Łukasz Trałka był bohaterem drugiego powakacyjnego spotkania Muzeum z Legendą. W ten sposób kontynuujemy mistrzowską edycję naszego cyklu - wspominaliśmy w czwartkowe popołudnie tytuł wywalczony w 2015 roku. Już teraz serdecznie zapraszamy na kolejne - w listopadowej przerwie reprezentacyjnej, kiedy skupimy się na tytule z 2022.
Znów rozeszły się wszystkie wejściówki, gościliśmy blisko 50 kibiców Kolejorza. - Niezmiennie cieszy nas zainteresowanie takimi inicjatywami związanymi z historią klubu. Widać, że jest zapotrzebowanie. Kontynuujemy cykl mistrzowski Muzeum z Legendą i tym razem gościliśmy Łukasza Trałkę, który jako kapitan doprowadził Lecha do tytułu w 2015 roku. Były opowieści z tym tematem związane, ale także wiele innych. Nie zabrakło historii zakulisowych i anegdotek, które wywoływały mnóstwo uśmiechów na twarzach naszych fanów. Ale część była objęta klauzulą - to co w Vegas, zostaje w Vegas, czyli przeznaczone tylko dla uczestników spotkania. To zresztą kolejny powód, żeby pojawiać się na tego typu wydarzeniach – mówi Maciej Henszel, menedżer ds. komunikacji i relacji z otoczeniem Lecha Poznań.
Na kibiców jak zwykle czekał poczęstunek, a potem odbyła się trwająca ponad godzinę rozmowa z bohaterem. Kibice mocno się zaangażowali i wypytali Łukasza o różne sprawy.
- Mistrzostwo Polski? Najpiękniejsze wspomnienie z kariery. Ja zresztą miałem wówczas mocno intensywny weekend, bo moja jedyna siostra brała ślub na Podkarpaciu, 580 kilometrów od Poznania, dokładnie dzień przed decydującym bojem z Wisłą Kraków. Trener Maciej Skorża początkowo nie chciał się zgodzić, żebym pojechał. W końcu mogłem się wybrać, ale miałem wrócić przed północą. Dzwonił do mnie zresztą kilka razy sprawdzać czy wszystko w porządku. Co ciekawe, po podróży nie mogłem zasnąć, jednak po głowie ciągle chodził scenariusz następnego dnia. Ale byłem gotowy w stu procentach. W trakcie gry, kiedy już była końcówka meczu, to bardziej skupialiśmy się na tym, żeby utrzymać korzystny wynik. Ja odpowiadałem za byłego lechitę, Semira Štilicia. Wisła nie była w stanie nam zagrozić, ale tak to jest, że gdzieś jedna piłka spadnie komuś na nogę albo głowę i dramat gotowy. I kiedy trafiła w doliczonym czasie na głowę do Łukasza Burligi to całe życie stanęło mi przed oczami. Trochę jak przy ostatnim mistrzostwie, kiedy Mario Gonzalez wybijał piłkę sprzed linii bramkowej. Ale w obu przypadkach wszystko się dobrze skończyło i było wielkie świętowanie - opowiadał Łukasz Trałka.
Po sesji Q&A przyszedł czas na zdjęcia i autografy, a dodatkową atrakcją mistrzowskiej edycji jest możliwość zrobienia fotografii z pucharem za mistrzostwo 2025. Na koniec jak zwykle zwiedziliśmy muzeum. Następna okazja w listopadzie, kiedy wrócimy wspomnieniami do mistrzostwa z 2022 roku. Już teraz serdecznie zapraszamy!
Next matches
Thursday
23.10 godz.21:00Recommended
Subscribe