Putnocky wraca do gry

Słowak w pierwszej połowie meczu z Lechią musiał wejść na boisko, ponieważ kontuzji nabawił się Jasmin Burić. - To była trudna sytuacja. Po meczu długo o niej myślałem. Zastanawiałem się, czy w ogóle kiedykolwiek zdarzyło mi się wejść na boisko w trakcie meczu. Nie pamiętam takiej sytuacji. Najważniejsze, że wygraliśmy. Chłopacy bardzo mi pomogli, bo gdy wszedłem na boisko zdobyliśmy drugą bramkę - mówi lechita. - Wynik nie był pewny. Mieliśmy tylko 1:0. Cieszę się, że wygraliśmy i nie straciliśmy żadnej bramki, to dla mnie bardzo ważne - dodaje.

Dla niego sobotni sparing z Chrobrym Głogów był szczególnie istotny. 33-letni bramkarz spędził na boisku całe spotkanie. Dla niego było to dopiero drugie rozegrane w tym roku. Wcześniej wystąpił w grze kontrolnej z drugoligowym Zniczem Pruszków. - To był ważny mecz dla wszystkich chłopaków, którzy ostatnio nie grają. Cieszymy się, że możemy zagrać. Także dla mnie to było bardzo istotne. W drugiej połowie miałem kilka okazji do interwencji. W kilku myślę, że mogłem zachować się lepiej. To spotkanie dało mi bardzo dużo - podkreśla Putnocky.

Niewykluczone, że to właśnie on zagra w poniedziałkowym meczu z Wisłą Kraków. Cały czas z czasem walczy Jasmin Burić. Nie wiadomo, czy Bośniak będzie gotowy do gry w najbliższym spotkaniu. - Podchodzę do tej sytuacji bardzo spokojnie. Wiele zależy od tego, jak Jasiu będzie się czuł. Rozmawiałem przed meczem z Lechią z trenerami. Usłyszałem, że mam dalej pracować i czekać. To dla bramkarzy normalna sytuacja. Cierpliwość na tej pozycji jest bardzo ważna - zaznacza doświadczony golkiper, który w obecnym sezonie rozegrał dwadzieścia dwa spotkania.

Po zakończeniu pierwszej części sezonu Putnocky poddał się zabiegowi, który wykluczył go z gry na kilka tygodni. W trakcie okresu przygotowawczego pracował indywidualnie. Szansę pokazania się otrzymał Jasmin Burić, który rozpoczął od pierwszej minuty siedem wiosennych meczów. - Szczęście jednego, jest nieszczęściem drugiego. Miałem kontuzję, którą wykorzystał Jasmin. Teraz przez jego uraz ja dostałem kilka minut. To był dla mnie bardzo ważny mecz, bo długo nie grałem. Na boisku pojawiłem się w trakcie meczu. To inna sytuacja dla bramkarza, inaczej czuje się mecz, gdy nie gra się od początku - zauważa Putnocky.

Słowak wiosną znalazł się w trudnej sytuacji. Szansę gry otrzymał Burić, który prezentował się z bardzo dobrej strony. Jego postawa nie umknęła uwadze ekspertom, a także szkoleniowcowi kadry narodowej, który powołał go na zgrupowanie. Ze względu na uraz, którego nabawił się w starciu z Lechią, nie mógł reprezentować Bośni. - Jasiu bardzo dobrze bronił już od pierwszego meczu w tym roku. Pokazał, że jest dobrym bramkarzem. Zrobił to po raz kolejny. Gdy grałem, to często o tym mówiłem. Musiałem cały czas udowadniać, że zasługuję na miejsce w składzie. Gdybym tego nie robił, to trenerzy mogliby postawić na Jasia - kończy golkiper.