Michał Skóraś w trakcie piątkowego (godzina 18:00) meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza wróci do dobrze znanego miejsca. W zespole beniaminka PKO BP Ekstraklasy występował bowiem w sezonie 2018/19 na zasadzie wypożyczenia.
Można powiedzieć, że był to dla niego taki skok do seniorskiej piłki. Nieciecza była świeżo po spadku z ekstraklasy. - Byłem wtedy 18-latkiem i wszedłem do pełnego treningu z dorosłą drużyną. Dlatego nie ukrywam, że początki nie były łatwe. Zresztą od razu bodajże w trzecim meczu dostałem taką trochę głupią czerwoną kartkę za dwie żółte w krótkim odstępie czasu, więc na pewno było ciężko. Ale z czasem ograłem się w tej lidze i można powiedzieć, że nabrałem naprawdę dużo doświadczenia. A na murawę wychodziłem nie tylko dlatego że byłem traktowany jako młodzieżowiec - mówi Skóraś.
Faktycznie, musiał opuścić boisko w trakcie rywalizacji z ŁKS (1:1) w 3. kolejce. Potem już jednak radził sobie zdecydowanie lepiej, bo rozegrał ostatecznie 27 meczów, w których zdobył jedną bramkę oraz dorzucił trzy asysty.
- Chyba ta moja gra nie wyglądała źle, bo jeszcze w trakcie rundy wiosennej dostawałem sygnały od trenera Rakowa Marka Papszuna, że chętnie widziałby mnie w swojej drużynie. W ten sposób zaliczyłem kolejny przystanek na drodze do ekstraklasowego Kolejorza, bo miałem okazję występować w Częstochowie - dodaje 21-latek, który miał okazję w Niecieczy grać z piłkarzami występującymi w tym klubie do dziś.
- Artem Putivtsev czy Piotr Wlazło to byli wówczas moi koledzy z drużyny. W ogóle mieliśmy tam fajną atmosferę. Chcieliśmy od razu wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale niestety nie udało się. Stało się to dopiero dwa lata później i będzie okazja znów się spotkać i przypomnieć sobie czasy, kiedy tam występowałem - podsumowuje Skóraś.