Gytkjaer jeszcze efektywniejszy

Pomimo że na boisku zdarza mu się być niewidocznym, Christian Gytkjaer dał się poznać, jako napastnik, który - niczym lis - potrafi odnaleźć się w obrębie bramki rywali w najwłaściwszym momencie. Umiejętność ta jest gwarantem goli nie tylko w tak nieprzewidywalnej lidze, jaką jest ekstraklasa. Nic więc dziwnego, że Duńczyk bardzo dobrze się w niej odnalazł. Trzeci sezon jego występów w Lech Poznań może okazać się dla niego przełomowym również, jeśli chodzi o "magiczną" granicę 20 bramek. Na półmetku rundy zasadniczej na swoim koncie ma ich bowiem 11, co oznacza, że 29-latek wyrównał swój dorobek z pierwszej części minionej kampanii.

Choć w przeszłości Duńczykowi zdarzały się równie udane starty, z czasem nieco "gasł". Czynnikiem, który napawa wiarą, że tym razem tak nie będzie jest fakt, że snajper potrzebuje znacznie mniej czasu, by dopisywać do swojego dorobku kolejne trafienia. To nie powinno jednak dziwić, bowiem po tych kilku latach polska piłka nie kryje przed nim tajemnic.

- Zawsze staram się poprawiać swoje wyniki - komentuje lechita. - Dwa lata temu udało mi się tutaj strzelić dziewiętnaście goli. Teraz staram się pobić granicę dwudziestu bramek. To możliwe, szczególnie, że mam dobry start w rozgrywkach. Pierwszorzędnym celem jest jednak wykonywanie powierzonej mi pracy - dodaje.

A jak to wyglądało w innych ligach? Gytkjaer zdołał zasmakować duńskiego, norweskiego (w tym przypadku również systemu gier wiosna-jesień - przyp.red.) oraz niemieckiego futbolu. Tylko dwukrotnie na koniec sezonu osiągnął wynik wyższy, jeśli chodzi o liczbę goli, niż ten, którym obecnie się legitymuje:

• Rosenborg BK - 19 goli (2016)
• FK Haugesund - 15 goli (2014)

* - z uwzględnieniem europejskich pucharów i rozgrywek Pucharu Polski