To oni mogli wyjść na prowadzenie za sprawą Paula Nebela, ale na jego drodze po próbie z bliska stanął słupek. W późniejszych fragmentach karty rozdawali już przyjezdni, a konkretnie Julian Brandt. 29-latek dograł Danielowi Svenssonowi oraz Karimowi Adeyemiemu i rezultat meczu został ustalony przed zmianą stron. - Do szczęścia zabrakło mi centymetrów, co irytuje, ale taka jest piłka. Mieliśmy swoje okazje, ale muszę przyznać, że w naszych poczynaniach w pierwszej połowie nie było naszej normalnej intensywności. Nie usiądziemy teraz i nie będziemy płakać, musimy dalej pracować i przejść przez trudny okres, podczas którego nie gramy takiej piłki, jakiej oczekujemy od siebie - podsumował to spotkanie Nebel, którego zespół plasuje się na 14. miejscu w tabeli.
Swoje perturbacje na rodzimych boiskach przeżywają również piłkarze z Ołomuńca. Po dziesięciu kolejkach zajmują co prawda lokatę w środku stawki, ale na wygraną czekają już od końca sierpnia. Na domiar złego w środę pożegnali się w nieoczekiwanych okolicznościach z rozgrywkami krajowego pucharu. To była bolesna niespodzianka dla fanów Sigmy, ponieważ ich pogromca, Nove Sady występuje na czwartym szczeblu. Nie pomógł dublet Dominika Janoska, ponieważ gospodarze trafili trzy razy i zwyciężyli 3:2. Wyczyn swojego kolegi powtórzył w weekend już w Chance Lidze środkowy napastnik, Daniel Vasulin, który najpierw lewą, a następnie prawą nogą pokonał bramkarza Bohemians. Ponownie grający jednak w roli gości piłkarze Tomasa Janotki stracili pierwszą oraz czwartą i zarazem ostatnią bramkę tej konfrontacji i ze stołecznym rywalem podzielili się punktami.
Zapisz się do newslettera