Kamiński gotowy na różne warianty

Jeszcze za czasów gry w Akademii Lecha Poznań Kamiński obsadzał prawie tylko i wyłącznie pozycje w ofensywie, najczęściej na obu skrzydłach. Sam zawodnik wspomina, że przypadki cofania go do linii defensywy zdarzały się wtedy bardzo rzadko, ale co ciekawe, nieźle w tamtym okresie czuł się także ustawiany za plecami napastnika. W ekstraklasie pierwsze mecze rozegrał jesienią 2019 roku w przednich formacjach, ale już po kilku miesiącach - w wyniku kontuzji Roberta Gumnego - ówczesny trener niebiesko-białych Dariusz Żuraw musiał poszukać innego rozwiązania. W związku z tym swoją pierwszą dłuższą serię gier w wyjściowym składzie wychowanek rozpoczynał jako prawy obrońca.

Później powrócił on do swojej nominalnej roli i po wznowieniu rozgrywek stanowił jeden z motorów napędowych Kolejorza, zdobywając cztery bramki i notując dwie asysty aż do zakończenia wicemistrzowskiej kampanii. Tej wiosny historia zatoczyła jednak koło, a z powodu problemów zdrowotnych Tymoteusza Puchacza 18-latek zagrał z Pogonią Szczecin oraz Piastem Gliwice na lewej stronie bloku obronnego. Dwa kolejne starcia z kolei - przeciwko Jagielloni Białystok i Cracovii - to już z kolei występy na prawej obronie. Kiedy wydawało się, że wszyscy defensorzy Lecha skończą sezon w obecnym składzie, czwartą żółtą kartkę obejrzał w Krakowie Alan Czerwiński. Wtedy stało się jasne, że w ostatniej ligowej konfrontacji z Górnikiem Zabrze szkoleniowiec Skorża będzie musiał pokombinować z ustawieniem swojej defensywy.

Zmuszony do tego został jednak już przeciwko Wiśle. Urazu doznał bowiem Czerwiński, ale ze znalezieniem jego zastępstwa nie było problemu. Na murawie zameldować mógł się więc skrzydłowy Michał Skóraś, a cofnięty bliżej swojej bramki został Kamiński. - Podszedłem do tej zmiany z dużym spokojem, ale szczerze mówiąc fajnie mi się grało wcześniej w tym meczu na skrzydle. Nie zabolało mnie to jednak, bo taka wystąpiła konieczność i byłem na to przygotowany. Trzeba było to zrobić i dograć spotkanie na prawej obronie. Cały czas przy tym ciągnęło mnie do przodu i starałem się wspomagać kolegów w ofensywie. Powinniśmy jednak zamknąć ten mecz wcześniej, zdobyć jeszcze trzecią czy czwartą bramkę - nie krył po końcowym gwizdku lechita.

- Nie martwię się nigdy, kiedy przychodzi do zmiany pozycji na boisku, czy to przed meczem, czy w jego trakcie. Trener Skorża wie, że może na mnie liczyć w takich sytuacjach. Ja też cieszę się z tego, że mogę dać jakość w różnych miejscach - dodawał z przekonaniem wychowanek niebiesko-białych.

Biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką miał on okazję sprawdzić się w różnych rolach na murawie można zastanawiać się nad najbardziej optymalną dla niego pozycją. Sam zainteresowany nie ma problemu z zastępowaniem kolegów z obrony na jej bokach, ale mimo wszystko teraz lepiej czuje się na skrzydle. - To trudne pytanie, gdzie będę grał docelowo, bo ciężko odpowiedzieć na nie w tym momencie. Zobaczymy, co przyniesie los i przyszłość, ale na chwilę obecną widzę się na skrzydle, wydaje mi się, że podobnie jak trener, a to jego decyzje są najważniejsze - podsumował po meczu z Wisłą Kamiński.