Operacja "Charleroi" trwa

Niedługo po zakończeniu środowego spotkania Apollon Limassol – Lech Poznań Ekstraklasa S.A. podjęła decyzję o przełożeniu starcia lechitów z drużyną ze stolicy zachodniopomorskiego. - Chcemy w każdy możliwy sposób wspomóc polskie kluby w walce o awans do fazy grupowej Ligi Europy. Dzięki tej decyzji drużyna z Poznania zyska więcej czasu na przygotowania do meczu IV rundy eliminacji tych rozgrywek - argumentował takie postanowienia Marcin Animucki, prezes zarządu Ekstraklasy S.A.

I właśnie czas, o którym wyżej mowa jest teraz dla członków sztabu szkoleniowego Lecha towarem na wagę złota. - To dla nas duży komfort nie tylko w kontekście analizy przeciwnika, ale także naszej własnej postawy. Niedawno przyszło do nas kilku zawodników i to ważne, żeby również oni mieli możliwość odbycia kolejnych jednostek treningowych z drużyną. Z takim skutkiem, żeby z coraz większym powodzeniem stosowali naszą filozofię na boisku, w końcu nie wiadomo, w jakim składzie zagramy w tym meczu, kto się pojawi na murawie w jego trakcie. Tak więc nie tylko regeneracja odgrywa tu kluczową rolę, ale także takie odpowiednie przygotowanie stanowi atut całej obecnej sytuacji - tłumaczy trener analityk Kolejorza, Łukasz Becella.

Na m.in. coraz lepsze wkomponowanie nowych graczy niebiesko-biali mają o kilka dni więcej, co sprawia, że mogą przepracować w nadchodzących dniach pełen mikrocykl. - Wiąże się to z dużą szansą na spróbowanie pewnych wariantów i utrwalenie różnych rzeczy. To nabiera o tyle większego znaczenia, że przyjdzie nam zmierzyć się z bardzo wymagającym rywalem, który gra u siebie i będzie faworytem tego meczu - nie kryje asystent szkoleniowca Dariusza Żurawia.

Do tej pory Charleroi wychodziło zwycięsko ze wszystkich starć w lidze i z kompletem 18 punktów zasiada na fotelu lidera Jupiler League. Dobrą dyspozycję na starcie sezonu Belgowie potwierdzili w czwartek, eliminując w kwalifikacjach Ligi Europy Partizan Belgrad po dogrywce (2:1). - Cały nasz sztab oglądał to spotkanie. Można powiedzieć, że operacja "Charleroi" trwa, mimo że inaczej obserwuje się mecz nie znając jeszcze przeciwnika, z którym przyjdzie ci powalczyć w niedalekiej perspektywie. Patrzyliśmy jednak na obie drużyny, w jakim ustawieniu grają, czy ono się zmienia, jak reagują na zmiany wyniku i przebieg meczu. Analizę przeprowadza się z reguły od ogółu do szczegółu i to pierwsze wrażenie już każdy z nas ma - opowiada trener Becella.

- Teraz zespół ten czeka pojedynek z ostatnim w tabeli Mouscron i pewnie w jego składzie zajdą rotacje, ale ten mecz też posłuży nam jako materiał do zyskania jeszcze bardziej kompleksowej wiedzy na jego temat. Podobnie zresztą jak te spotkania, które już za nim. Kluczowe dla nas jednak będzie to, żeby jeszcze wznieść naszą grę na wyższy poziom. Przeciwnik przeciwnikiem, ale to my chcemy w czwartek jeszcze bardziej kontrolować wydarzenia na boisku i dominować - tłumaczy członek sztabu szkoleniowego Kolejorza.

W jego odczuciu ciężko zestawiać belgijską ekipę, np. z dwoma poprzednimi rywalami lechitów na arenie międzynarodowej, Hammarby IF oraz Apollonem Limassol. Szczególnie ze względu na dużą jakość, jaką dysponują jej poszczególni piłkarze. - To jest inny zespół, o zdecydowanie większym potencjale indywidualnym. Dysponuje kilkoma reprezentantami swoich krajów, dwoma z Iranu, po jednym z Macedonii Północnej, Bułgarii, Madagaskaru oraz Jamajki. To na pewno go wyróżnia na tle tych drużyn, z którymi mieliśmy już okazję rywalizować. Ostatecznie wszystko zweryfikuje boisko i nie mam wątpliwości, że zrobimy wszystko, żeby się do tego meczu przygotować więcej niż optymalnie - puentuje trener.