- Niels Frederiksen cieszy się w swoim kraju opinią człowieka, który umie rozwijać nie tylko młodych zawodników, ale również kładzie nacisk na to samo w przypadku bardziej doświadczonych piłkarzy. Potrafi odpowiednio zarządzać drużyną, dobierając odpowiednią taktykę i strategię pod graczy, którymi dysponuje - mówi redaktor portalu Futbol Po Skandynawsku, Victor Morawski. Dziennikarz przybliżył na naszych łamach sylwetkę duńskiego trenera, który w środę został nowym szkoleniowcem Lecha Poznań.
W swojej treneskiej karierze 53-latek zasiadał na ławce trzech rodzimych klubów, Lyngby BK, Esbjerg fB, Brøndby IF i reprezentacji młodzieżowych swojego kraju do lat 21 oraz 20. Na pierwszy plan w jego przypadku wysuwa się zagadnienie funkcjonowania w drużynie oraz umiejętność zarządzania nią. Nie mowa tu tylko o roli przełożonego w szatni, ale także zawiązywania relacji międzyludzkich z resztą sztabu oraz piłkarzami. - W Danii postrzega się go jako człowieka, o którym żaden z byłych piłkarzy czy współpracowników nie wypowiadają się w niekorzystny sposób. Jako trener przeszedł bardzo ciekawą drogę, bo pracę w tej roli łączył przez pewien czas z wysokim stanowiskiem w banku, ale już w Lyngby zdecydował się postawić w pełni na piłkę. Wykształcenie ekonomiczne oraz wyuczony zawód pozwoliły mu jednak nabyć pewną odmienną perspektywę. Otóż zdaje on sobie sprawę z obecnych w futbolu emocji, którymi kierują się kibice czy szefowie klubów, ale sam nigdy nie pozwala, by przysłoniły mu one faktyczny obraz sytuacji. Potrafi się zdynsansować, odłożyć je na bok, dzięki czemu jest w stanie unikać pochopnych decyzji - opisuje dziennikarz posiadający szeroką wiedzę na temat duńskiej piłki.
Jego wiodące cechy stanowią pracowitość, organizacja oraz dążenie do wszechstronnego rozwoju klubów, w których pracował. W takich barwach rysują go nie tylko przedstawiciele mediów z jego ojczyzny, ale także jego podopieczni. - Simon Hedlung, z którym Frederiksen współpracował w Brøndby, podkreślał jego doskonałe przygotowanie oraz zaplanowanie każdej sesji treningowej. To trener mający image osoby ciężko pracującej, starającej się nie pozostawiać niczego przypadkowi. To się często przewija wśród opinii, z którymi można się spotkać w Danii i przekładało się na fakt, że w przeszłości cieszył się dużym zaufaniem swoich pracodawców. Praktycznie nigdzie nie ograniczał się tylko do samego trenowania, w Lyngby miał największy wpływ na funkcjonowanie całego klubu, odpowiadał w dużej mierze za transfery, ceniono również jego opinię w kwestiach finansowych. Nawet gdy zakres jego obowiązków był nieco mniejszy, jak w Brøndby, potrafił udanie współpracować z dyrektorem sportowym. Tamten system się sprawdzał w praktyce, czego dowód stanowiło pierwsze po szesnastu latach mistrzostwo kraju i fakt wytransferowania do silniejszych lig kilku zawodników - tłumaczy Morawski.
- W każdej z drużyn, które prowadził przyłożył swoją rękę do rozwoju przyszłych reprezentantów Danii, takich jak Andreas Bjelland czy Jesper Lindstrøm. Warto jednak podkreślić, że lepsi pod jego wodzą stawali się też piłkarze już ukształtowani, czego ciekawym przykładem jest Mikael Uhre. To u Frederiksena został królem strzelców duńskiej ekstraklasy, co poskutkowało transferem do Filadelfii Union. Praktycznie nie było przypadku, żeby ten trener pracował w zespole bez wzniesienia na wyższy poziom zawodnika, który nie zrobiłby później kariery zagranicznej - dodaje ekspert Futbolu Po Skandynawsku.
W latach 2015-19 nowy trener Kolejorza pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Danii do lat 21 oraz 20. Jego rozdział w kadrze wspominany jest w ojczyźnie pozytywnie, bo został naznaczony dwoma awansami najstarszej z młodzieżówek na Mistrzostwa Europy. Oba turnieje rangi mistrzowskiej nie były jednak dla szkoleniowca Frederiksena jedynymi okazjami do międzynarodowej rywalizacji. Oprócz udziału w Igrzyskach Olimpijskich w 2016 roku 53-latek poprawił swoje drużyny w europejskich pucharach ponad 30 razy. Dwukrotnie miało to miejsce w ramach fazy grupowej Ligi Europy, w której rywalizował z Esbjergiem i Brøndby. - Szczególnie z tą pierwszą drużyną można oceniać, że osiągnął w grupie wyniki powyżej jej potencjału, zajmując drugie miejsce za Salzburgiem, ale wyprzedzając Standard Liege i Elfsborg. Nikt nie spodziewał się wtedy, że jego zespół jest w stanie spisać się tak dobrze z silnymi rywalami. Nieco gorzej wygladało to w tej fazie rozgrywek już w Brøndby, kiedy to po wyprzedaży kluczowych zawodników klub nie zdołał pogodzić gry na kilku frontach - nie ukrywa dziennikarz.
W jego odczuciu jedną z najważniejszych zalet 53-letniego trenera stanowi odpowiednie dobranie taktyki, formacji oraz strategii swojej drużyny do piłkarzy, którymi dysponuje. Wspólnym mianownikiem prowadzonych przez niego zespołów jest również fakt, że są one dobrze przygotowane do meczów pod kątem mentalnym, nie boją się ryzykować i chcą grać ofensywnie. - Obserwacje z zewnątrz pozwalają stwierdzić, że na każdego zawodnika chce on znaleźć odpowiedni pomysł. Efektem tego jest osiągnięcie przez niego maksimum swoich możliwości. Doskonały przykład to osoba Jespera Lindstrøma, który świetnie radził sobie u Frederiksena w Brøndby. Podobną rolę ofensywnego pomocnika pełnił także już po transferze do Eintrachtu Frankfurt, ale obecnie w Napoli czy reprezentacji Danii nie umie się go wykorzystać w pełni. Trener ten potrafi odnaleźć system, w którym jego poszczególni gracze czują się po prostu dobrze - zaznacza Morawski, który na koniec odniósł się do tego, jak wspomina się Duńczyka w jego poprzednich klubach.
- Kibice opisują go jako szkoleniowca, którego drużyny charakteryzowała wola walki do ostatnich minut i gra do przodu. Ten aspekt psychologiczny odgrywał niebagatelne znaczenie, bo chociażby w mistrzowskim sezonie jego Brøndby umiało odwracać wyniki meczów i strzelało ważne gole w końcówkach. Frederiksen potrafił zaszczepić swoje własne zaangażowanie u piłkarzy, szczególnie w tym klubie jego zespół stał mentalnie na bardzo wysokim poziomie - podsumowuje przedstawiciel Futbolu Po Skandynawsku.
Zapisz się do newslettera