Łotysze znów na drodze Lecha

Po raz pierwszy niebiesko-biali zagrali z zespołem łotewskim w eliminacjach europejskich pucharów w 1992 roku. Był to sezon, w którym rozgrywki Pucharu Europy Mistrzów Klubowych zostały przemianowane na znaną nam dzisiaj Ligę Mistrzów i właśnie w jej ramach w I rundzie kwalifikacyjnej rywalem Kolejorza było łotewskie Skonto Ryga (klub przestał istnieć w 2016 roku). Pierwsze spotkanie zostało rozegrane na stadionie przy Bułgarskiej i Lech zanotował solidną zaliczkę przed rewanżem w łotewskiej stolicy, pokonując rywali 2:0 po golach Mirosława Trzeciaka i Jerzego Podbrożnego. Tydzień później na Łotwie padł bezbramkowy remis i niebiesko-biali wywalczyli awans do II rundy eliminacji, w której przegrali w dwumeczu ze szwedzkim IFK Goeteborg.

Na kolejną rywalizację z Łotyszami Lech czekał siedem lat. W eliminacjach do rozgrywek Pucharu UEFA 1999/00 niebiesko-biali trafili na nieistniejący już dzisiaj Metalurgs Lipawa. Pierwsze spotkanie zostało rozegrane na położonym tuż nad brzegiem Morza Bałtyckiego stadionie w Lipawie i był to mecz pełen emocji oraz zwrotów akcji, który ostatecznie zakończył się porażką Kolejorza 2:3. Jako pierwsi na prowadzenie za sprawą gola Macieja Żurawskiego wyszli lechici, ale rywale odpowiedzieli na to dwoma trafieniami. Do wyniku 2:2 mocnym uderzeniem z dystansu doprowadził kwadrans po przerwie Tomasz Najewski, ale także tym razem piłkarze z Lipawy potrafili przechylić szalę na swoją stronę po niezwykle efektownym uderzeniu Vladimirsa Dragunsa.

W rewanżu przy Bułgarskiej było już znacznie lepiej, bo niebiesko-biali wygrali 3:1 po trafieniach Michała Golińskiego, Jacka Kubickiego i Jarosława Maćkiewicza, dzięki czemu wywalczyli awans do kolejnej rundy, w której - co ciekawe - podobnie jak siedem lat wcześniej także trafili na IFK Goeteborg.