2007-11-09 00:00 krzyż

Dolha to fajny gość - Krzysztof Kotorowski

Gdy latem okazało się, że w Lechu zagra jesienią Emilian Dolha, Kotorowski nie był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jednak sezon potoczył się w taki sposób, że obaj bramkarze grali mniej więcej po równo. Bilans Rumuna jest jednak znacznie lepszy, bowiem sympatyczny ,,Kotor" w 9 spotkaniach puścił aż 19 goli, ani razu nie zachowując czystego konta. Czy zachowa zaufanie trenerów?

Jak się czujesz po powrocie z Białegostoku?
Tak jak po każdym przegranym meczu. Przez ostatnie kilka miesięcy towarzyszy nam huśtawka nastrojów. Raz wygrywamy, by po następnej kolejce mieć znów powody do zmartwień. Po dobrym meczu i pewnym pokonaniu Cracovii była bardzo fajna atmosfera, teraz miny lechitom zrzedły. Nie ma co ukrywać, że atmosferę w szatni budują wyniki, natomiast te które przywozimy z meczów wyjazdowych, nie są jak na razie najlepsze.

Podnieśliście się już po tym fatalnym występie? W końcu straciliście cztery bramki w meczu z beniaminkiem.
Spokojnie, nie przesadzajmy. Niech takie spotkanie nie urasta od razu do rangi klęski. Jasne, że się podnieśliśmy. Przecież nie jesteśmy załamani. Stało się - to jest piłka nożna. Takie sytuacje się zdarzają, aczkolwiek wszyscy wiemy, że nie powinny. Jest nam bardzo przykro.

Zebraliście już spore doświadczenie w wyjazdowych porażkach. Skąd bierze się taka dziwna reguła?
Gdybym miał jakieś dobre wytłumaczenie to powiedziałbym o tym kolegom i trenerom i już by się to pewnie nie powtórzyło. Nie wiem. Przede wszystkim muszę podkreślić, że bardzo dobrze czujemy się na Bułgarskiej i na pewno ma w tym udział nasza publiczność, która daje nam otuchy i pewności siebie. Przez to dajemy z siebie 120%. Na wyjazdach jest całkiem inaczej, chociaż również bardzo dużo kibiców przemierza za nami cała piłkarska Polskę. Dlatego też początkowo sądziłem, że te nasze niepowodzenia są incydentalne. Okazuje się, że nie, bo to już czwarta przegrana wyjazdowa w rundzie jesiennej, licząc tylko spotkania ligowe. A przecież polegliśmy też w Warszawie w Pucharze Polski, czy Radzionkowie w Pucharze Ekstraklasy. Być może powinniśmy grać bardziej agresywnie, bliżej przeciwnika, zostawić mu mniej miejsca, bardziej naciskać?

Czyli która twarz Lecha jest Twoim zdaniem bliższa rzeczywistości?
Niestety obie są prawdziwe. Chociaż na Bułgarskiej nam nikt nie podskoczy, więc może lepiej, żebym powiedział, że ta (śmiech). Lech jest dobrą drużyną i jestem pewien, że w końcu zaskoczymy.

Macie teraz 12 punktów straty do Wisły Kraków. Pewnie chcielibyście, żeby ta runda już się skończyła...
Nie, skądże. Jeszcze są mecze, które musimy postarać się wygrywać, przełamać tą blokadę psychiczną i zapewnić sobie jak najlepsza pozycję startową przed wiosną. Jeżeli uda się zakończyć pierwszą odsłonę sezonu w niewielkiej odległości od liderów, będziemy mogli powalczyć o dobre miejsce na koniec piłkarskiego roku. Zresztą tak naprawdę tylko Wisła odskoczyła stawce. Druga w tabeli Korona wcale nas nie zdystansowała. Chociaż z drugiej strony mamy coraz więcej problemów z kontuzjami obrońców. Nogę złamał Tomek Midzierski w spotkaniu Młodej Ekstraklasy. Zlatko Tanevski uszkodził łąkątkę. Problemy w defensywie ciągle się pogłębiają, a co najgorsze - nie są to błahe urazy. Większość jest poważna. I z tego względu lepiej, żeby się to już skończyło i żeby wszyscy mogli dojść do siebie. Ale ogólnie rzecz biorąc wcale nie tęskno nam do zimy. Jesień nie jest dla nas aż taka zła.

Nie jesteście ani trochę zmęczeni?
Nie. Nie graliśmy aż tak dużej ilości meczów. Po części z naszej winy, bo odpadliśmy z Pucharu Polski, co też jest powodem naszego żalu. Chcemy grać dalej i przełamać w końcu niekorzystny trend.

Mimo tego runda jesienna wkracza w końcową fazę. Czy kibice mogą być pewni, że zostaniesz po niej w Poznaniu?
Myślę, że tak. Mam wciąż ważną umowę. Do Lech ściągnięto drugiego wartościowego bramkarza, jakim jest Emilian Dolha - wiadomo jaka jest sytuacja w naszej bramce. Faktycznie - pojawiają się zapytania innych polskich klubów o moje usługi. Z pewnością jest to podyktowane właśnie ostrą rywalizacją. Ale ja na razie jasno deklaruję: chcę tu zostać.

Kiedy sprowadzano Emiliana do Poznania, nie miałeś szczęśliwej miny.
Nie miałem. Wprawdzie przy podpisywaniu nowego kontraktu powiedziano mi jasno, że zostanie sprowadzony do Poznania konkurent na pozycji bramkarza. Jednak nie zdawałem sobie sprawy, że będzie nim Dolha. Z drugiej strony nie znaczy to, że się go boję, czy też obawiam. Broń Boże. Ale kiedy już tu przychodził - wiedziałem, że ma wyrobione nazwisko i będzie grał za duże pieniądze, a w związku z tym prawdopodobnie dostanie moim kosztem nie jedną szansę i otrzyma kredyt zaufania. Szybko wskoczył do bramki. Ale spokojna głowa - chcę udowodnić, że jestem lepszy. Tak łatwo będzie mnie przegonić z Lecha. Tym bardziej, że wybrałem Poznań, mając inne propozycje. Niczego nie żałuję - zostałem w moim ulubionym klubie, jestem z tego dumny i szczęśliwy. Tylko marzę, żeby Kolejorz" wygrywał mecz za meczem.

Gdzie mogłeś wylądować latem?
Miałem dwie bardzo poważne oferty. Jedna z polskiej ekstraklasy, ale o tym nie chcę mówić. Druga z Arki. Mały włos dzielił mnie od Gdyni. Była jeszcze jedna propozycja z pierwszej ligi, ale mniej konkretna.

Patrząc z perspektywy czasu - korzystne dla Ciebie i Twoich umiejętności było przyjście Emiliana do Lecha?
Na pewno nic nie straciłem. Graliśmy mniej więcej po połowie. Cały czas uważam, że jestem w niezłej dyspozycji. Wiem, że kibice mają w pamięci cztery gole z Białegostoku i pewnie dziwią się, że tak mówię. Ale ja patrzę na przekrój całego sezonu, stąd taka opinia. Ostatnie spotkanie rzeczywiście nie było idealne w moim wykonaniu. Dzięki temu, że jesteśmy tu obaj, klub zyskuje, bo ma dwóch dobrych bramkarzy. Tak zresztą powinno być w każdym porządnym zespole piłkarskim.

Jak wygląda na co dzień rywalizacja między Wami? Jest rzeczywiście bardzo ostra?
Pewnie. Wychodząc na każdy trening żaden z nas nie odpuszcza ani trochę. Robimy wszystko najlepiej jak potrafimy. Nie możemy sobie pozwalać na głupie wpadki nawet na zwykłych zajęciach, czy podczas wewnętrznych gierek. O tym kto wyjdzie na boisko w meczu często decydują niuanse, czyli właśnie postawa w takich sytuacjach. Ale muszę uczciwie podkreślić, że rywalizacja istnieje tylko na placu gry. Poza boiskiem jesteśmy dobrymi kolegami. Bardzo sympatyczny facet z tego Emiliana.

O wiele bardziej przykładasz się do treningów, niż wcześniej?
O wiele to nie, bo przecież zawsze zasuwałem. Ale teraz wyciskam z siebie ostatnie soki. Że niby wcześniej miałem łatwiej? Przychodziłem do nowego Lecha i był Cierzniak i Linka - wielkie talenty, o których często w superlatywach rozpisywały się gazety. W dodatku byli młodsi ode mnie i bardziej perspektywiczni. Mówiono mi na każdym kroku, że będzie ciężko i że muszę walczyć. Bardzo mocno pracowałem na zaufanie trenera. Wygrałem tę rywalizację. Jeszcze wcześniej był Arkadiusz Malarz, który dziś pokazuje na co go stać za granicą. Też okazałem się lepszy. Przedtem - Waldemar Piątek, z którym wprawdzie przegrywałem rywalizację, ale to nie znaczy, że leżałem sobie na treningach na trawce. Naprawdę nie było łatwo. Nikt mi za darmo niczego nie dawał, zawsze musiałem sobie to wydrzeć, wygryźć.

Na razie dobrze oceniasz ten sezon w swoim wykonaniu?
Bilans nie wygląda za dobrze, bo ani razu nie zachowałem czystego konta w spotkaniach ligowych. Ale uważam, że całkiem dużo punktów uzbieraliśmy, gdy stałem na bramce. Wybroniłem trochę groźnych strzałów przeciwników, więc nie jest źle. Ale jeszcze są cztery mecze - nie myślę na razie o ostatecznym podsumowaniu. Również trenerzy jeszcze tego nie robią, zatem poczekajmy miesiąc.

Dużo bramek, które puściłeś wyrzucasz sobie, myśląc, że mogłeś wybronić?
Na pewno czwartą, która wpadła w meczu z Jagiellonią. Mimo że Dzienis uderzył trochę przypadkowo, nie tak jak chciał, w dodatku pomógł mu wiatr - to jednak ta piłka nie powinna była wpaść do siatki. To pewne.

W sobotę zagracie w lidze z Polonią Bytom. Ty akurat wystąpiłeś w meczu z tą drużyną w ramach Pucharu Ekstraklasy w Radzionkowem, gdzie przegraliście 2:3. Masz w pamięci to spotkanie?
Niby pamiętam, ale t

Next matches

Friday

03.05 godz.20:30
Ruch Chorzów
vs |
Lech Poznań

Sunday

12.05 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Legia Warszawa

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices