2016-09-10 10:35 Jan Rędzioch

Niepowtarzalny boiskowy "Okoń"

Gdy pojawił się w Poznaniu, był postacią niemal anonimową, tylko nieliczni fachowcy zdawali sobie sprawę, że mają do czynienia z prawdziwym futbolowym skarbem, którego trzeba pilnować dosłownie jak oka w głowie... przed konkurencją i słabościami. Zwano go różnież - Mirkiem, później "Mundkiem", "Okoniem", a wreszcie, już podczas występów na niemieckich boiskach, po prostu "Oko". Wszyscy i tak wiedzieli, że chodzi o Mirosława Mariana Okońskiego - piłkarskiego geniusza i artystę.*

Na dobre i na złe podbił serca poznańskich kibiców, a ci wierni pozostali mu do dziś. Choć wielu z nich nie pamięta już jego boiskowych występów, w trudnej życiowej sytuacji stanęli po stronie swego idola, a finansowe wsparcie miało niezwykły wymiar.

Mirek nigdy nie był specjalnie dobrze ułożonym chłopcem, ale nie można było o nim powiedzieć, że był zły. Uczynnością zyskiwał sympatię swego środowiska. W rodzinnym Koszalinie, gdzie przyszedł na świat 8 grudnia 1958, miał grono oddanych przyjaciół, a także bardzo liczne rodzeństwo. W domu Okońskich, choć się nie przelewało, nigdy nie było smutno. Szybko piłka stała się największą rozrywką Mirka. Wbrew woli ojca Władysława - byłego futbolisty miejscowego Bałtyku - mały Okoński zapisał się do rywala zza miedzy - Gwardii. Ten milicyjny klub przysporzył później Lechowi dwóch innych znakomitych graczy - Mariusza Niewiadomskiego i Mirosława Trzeciaka.

Faktycznym odkrywcą talentu "Okonia" był Leon Demyczuk, znany koszaliński trener młodzieży. To pod jego okiem Mirek pilnie trenował i tylko kwestią czasu była eksplozja samorodnego talentu. Niesamowity drybling, świetna technika użytkowa, doskonałe przyspieszenie i perfekcyjny strzał z lewej nogi dawały gwarancję, że polski futbol doczekał się naprawdę wielkiej gwiazdy. Początkowo tylko nieliczne kluby interesowały się niepozornym nastolatkiem – Arka, Lech, Pogoń i warszawska Gwardia. Dogadany już ze szczecińską Pogonią, ostatecznie wylądował w Poznaniu i tego kroku nigdy nie żałował.

Już w debiucie 24 lipca 1977 roku przeciwko Górnikowi Zabrze podbił poznańską widownię. Mijał rywali niczym slalomowe tyczki, techniką dorównywał brazylijskim wirtuozom futbolu. Poznańscy kibice na jego punkcie oszaleli na dobre, a on wciąż ich czymś zaskakiwał. Pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył 2 tygodnie później w Opolu przeciwko Odrze (2:2). Po kolejnych trzech miesiącach zadebiutował we Wrocławiu już w seniorskiej reprezentacji Polski w zwycięskim meczu ze Szwecją 2:1. Bardzo bliski był wyjazdu na Mundial do Argentyny w 1978. Ostatecznie jednak trener Gmoch uznał, że "Mundek" jest jeszcze młody i ma czas na takie imprezy. Czas pokazał, w jak wielkim był błędzie, do czego się zresztą przyznał w okresie greckiej przygody "Okonia".

Na kolejne Mistrzostwa Świata w 1982 i 1986 nie zabrał go tym razem Antoni Piechniczek i specjalnie się z tego nie tłumaczył. Gdyby Mirek grał wówczas w Zabrzu, Krakowie czy w Warszawie, byłby zapewne trzykrotnym uczestnikiem Mundialu. Nie miał szczęścia do reprezentacji, choć rozegrał w niej w sumie 29 spotkań, zdobywając 2 gole. Dużo lepiej wiodło mu się w piłce klubowej. Z Lechem zdobył dwukrotnie Puchar Polski (1982 i 84), wcześniej również 2 razy w barwach Legii (1980 i 81); został też w niebiesko-białych barwach królem strzelców ekstraklasy sezonu 1982/83 i trzykrotnie Mistrzem Polski (1983, 84 i 93).

Równie wiele sukcesów odniósł zagranicą. Do Hamburga wyjechał w 1986 i już po roku wywalczył z HSV wicemistrzostwo Niemiec i Puchar Niemiec, został też wybrany najlepszym obcokrajowcem Bundesligi 1986/87, a drugim po Lotharze Matthäusie najlepszym jej piłkarzem. Dwa lata później podbił stadiony Hellady - w barwach AEK Ateny (1988-91) zdobył mistrzostwo Grecji i wywalczył Superpuchar. Z innej greckiej drużyny, przeciętnego Korinthiosu (1991-92), zrobił całkiem widowiskowo grający zespół. Osiągnął dużo, choć mógł jeszcze więcej. Na przeszkodzie stawał nieco rozrywkowy styl życia, łatwowierność i beztroska.

Ligową karierę kończył w Polsce w poznańskich klubach: Lechu i Olimpii. Trzy występy w kolejowych barwach jesienią 1992 roku dały mu mistrzostwo Polski i tytuł najstarszego w dziejach klubu gracza z mistrzostwem Polski (34 lata i 214 dni). Później bez większych osiągnięć próbował swych sił na ławce trenerskiej (m.in. w Górniku Łęczyca).

Z poznańską widownią rozstał się 5 maja 1995 w sposób dotąd niespotykany. Na jego pożegnalny benefis zjechali się wszyscy jego dawni koledzy z Lecha i reprezentacji z całego kraju i zagranicy. Tylu gwiazd na Bułgarskiej dawno nie było. Mimo upływu lat i oficjalnych pożegnań, Mirek wciąż gra w Kolejorzu, choć dziś tylko w zespole Oldboyów, i nadal jest gwiazdą drużyny. Jesienią 2001 został wybrany przez specjalną kapitułę „Najlepszym graczem 80-lecia Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej”, rok później także najlepszym graczem 80-lecia poznańskiego Lecha w plebiscycie Gazety Wyborczej. Tych laurów będzie jeszcze zapewne przybywać.

W swoje karierze rozegrał ponad 550 oficjalnych spotkań, zdobywając w nich 156 udokumentowanych goli. W barwach Lecha wystąpił w 243 meczach (200 w ekstraklasie, 24 w PP, 12 w europejskich pucharach, 6 w Pucharze Lata i 1 w Superpucharze Polski), w których strzelił 90 bramek (69 w ekstraklasie, 7 w PP, 4 w europejskich pucharach i 10 w Pucharze Lata). Do tego dochodzi dorobek w innych klubach - w Legii (52 gry i 15 goli w lidze, 8/5 w PP i 6/2 w europejskich pucharach), w Olimpii ( 9/0 liga i 1/0 PP), w HSV Hamburg (62/15 w Bundeslidze i 4/1 europejskie puchary), w AEK Ateny (77/22 w Alfa Ethniki, 1/0 Superpuchar i 6/1 europejskie puchary) i w Korinthos (18/4 w Alfa Ethniki) i jeszcze drugoligowe gry i bramki w koszalińskiej Gwardii.

Mirosław Okoński przywrócił w latach 80. Kolejorzowi blask i dał niepowtarzalne przeżycia jego fanom. Stał się ojcem sukcesów Lecha, prawdziwie wielką jego legendą. Był jednym z największych talentów, jaki pojawił się w naszym futbolu, niepowtarzalnym artystą i niezwykłym zjawiskiem. Dziś, by przywrócić należne Lechowi miejsce w piłkarskim światku, potrzebny jest nowy Okoński. To fakt niepowtarzalny. Tylko czy są jeszcze dawni poławiacze boiskowych diamentów?

Jan Rędzioch

* tekst oryginalny z zachowanymi datami i informacjami aktualnymi na dzień publikacji artykułu.

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices