1922
Klub został zarejestrowany 19 marca 1922 roku. Data ta symbolizuje oficjalne narodziny klubu.
Początki klubu nawiązują do organizacji, która nie była bezpośrednio powiązana ze sportem: Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. W końcu w 1920 roku młodzi postanowili sformalizować swoją działalność sportową i założyć klub piłkarski. Rejestracja klubu przypadła na niedzielę, 19 marca 1922 roku. Data ta symbolizuje oficjalne narodziny klubu.
1922
Nazwa klubu została zmieniona na Towarzystwo Sportowe Liga Dębiec.
4 sierpnia 1922 roku klub zmienił nazwę na Towarzystwo Sportowe Liga Dębiec. W sierpniu udało się wydzierżawić teren na boisko na ulicy Grzybowej 17. Pierwszy mecz odbył się 17 sierpnia 1922 roku i zakończył się on remisem 1:1. Rywalem była Sparta Poznań. Oczywiście klub zaczynał od najniższych szczebli, czyli ówczesnej C-klasy.
Lata 20-te
Pomysłodawcą nazwy zespołu był jego skarbnik Jan Dyzman, śpiewający hobbistycznie w chórze o nazwie Lutnia i taką też nazwę zaproponował dla klubu sportowego. Została ona zaakceptowana przez kolegów z zespołu, choć już w sierpniu (4 sierpnia) tego samego roku zmieniono ją. Towarzystwo Sportowe Liga Dębiec cały czas skupiało wokół siebie młodzież związaną z tą podpoznańską osadą.
Pierwszym prezesem klubu był Jan Nowak, ale po kilku miesiącach pełnienia tej funkcji został wcielony do wojska i musiał zrezygnować. 4 sierpnia, a więc wtedy kiedy zdecydowano i zmianie nazwy klubu, powołano na stanowisko Antoniego Stachowskiego.
29 czerwca 1924 roku zespół zadebiutował w rozgrywkach ligowych, pokonując na Wildeckich Błoniach Ruch Poznań 5:3. Wynik tego mecz został jednak zweryfikowany na 3:0, ponieważ dopatrzono się nieprawidłowości w składzie przeciwnika.
Podobnie jak inne klubu Towarzystwo Sportowe Liga Dębiec miała problem z płaceniem obowiązkowych składek i na pewien okres została zawieszona przez Z.O.P.N. W styczniu 1925 roku osada Dębiec została administracyjnie włączona do Poznania, a klub zmienił nawę na Towarzystwo Sportowe Liga Poznań.
W tym okresie cały czas dochodziło do zmian we władzach klubu. W 1925 roku jego prezesem został Leon Nowicki, którego po kilku miesiącach zastąpił Stanisław Dereziński. Wtedy właśnie protoplasta Lecha Poznań stawał się jednym z czołowych zespołów w swoim okręgu.
W 1927 roku wygrał 17 z 22 meczów (trzy zremisował), a w jednym z nich, 10 kwietnia 1927 roku, Towarzystwo Sportowe Liga Poznań wygrało z Heliosem Czempin 9:0, a siedem bramek zdobył Łucjan Kunz. To najlepszy wynik osiągnięte przez zawodnika naszego zespołu w 90-letniej historii, który wiele lat później wyrównał Włodzimierz Jakubowski. Towarzystwo Sportowe Liga Poznań w tym sezonie uzyskało awans do B-klasy.
W tym samym czasie utworzono zespół rezerwowy, co jeszcze bardziej wzmogło rywalizację. Zawodnicy występujący w tym klubie grę traktowali jednak jako promocję i okazję do jego zmiany na inny, w którym otrzymaliby etat pracowniczy za grę w drużynie. W przypadku Towarzystwa Sportowego Liga Poznań nie mogli o tym marzyć, choć takie plany miał prezes, Stanisław Dereziński.
W 1928 roku rozgrywki B-klasy były dość mocno rozbudowane, stworzono bowiem pięć grup eliminacyjnych. Na tym etapie Towarzystwo Sportowe Liga Poznań grało bardzo dobrze, dwa razy zajmując drugie miejsce, przegrywając jedynie ze zwycięzcami grup (1928, 1929).
Towarzystwo Sportowe Liga Poznań, nie miały oficjalnego godła oraz barw. Początkowo te drużyny występowały w czerwonych koszulkach, które szyła firma Bucherta z Dębca. Niebieskie barwy pojawiły się dopiero po związaniu się z koleją i przeprowadzce na stadion przy ul. Józefa Dzierżyńskiego, ale to nastąpiło dopiero w latach 30-tych.
Po czterech latach w 1928 roku udało się zdobyć awans o szczebel wyżej do B-klasy. Na promocję do grona najlepszych drużyn okręgu przyszło jeszcze poczekać do 1932 roku, kiedy to zrządzenie regulaminu pozwoliło Lidze znaleźć się w A-klasie, z której można było uzyskać prawo startu w eliminacjach do I ligi państwowej. Przed wojną dębieckim piłkarzom to się nie udało, jednak nastąpił kolejny ważny moment w dziejach klubu. Jesienią 1933 roku powołano do życia Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia Wojskowego Poznań, w skrócie KPW. W 1945 roku, tuż po zakończeniu wojny, działacze zaczęli szukać możliwości wznowienia życia sportowego w mieście. Pierwszym reaktywowanym klubem w mieście był Lech!
Lata 30-te
Stanisław Dereziński dążył do ciągłego rozwoju klubu. Jako, że pracował na Kolei na stanowisku kierownika w Referacie Techniczno-Ruchowym, starał się rozpocząć współpracę pomiędzy klubem, a jego pracodawcą.
W 1929 roku utworzona została organizacja paramilitarna Kolejowe Przysposobienie Wojskowe, która szybko zdobywała popularność, a 1 maja 1930 roku został do niej przyjęty zespół, którym zarządzał Stanisław Dereziński. Przyjął on wtedy długą nazwę Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia Wojskowego Poznań Dworzec. Pod względem sportowym zespół cały czas zmierzał do A-klasy. W 1930 roku udało mu się wygrać swoją grupę eliminacyjną, jednak przegrali ostatecznie walkę o awans. Tu udało się osiągnąć rok później. KPW Liga w barażach zajęła dopiero trzecie miejsce, a jedynie dwa zespoły były premiowane awansem.
W związku z protestami dotyczącymi meczów Posnanii Wydział Gier i Dyscypliny P.O.Z.P.N. zdecydował się na odebranie tej drużynie trzech punktów, co zmieniło sytuację w tabeli i KPW Liga ostatecznie awansowała do A-klasy. Ta była bezpośrednim zapleczem dla Ekstraklasy, a jej mistrz miał prawo startu w rozgrywkach o mistrzostwo kraju.
Protoplasta Lecha Poznań zyskiwał nie tylko rozgłos, ale również znaczył coraz więcej. 29 listopada 1931 roku rozegrał mecz towarzyski z mistrzem Polski, Wartą Poznań, który wygrał pewnie i wysoko 6:1. Warto zaznaczyć, że „Zieloni” w tym spotkaniu zagrali w najsilniejszym składzie.
Po awansie do A-klasy zespół zdecydował się zatrudnić trenera. Pierwszym w historii klubu był Stanisław Kwiatkowski. Drużyna była jednym czołowych zespołów rozgrywek. W kolejnych latach zajmowała drugie (1932), trzecie (1933) i piąte miejsce (1934).
W 1933 roku po raz ostatni przed wojną zmieniona została nazwa klubu. Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia Wojskowego Poznań Dworzec stał się Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia Wojskowego Poznań. Nowym prezesem klubu został Józef Chrobak, działacz KPW, a dotychczasowy został kierownikiem sekcji piłkarskiej, ale tylko na nieco ponad półtora roku. W grudniu 1934 roku zastąpił go Stanisław Trygalski.
Organizatorzy ligi zdecydowali się na zmianę systemu rozgrywek, jeszcze przed startem tych w 1934 roku. Poprzednio każde odbywały się systemem wiosna-jesień, a od tego roku miały przejść na system jesień-wiosna. Dlatego też sezon w 1934 roku składał się tylko z jednej rundy, aby płynnie można było przejść na nowy układ ligowy.
W 1934 roku do reprezentacji Poznania powołany został Edmund Słomiak, jako pierwszy piłkarz KPW Ligi Poznań, który po pewnym czasie wzmocnił Wartę Poznań, występującą w Ekstraklasie.
Zmiana sytemu rozgrywek nie wpłynęła korzystnie na zawodników naszego zespołu, który zajmował kolejno czwarte i siódme miejsce w rozgrywkach. W 1935 roku w niebiesko-białych barwach zadebiutował 15-letni Edmund Białas, który z Lechem Poznań związany był przez 56 lat i 125 dni, aż do swojej śmierci 24 lipca 1991 roku. Te rozgrywki przyniosły również jedną z najwyższych porażek w historii klubu, z HCP Poznań. KPW Liga Poznań przegrała 4:12. W tym czasie pełnił funkcję piłkarza, ale i trenera zespołu.
Jesienią 1936 roku zmieniono nazewnictwo rozgrywek. A-klasa stała się tym samym liga okręgową. W tym samym czasie nastąpiła także zmiana na stanowisku trenera klubu. Stanisława Kwiatkowskiego zastąpił Węgier polskiego pochodzenia László Marcai.
W sezonie 1936/1937 pewnie po awans zmierzał zespół pracowników HCP Poznań, a o drugie miejsce KPW Liga Poznań rywalizowała z Legią Poznań. Te zespoły toczyły również walkę o zwycięstwo w kolejnych dwóch sezonach. W tej jednak lepsza okazała się dwukrotnie Legia Poznań.
Zarówno HCP Poznań, jak i później Legia Poznań przepadały z kretesem w walce o Ekstraklasę. Kibice KPW Ligi Poznań liczyli na to, że uda się to ich drużynie, która bardzo dobrze wypadała w mecze sparingowych, wygrywając z pierwszoligowcami: Polonią Warszawa (5:0), Bronią Radom (3:2), Unią Sosnowiec (7:2) i Gryfem Toruń (3:0).
Start ligi zaplanowano na 27 sierpnia 1939 roku, ale ze względu na napiętą sytuację polityczną przełożono go o tydzień. To startu sezonie 1939/1940 nigdy jednak nie doszło…
Lata 40-te
Przez kilka lat, ze względu na trwającą wojnę i fakt, że wielu grających w drużynach piłkarskich zawodników brało udział w działaniach na różnych frontach, rozgrywki ligowe musiały zostać zawieszone — zapraszamy na kolejną część “Dekad Lecha”. Przed Wami lata 40-ste.
Mimo tego głód piłki w Poznaniu był ogromny i zastanawiano się jak go załagodzić. W sierpniu 1940 roku powstał komitet organizacyjny piłkarskich mistrzostw miasta. Wielu piłkarzy nie mogło w nich brać udział ze względu na opuszczenie Poznania, ale Ci, którzy pozostali przy każdej nadarzającej się okazji uprawiali sport.
W mistrzostwach miasta, przez wielu uznawanych za nieoficjalne, w roku 1940 udział wzięły tylko cztery ekipy, a zwycięzcą okazało się Chwaliszewo, które w walce o triumf było lepsze od Strzeleckiej, Woźnej i Wildy.
W czerwcu 1941 roku w rozgrywkach udział wzięło dziewięć drużyn, podzielonych na dwie grupy. Rywalizacja trwała pięć tygodni, a zwycięzcami poszczególnych grup okazali się piłkarze Górczyna oraz Dębca KPW. 7 września 1941 roku, w finale spotkały się zespoły Dębca oraz Strzeleckiej, ale finał przy stanie 1:0 dla KPW został przerwany przez żandarmów. Następnego dnia boisko było zaorane i niemożliwe okazało się dokończenie meczu.
Rok później spotkań nie rozegrano, a w 1943 roku w fazach finałowych znów przerwano rywalizację. W marcu 1945 roku postanowiono o dokończeniu mistrzostw miasta przerwanych w 1941 roku.
Gdy powoli zbliżał się koniec wojny, w kuluarach zaczęto już myśleć o reorganizacji klubów piłkarskich funkcjonujących przed jej wybuchem. Tak stało się również w przypadku KPW Liga Poznań. 28 lutego 1945 roku, Leopold Krzyżanowski, działacz KPW z czasów przedwojennych został przyjęty przez jednego z dyrektorów poznańskiej kolei, inż. Szczygłowskiego.
Podczas spotkania uzyskał zgodę na przejęcie obiektu na Dębcu, należącego do kolei przez powstający Kolejowy KS. Nigdy jednak nie padło stwierdzenie, że nowy twór jest kontynuatorem tradycji KPW Liga Poznań.
Nieco ponad dwa tygodnie po spotkaniu Krzyżanowskiego z Szczygłowskim, 16 marca 1945 roku odbyło się spotkanie, na którym wybrano władze Kolejowego KS, prezesem został były prezesKPW, Józef Chrobrak. W okresie powstawania Kolejowego Klubu Sportowego często zmieniali się prezesi, wybierani zazwyczaj przez władze poznańskiej kolei na drodze awansu zawodowego.
Ten zespół, reprezentujący Dębiec, wziął udział w mistrzostwach miasta za rok 1941, które zdecydowano się powtórzyć. Odbyły się one 1 i 2 kwietnia 1945 roku, a w finale KKS pokonał Wartę Poznań, reprezentującą Wildę 1:0.
Rozgrywki ligowe wznowiono na początku lipca 1945 roku. W pierwszym spotkaniu, które odbyło się prawdopodobnie 1 lipca 1945 roku przeciwko Polonii Jarocin zadebiutował przyszły gwiazdorKKS, Teodor Anioła. Mecz zakończył się zwycięstwem Poznaniaków aż 11:1.
Eliminacje o prawo gry w Ekstraklasie, którą chciano reaktywować w 1948 roku cieszyły się zainteresowaniem 28 zespołów, które PZPN podzielił na trzy grupy. Awans do Ekstraklasy zyskiwały trzy najlepsze zespoły w każdej z grup. Przed pierwszym spotkaniem eliminacyjnym potwierdzono fuzję Kolejowego KS z KS Pogonią, która powstała w 1914 roku. Stało się to 17 marca 1947 roku.
Warunkiem fuzji było dodanie do frazy KKS słowa Pogoń, czego nie mogły potwierdzić władze klubu, a walne zebranie delegatów kolejarskiego klubu, co uczyniono. Dziennikarze rzadko jednak używali tej nazwy częściej mówią o klubie jako KKS. Niespełna rok później kolejne zebranie delegatów potwierdziło kolejną zmianę nazwy na KS ZZK, usuwając z oficjalnej słowo „Pogoń” i ta drużyna już na stałe zniknęła z poznańskiej mapy sportu, nigdy później się nie odradzając.
Walka o awans do elity była niezwykle emocjonująca. „Kolejorz” zajął czwarte miejsce, ale dzięki wykryciu tzw. „oszustwa świdnickiego” zmieniono wynik przegranego meczu z Polonią Bytom 2:4 na walkower 3:0 dla KS ZZK. W styczniu 1948 roku jeden z graczy Polonii Świdnica, Markocki, zeznał pod przysięgą w sądzie, że w składzie Polonii wystąpiło dwóch zawodników pod innym nazwiskiem. Zdecydowano się na powiększenie Ekstraklasy z 12 do 14 zespołów, co stało się 16 lutego 1948 roku. Obok naszego zespołu awans do elity uzyskał RTS Widzew Łódź, z którym to KSZZK rozegrał pierwszy mecz w historii swoich występów w Ekstraklasie.
Ten odbył się 14 marca 1948 roku i zakończył się zwycięstwem Widzewa 4:3. Łodzianie jednak po świetnym starcie przegrali kolejno osiem meczów i na finiszu rozgrywek musieli się z nimi pożegnać, aż do roku 1975.
„Start” uznana gazeta sportowa z Krakowa tak oceniła to spotkanie: „Debiut” nadprogramowego ligowca” przyniósł mu pierwsze punkty mistrzowskie, ale tylko dlatego, że starł się w meczu z równie „przypadkowym”, bo poza „programem” do ligi zaliczonym poznańskim ZZK. Gdyby sądzić o prawach tych drużyn do naszej ekstraklasy na podstawie dzisiejszego widowiska, to są one… mało uzasadnione…”.
ZZK zajął jednak szóste miejsce w rozgrywkach, a w kolejnym wzmocniony już Henrykiem Czapczykiem, który razem z Teodorem Aniołą i Edmundem Białasem tworzył słynne tercet ABC. Warto także dodać, że Lech zdobył w swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie „nagrodę dla najbardziej fair grającej drużyny ligi za rok 1948”.
Anioła, Białas i Czapczyk dla „Kolejorza” mieli niesłychane znacznie. Razem w 1949 roku zdobyli 40 bramek (Anioła – 20, Białas – 12, Czapczyk – 8). Ostatecznie już wtedy Zrzeszenie Sportowe Kolejarz Poznań zajęło niespodziewanie trzecie miejsce w lidze, stając się powoli jednym z lepszych zespołów w kraju.
Lata 50-te
Sezon w roku 1950 był udany dla „Kolejorza”. Przede wszystkim za sprawą świetne ofensywy, w której pierwsze skrzypce grał Teodor Anioła. W tych rozgrywkach zdobył aż 20 bramek i jako pierwszy piłkarz Lecha został Królem Strzelców. To osiągnięcie powtórzył również w następnych dwóch sezonach.
Warto również zwrócić uwagę na średnią bramek zdobywanych na mecz, ta wynosiła 2,72 gola. Ostatecznie Niebiesko-Biali zajęli jedynie trzecie miejsce w lidze, ponieważ gorzej spisywali się na wyjazdach. Jako ciekawostkę można potraktować spotkanie z Szombierkami Bytom z 11 sierpnia 1950 roku. Ten mecz rozpoczął się już o godz. 10 i był najwcześniejsze rozpoczętym w historii „Kolejorza”.
W związku ze słabym wynikiem sportowym postanowiono zmienić trenera, aby w końcu zdobyć upragnione Mistrzostwo Polski, które wydawało się, że jest w zasięgu ręki. Antoniego Bottchera zamienił Adam Walter, jednak ten z Lechem zajął dopiero ósme miejsce i po sezonie postanowiono kolejny raz dać szansę Bottcherowi.
Lech jednak popadł w przeciętność i nie potrafił osiągnąć jakiejkolwiek stabilizacji. Częste zmiany trenerów, którzy prowadzili klub nie dłużej niż sezon, pozycje ligowe poniżej szóstego miejsca. Kończyła się też era tercetu ABC – 19 kwietnia 1953 roku karierę w meczu z Wisłą Kraków zakończył Henryk Czapczyk.
W tym samym roku odbył się jeden z dłuższych meczów w historii klubu. 15 listopada „Kolejorz” mierzył się w Pucharze Polski ze Stalą Mielcem, a spotkanie trwało 128 minut i ostatecznie zakończyło się przegraną 1:2.
Kolejny sezon nie był także lepszy. Lech zagrał 20 spotkań i aż 10 z nich zakończył bez zdobytej bramki. Łącznie w sezonie tylko czternaście razy trafiał do siatki rywala, a jedenaście z nich było zasługą Teodora Anioły. Czasami jednak zdarzało się, że Niebiesko-Biali dawali naszym kibicom nadzieję na progres. Tak było w 1956 roku, kiedy to po czwartej kolejce po raz pierwszy w historii po serii spotkań zajmowali pierwsze miejsce.
Zdarzenia z czerwca tego roku nazwane „Czarnym czwartkiem” miały jednak na zawodników duży wpływ i nie osiągnęli w tym sezonie niczego szczególnego. Wciąż jednak zainteresowanie kibiców było duże i w 1957 roku podjęto decyzję o powiększeniu do 20 tysięcy stadionu na Dębcu.
W tym samym sezonie Lech jednak spadł z ligi, a co więcej z klubu odeszła cała trójka bramkarzy. Ten fakt wykorzystał niespełna 17-letni Marian Wilczyński, który przez cztery lata występował w Poznaniu. W pierwszym sezonie zagrał we wszystkich 22 meczach zespołu. Po spadku do II ligi zdecydowano rozstać się z trenerem Mieczysławem Tarką, który przez trzy lata prowadził „Kolejorza”.
Lech szybko chciał powrócić do elity jednak cały czas niewiele brakowało. Ostatecznie przez trzy lata grał na zapleczy Ekstraklasy. Do ciekawej sytuacji doszło natomiast w 1959 roku, kiedy to w styczniu Teodor Anioła, najlepszy zawodnik zespołu, wyraził chęć przejścia do Warty Poznań, lokalnego rywala. Uczęszczał nawet na treningi tej drużyny. W odpowiedzi na to zachowanie 7 lutego 1959 roku władze klubu zawiesiły zawodnika na pół roku w związku ze szkodliwą działalnością na rzecz drużyny.
Do pierwszego zespołu powrócił 8 listopada 1959 roku i od razu pokazał się z dobrej strony. W wygranym 15:1 meczu z Polonią zdobył osiem bramek.
Lata 60-te
Jeszcze w 1960 roku udało się powrócić Lechowi do I ligi, jednak w 1963 roku zespół został zdegradowany aż na dziewięć lat. Nie obyło się także bez spadku do III ligi, zwanej wówczas Ligą Międzywojewódzką. Najbardziej spektakularny sukces odniósł trener Jerzy Kopa, którzy przeniósł się z Szombierek Bytom. Objął zespól w 1976 r., gdy ten był na ostatnim miejscu w tabeli. Zabrał piłkarzy na zgrupowanie w Błażejewku, stąd wydarzenia z tamtego sezonu nazywane są "Cudem w Błażejewku". Tylko cud bowiem sprawił, że Lech utrzymał się w lidze, a rok później wywalczył awans do europejskich pucharów, zajmując 3. miejsce!
1976-1990
Debiut na europejskiej arenie nastąpił 13 września 1978 roku przeciwnikiem był niemiecki MSV Duisburg. Była to surowa lekcja futbolu Lech przegrał 0:5 i 2:5.Kolejne sukcesy wiążą się już z nazwiskiem Wojciecha Łazarka, który objął zespół w 1980 roku. W tym samym roku drużyna była w finale Pucharu Polski (przegrała w Częstochowie Legią 0:5). Dwa lata później udało się to trofeum wywalczyć po wygranej we Wrocławiu nad Pogonią 1:0. 1983 i 84 rok, to niepodzielne rządy "Kolejorza" w kraju. Dwa mistrzostwa Polski i kolejny puchar, występy na europejskich boiskach z takim zespołami, jak: Aberdeen, Athletic Bilbao czy FC Liverpool. W 1988 roku Lech zdobył kolejny puchar tym razem udało się pokonać w finale w Łodzi Legię po serii rzutów karnych. W tym samym roku odbył się także najbardziej emocjonujący pojedynek Lecha w historii jego występów w pucharach. W drugiej rundzie poznaniacy trafili na słynną hiszpańską Barcelonę, prowadzoną przez Holendra Johana Cruyffa, a w ataku z Anglikiem Gary Linekerem. W obu meczach był remis 1:1, a zatem o wszystkim decydowały rzuty karne. Lech miał ogromną szansę na wygraną, ale jej nie wykorzystał.
Lata 90-te
W 1990, 92 i 93 r. poznaniacy sięgali po mistrzostwo kraju. Najlepsze spotkanie poprzedniej dekady "Kolejorz" rozegrał właśnie jesienią 1990 roku. Pokonał wówczas na stadionie przy ul. Bułgarskiej francuski Olympique Marsylia 3:2. W rewanżu było już gorzej większość zawodników narzekała we Francji na zatrucie pokarmowe, a Francuzi rozgromili poznaniaków 6:1. Od 1993 roku każdy kolejny sezon był już gorszy od poprzedniego. Klub borykał się z olbrzymimi kłopotami finansowymi musiał sprzedawać kolejnych zawodników, by przetrwać. W końcu czara goryczy się przelała w 2000 roku Lech po 28 latach opuścił szeregi ekstraklasy. Pierwszy sezon w II lidze był katastrofalny. Niewiele brakowały by drużyna znalazła się na samym dnie, czyli w III lidze. Ogromnym wysiłkiem udało się jednak uratować przed degradacją, a w kolejnym sezonie bez problemów wywalczyć awans do ekstraklasy.W pierwszym roku po powrocie do pierwszej ligi poznaniacy walczyli przede wszystkim o bezpieczne miejsce w tabeli. Kolejny sezon rozpoczął się dla Kolejorza fatalnie. Po 5 kolejkach trenerem zespołu został niespodziewanie Czesław Michniewicz. Wybór tego młodego szkoleniowca okazał się strzałem w dziesiątkę, bo lechici zakończyli rozgrywki na 6 miejscu, ale przede wszystkim zdobylil Puchar Polski, w meczach finałowych pokonując odwiecznego rywala, Legię Warszawa. Kilkanaście dni później kibice w Poznaniu cieszyli się również ze zdobycia Superpucharu. Kolejne dwa sezony nie przyniosły już takich sukcesów, ale ligę Lech za każdym razem kończył w górnej części tabeli.
2005-2010
Po sezonie 2005/06 doszło do przekształceń własnościowych klubu. Zainwestować w wizytówkę Wielkopolskiej piłki zdecydował się Holding Amica Wronki S.A, a pełna nazwa zespołu od tej pory brzmi KKS Lech Poznań S.A. Mająca mistrzowskie aspiracje drużyna, pod wodzą nowego trenera, Franciszka Smudy, w sezonie 2006/07 zajęła szóste miejsce w tabeli Ekstraklasy. Wszyscy w Poznaniu zdawali sobie jednak sprawę z tego, że sukcesy są tylko kwestią czasu na zbudowanie zgranego kolektywu. Kolejny ważny moment w historii klubu to niezapomniany dwumecz z Austrią Wiedeń o wejście do fazy grupowej Pucharu UEFA 2008/09. Kolejorz ostatecznie wywalczył awans po dramatycznym rewanżu na Bułgarskiej dzięki celnemu uderzeniu Rafała Murawskiego w ostatniej minucie dogrywki. Było to z pewnością jedno z najbardziej emocjonujących spotkań w całej historii Lecha Poznań. Lechici równie dobrze poradzili sobie w fazie grupowej. Wyprzedzili w niej Nancy oraz Feyenoord Rotterdam i przeszli do III rundy rozgrywek. Tam po wyrównanym boju lepsze okazało się włoskie Udinese.
Choć Lechowi nie udało się zdobyć tytułu mistrzowskiego w sezonie 2008/09, to sięgnął on już po swoje pierwsze trofeum od 2004 roku. Po meczu finałowym w Chorzowie z Ruchem lechici wywalczyli Puchar Polski, pokonując swoich rywali 1:0 po trafieniu Sławomira Peszko. Na kolejne trofeum Kolejorz musiał czekać zaledwie dwa miesiące. Wtedy to pokonał on w meczu o Superpuchar Polski krakowską Wisłę, skuteczniej wykonując serię rzutów karnych (1:1, k. 4:3). Pierwsze miesiące sezonu 2009/10, już pod wodzą nowego trenera, Jacka Zielińskiego, nie napawały poznańskich fanów większym optymizmem - drużyna odpadła z Ligi Europy z Club Brugge, a także straciła szansę na obronę Pucharu Polski, okazując się gorszym od dużo niżej notowanej Stali Stalowa Wola. Runda rewanżowa należała jednak właśnie do Kolejorza, który dzięki efektownej i skutecznej pogoni za Wisłą Kraków ostatecznie wyprzedził w tabeli swoich rywali, zdobywając upragnione Mistrzostwo Polski. Był to pierwszy tytuł Lecha od 1993 roku. Warto też dodać, że królem strzelców ligi został w tym sezonie także gracz Kolejorza, Robert Lewandowski.
2010-2015
Apetyty kibiców rosły wraz z kolejnymi sukcesami. W sezonie 2010/11 celem było wejście do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Sztuka ta niestety nie udała się lechitom, ponieważ przegrali w III rundzie eliminacji ze Spartą Praga. Dało im to jednak możliwość gry w Lidze Europy, a to okazało się kolejną wspaniałą przygodą Lecha w europejskich pucharach. Po wyeliminowaniu ukraińskiego Dnipro i dostaniu się do fazy grupowej, Kolejorz trafił do grupy śmierci", razem ze słynnym Juventusem, naszpikowanym gwiazdami Manchesterem City oraz mistrzem Austrii, FC Salzburg. Lechici byli sensacją tych rozgrywek, niespodziewanie awansując do 1/16 finału m.in. dzięki wygranej u siebie z Manchesterem City, dwóm remisom z Juventusem i dwukrotnemu pokonaniu Austriaków. Ze względu jednak na rozczarowujące wyniki w Ekstraklasie w trakcie sezonu został zwolniony dotychczasowy trener Lecha, Jacek Zieliński. Tuż przed meczem w Poznaniu z Manchesterem City jego miejsce zajął Hiszpan, Jose Mari Bakero. Na wiosnę Lechici zakończyli swoją piękną przygodę z Ligą Europy, odpadając w 1/16 finału rozgrywek ze Sportingiem Bragą, późniejszym finalistą rozgrywek. W lidze Kolejorz nie zachwycał - piąte miejsce na koniec sezonu było wynikiem poniżej oczekiwań kibiców. Szansą na występ w europejskich pucharach był finał Pucharu Polski z Legią Warszawa. Niestety, niebiesko-biali po remisie 1:1 ulegli odwiecznemu rywalowi w konkursie rzutów karnych.
Sezon 2011/2012 dla piłkarzy Lecha zaczął się wyśmienicie. Podopieczni Jose Mari Bakero szybko usadowili się na pozycji lidera i wydawało się, że drużyna wraca na należne jej miejsce. Z czasem przyszła jednak fatalna seria bez zdobycia gola, która spowodowała, że poznaniacy systematycznie spadali w ligowej tabeli. Mimo to udało się hiszpańskiemu trenerowi przetrwać zimę. Jednak po dwóch porażkach w pierwszych wiosennych meczach czara goryczy się przebrała i 27 lutego 2012 roku trenerem został Mariusz Rumak, dotychczasowy asystent Bakero, a wcześniej szkoleniowiec grup młodzieżowych Lecha. Od nowego trenera nie oczekiwano cudów, tymczasem okazało się, że po serii zwycięstw drużyna dołączyła do ligowej czołówki i do ostatniej kolejki walczyła o Mistrzostwo Polski, ostatecznie kończąc rozgrywki na czwartym miejscu, które dało jej przepustkę do Europy. Królem strzelców T-Mobile Ekstraklasy z 22 golami na koncie został Artiom Rudnev, który po zakończonych rozgrywkach odszedł do HSV Hamburg.
Nowy sezon zaczął się dla Lecha już na początku lipca od kwalifikacji do Ligi Europy. Po przebrnięciu przez egzotyczne przeszkody z Kazachstanu i Azerbejdżanu zespół nie sprostał szwedzkiemu AIK Solna. Kilka dni później odpadł z Pucharu Polski, ulegając Olimpii Grudziądz. To sprawiło, że już w połowie sierpnia Kolejorz musiał się skupić tylko na lidze. Pomimo tego że drużyna ustanowiła klubowy rekord w ilości punktów zdobywanych na wyjazdach, słabsza gra przy Bułgarskiej spowodowała, że tytuł nie powrócił do Poznania. Jednak sezon 2012/2013 uznać należy za historyczny, ponieważ Lech wywalczył pierwsze wicemistrzostwo Polski.
W kolejnym roku podopieczni wówczas Mariusza Rumaka ponownie zajęli drugie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Wtedy jednak kibice nie uznali tego za sukces, ponieważ mieli w pamięci porażki z początku sezonu. Kolejorza odpadł wówczas w III rundzie eliminacji do Ligi Europy z litewskim Żalgirisem Wilno oraz w 1/8 finale Pucharu Polski z Miedzią Legnica.
Kompromitacji w europejskich pucharach lechici nie uniknęli również w kolejnym sezonie, kiedy przeszkodą nie do ominięcia okazało się islandzkie Stjarnan F.C. Wówczas szkoleniowiec Lecha Mariusz Rumak pożegnał się z pracą w stolicy Wielkopolski, a jego miejsce na kolejne trzy spotkania zajął Krzysztof Chrobak.
1 września 2014 roku funkcję pierwszego trenera Kolejorza objął Maciej Skorża. Pomimo początkowego marazmu był to sezon pełen sukcesów na krajowym podwórku. Lech po raz pierwszy po kilku latach awansował do finału Pucharu Polski, w którym przegrał z warszawską Legią 1:2. Ważniejsze było jednak sięgnięcie po mistrzostwo kraju i możliwość ponownej walki o awans do Ligi Mistrzów.
2015-2020
Kolejorz po porażce w II rundzie eliminacji ze szwajcarskim FC Basel stracił szansę na awans do Ligi Mistrzów i poznańscy kibice mogli oglądać drużynę w rozgrywkach Ligi Europy. Te jednak nie cieszyły sympatyków Lecha, bowiem zespół plasował się wówczas na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Wobec tych problemów zarząd klubu podjął decyzję o zakończeniu współpracy z Maciejem Skorżą i zatrudnieniu Jana Urbana.
Szkoleniowiec pochodzący z Jaworzna tchnął w drużynę optymizm. Kolejorz jesienią pokonał we Florencji miejscową ACF 2:1 i opuścił miejsce w strefie spadkowej Ekstraklasy. Wiosną zespół nie notował już tak dobrych wyników, a rozgrywki 2015/16 lechici zakończyli na 7. miejscu w tabeli. Jedynym sukcesem w sezonie było dotarcie do finału Pucharu Polski, w którym poznaniacy po raz drugi z rzędu ulegli warszawskiej Legii.
Sezon 2016/17 rozpoczął się dla podopiecznych Jana Urbana niezwykle dobrze. Piłkarze Lecha 7 lipca obronili Superpuchar Polski, który wywalczyli po raz szósty i pod tym względem są rekordzistami Polski.
Latem 2017 nastąpiły spore zmiany, bo odeszło trzech utalentowanych wychowanków, po których sięgnęły mocne europejskie kluby. Jan Bednarek przeniósł się do angielskiego Southampton FC, Dawid Kownacki wybrał południe Europy i włoską Serie A, trafiając do Sampdorii Genua, a Tomasz Kędziora wybrał ofertę ukraińskiego Dynama Kijów.
Kto przyszedł? Przede wszystkim Christian Gytkjaer, czyli duński napastnik, który stał się w kolejnych miesiącach i latach maszyną do strzelania goli dla Kolejorza. Blondwłosy gracz to król pola karnego i już latem efektownie się przedstawił kibicom niebiesko-białym, bo w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Europy przeciwko holenderskiemu Utrechtowi (0:0, 2:2) wbił dwa gole i sprawił, że do końcowego gwizdka były niesamowite emocje. Goście awansowali dzięki zasadzie bramek na wyjeździe, ten przepis dziś już nie obowiązuje.
W lidze lechici skradali się za plecami Legii Warszawa i w 30. kolejce dopięli swego, wyprzedzając ekipę ze stolicy. Stało się to po wygranej nad Górnikiem Zabrze 4:1. Przed rundą finałową mieli w swoich rękach mistrzostwo Polski, ale trzeba było postawić kropkę nad i. Niestety, w dodatkowych siedmiu seriach niemal wszystko poszło nie po myśli poznaniaków, którzy gubili punkty i ostatecznie po 35. kolejce, kiedy przegrali z Jagiellonią Białystok (0:2) stracili właściwie szansę na tytuł. Trener Nenad Bjelica odszedł, a w dwóch ostatnich spotkaniach został zastąpiony przez trio Rafał Ulatowski, Tomasz Rząsa oraz Jarosław Araszkiewicz. Skończyło się na trzeciej pozycji w sezonie 2017/2018.
Misję stworzenia drużyny na sezon 2018/2019 dostał Ivan Djurdjević - Serb, który związał się z Lechem jako piłkarz w 2007 roku, po zakończeniu kariery pracował w klubowej Akademii i przed objęciem pierwszej drużyny prowadził rezerwy. To był jednak sezon, w którym zmiany na ławce trenerskiej nastąpiły jeszcze dwa razy - w listopadzie po kilku miesiącach od rozstania z kadrą narodową na Bułgarskiej pojawił się Adam Nawałka, który jednak wytrwał tylko do końcówki marca. Stracił posadę i wówczas otworzyła się szansa przed Dariuszem Żurawiem.
W europejskich pucharach przeszkodą nie do pokonania był z kolei belgijski Racing Genk, który okazał się lepszy w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Wcześniej mieliśmy tutaj horrory, bo z Gandzasarem Kapan z Armenii zanosiło się na dogrywkę, ale Łukasz Trałka w doliczonym czasie w Erywaniu dał awans (2:0, 1:2), z kolei w następnym etapie z białoruskim Szachciorem Soligorsk już niebiesko-biali nie uniknęli dodatkowych 30 minut. Po dwóch remisach 1:1 bohaterem był Christian Gytkjaer, który ustrzelił w rewanżu przy Bułgarskiej hat-tricka i przepchnął Kolejorza dalej. W PKO BP Ekstraklasie była ciągła pogoń za czołówką. Nieskuteczna - dodajmy, bo ostatecznie skończyło się dopiero na ósmym miejscu.
W sezonie 2019/2020 Lech miał bardzo młody zespół, w którym prym wiedli wychowankowie, jak Tymoteusz Puchacz, Kamil Jóźwiak, Robert Gumny, Jakub Kamiński, Filip Marchwiński, czy też Jakub Moder. Trener Żuraw miał rękę do wprowadzania młodzieży i robił to bardzo umiejętnie, a młodzi gracze odwdzięczali się świetnymi występami.
Ciężko było liczyć na mistrzostwo Polski, ale lechici trzymali się ścisłej czołówki i sygnalizowali, że włączą się do walki o europejskie puchary. Tym bardziej, że mieli w składzie superstrzelca Christiana Gytkjaera - było jasne, że Duńczyk po sezonie i wygaśnięciu kontraktu opuści Kolejorza, ale najpierw ma jeszcze pomóc drużynie na boisku. I zapracował na miano najskuteczniejszego obcokrajowca w klubowej historii, a z ekstraklasą pożegnał się koroną króla strzelców, bo wbił 24 gole. Jego bramki pomogły drużynie w fazie zasadniczej przyczaić się, a potem wskoczyć po fantastycznej rundzie finałowej na drugie miejsce.
Dodajmy, że specyficznej rundzie finałowej, bo rozgrywana była dopiero w czerwcu i na początku lipca. Dlaczego? Ze względu na pandemię koronawirusa, która brutalnie przerwała rozgrywki w połowie marca i spowodowało dwumiesięczną przerwę.
Rok 2020 skończył się miłym akcentem. Wicemistrzowie Polski spisali się bowiem kapitalnie w europejskich pucharach, bo przebrnęli przez eliminacje Ligi Europy i znaleźli się w fazie grupowej. Kwalifikacje ze względu na opóźniony początek sezonu były rozgrywane ciekawym systemem, bo o awansie decydował tylko jeden mecz rozgrywany u drużyny rozstawionej w losowaniu. Niebiesko-Biali prezentowali wówczas kapitalny futbol, bo odprawili kolejno łotewską Valmierę (3:0), a także na wyjeździe szwedzkie Hammarby IF (3:0), cypryjski Apollon Limassol (5:0) i belgijski Royal Charleroi (2:1). Cztery wygrane, bilans bramek 13-1! 1 października po powrocie z Belgii drużynę witało w Poznaniu na stadionie kilka tysięcy osób, które świętowało awans. W fazie grupowej przyszło zmierzyć się z portugalską SL Benfica (2:4, 0:4), szkockim Rangers FC (0:1, 0:2), a także belgijskim Standardem Liege (3:1 i 1:2).
2021 - do dziś
Wiosną 2021 lechici wpadli w kryzys, który oznaczał rozstanie na siedem kolejek przed końcem sezonu z trenerem Dariuszem Żurawiem. Tydzień później drużynę poprowadził przeciwko Legii Warszawa (0:0) jego asystent - Janusz Góra. Na trybunach siedział już jednak Maciej Skorża, dla którego był to powrót do Kolejorza po ponad pięciu latach. Ostatecznie poznaniacy zajęli jedenaste miejsce w tabeli, najniższe od 2006 roku, kiedy klub przejęła rodzina Rutkowskich. Nowy szkoleniowiec mógł w ostatnich starciach poznać drużynę i podjąć decyzje kadrowe w kontekście kolejnych rozgrywek.
Dodajmy, że przed tym sezonem w Poznaniu zakontraktowany został napastnik Mikael Ishak, który stał się z miejsca gwiazdą i jednym z ulubieńców kibiców, zapracował zresztą od razu na miano najlepszego strzelca w całej Lidze Europy. Zimą z kolei pojawili się Jesper Karlstrom, Bartosz Salamon czy Antonio Milić, czyli kolejni architekci mistrzostwa Polski 2022.
Latem 2021 klub wkroczył w sezon, w trakcie którego były obchody stulecia oficjalnej rejestracji. Urodziny musiały być szczególne i były! 19 marca 2022 roku przy Bułgarskiej odbył się mecz rocznicowy z Jagiellonią Białystok (3:0), który miał szczególną oprawę. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego Liber zaśpiewał odświeżoną wersję piosenki „Czysta gra”, która powstała, kiedy klub miał 85 lat. Na murawie obie ekipy wystąpiła w strojach retro, nie zabrakło też specjalnej iluminacji rocznicowej. Były też inwestycje w infrastrukturę - największą w historii inwestycją była budowa Centrum Badawczo Rozwojowego Akademii Lecha we Wronkach.
Najważniejsze było jedna to, co na boisku. Kolejorz prowadzony przez trenera Macieja Skorżę, który wywalczył wcześniej mistrzostwo w 2015 roku, od początku sezonu był w ścisłej czołówce. Przez wiele kolejek był liderem. Nie brakowało jednak dramaturgii. Długo prowadzący Lech stracił pozycję lidera na rzecz Rakowa Częstochowa, który na trzy kolejki przed końcem miał wszystko w swoich rękach. 2 maja obie ekipy spotkały się na Stadionie Narodowym w Warszawie w finale Pucharu Polski, częstochowianie wygrali 3:1 i sięgnęli po trofeum. Kluczowa w ekstraklasie była jednak seria 32. W niedzielę 8 maja najpierw Raków zremisował z Cracovią (1:1), a chwilę potem grał Kolejorz, który wykorzystał swoją szansę. Ograł w Gliwicach Piasta 2:1, gola na wagę trzech punktów Mikael Ishak wbił w 88. minucie, co wywróciło tabelę. Tydzień później wszystko było już jasne, to lechici cieszyli się z tytułu, bo wygrali w Grodzisku Wielkopolski derby z Wartą Poznań (2:1). Przyjechali na Bułgarską i obejrzeli ostatnie 20 minut starcia w Lubinie, gdzie Zagłębie w doliczonym czasie trafiło z Rakowem na 1:0 i w tym momencie stało się jasne, że złoto trafi do Poznania.
Spontaniczna feta obyła się 14 maja przed stadionem, a ta oficjalna z wręczeniem pucharu i medali tydzień później. Spójrzmy na serię sześciu kolejnych wygranych lechitów na finiszu. Kolejno ograli wówczas: Wisłę Płock (1:0), Górnika Łęczna (3:0), Stal Mielec (3:1), Piasta Gliwice (2:1), Wartę Poznań (2:1) oraz Zagłębie Lubin (2:1). Ba, niebiesko-biali byli o włos od klubowego rekordu kolejnych wygranych! Jak to możliwe? Nie przegrali w ostatnich dziewięciu kolejkach - zdobyli w nich 25 na 27 możliwych punktów. Jedyny remis był z Legią Warszawa (1:1) przy Bułgarskiej w meczu, w którym w doliczonym czasie gry należał się gospodarzom rzut karny. Gdyby został podyktowany, a jedenastka wykorzystana, to drużyna trenera Skorży wyrównałaby rekord należący do Adama Topolskiego i Lecha z jesieni 1998 - wtedy zaliczył on właśnie dziewięć kolejnych triumfów i ten wynik do dziś jest rekordowy.
Sezon 2022/2023 rozpoczął się jak w filmie Alfreda Hitchcocka - od trzęsienia ziemi. Po mistrzowskim sezonie odszedł bowiem trener Maciej Skorża, którego zastąpił holenderski szkoleniowiec John van den Brom. Miał bardzo mało czasu na zapoznanie się z nową drużyną. Sezon dla Kolejorza rozpoczynał się bowiem wyjątkowo wcześnie, bo już 5 lipca.
Wtedy bowiem startowały eliminacje Ligi Mistrzów, w których niebiesko-biali trafili na Karabach Agdam. Przy Bułgarskiej było 1:0 po golu niezawodnego Mikaela Ishaka, a w rewanżu - bolesna porażka 1:5 w Azerbejdżanie. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Rozpoczęła się bowiem niesamowita przygoda pucharowa, która trwała blisko dziesięć miesięcy i zaprowadziła Lecha do historycznego europejskiego wyniku, bo pierwszy raz klub znalazł się w ćwierćfinale.
Było to w Lidze Konferencji Europy, do której zespół doprowadziło wyeliminowanie gruzińskiego Dinamo Batumi (5:0, 1:1), islandzkiego Vikingura Reykjavik (0:1, 4:1 po dogrywce), a także luksemburskiego F91 Dudelange (2:0, 1:1). W fazie grupowej wywalczyliśmy dziewięć punktów, a awans dała efektowna listopadowa wygrana nad hiszpańskim Villarreal CF (3:0) po dwóch golach Michała Skórasia, a także jednym Kristoffera Velde. Lechici sami wzięli sprawy w swoje ręce, bo przed ostatnią kolejką wiedzieli, że uzyskają promocję, jeśli wygrają. Wtedy nie musieli się oglądać na konfrontację izraelskiego Hapoelu Beer Szewa z Austrią Wiedeń. W fazie play-off los skojarzył z norweskim Bodø/Glimt. Na wyjeździe był bezbramkowy remis, a przy Bułgarskiej 1:0 po trafieniu niezawodnego Ishaka, który w trakcie sezonu przedłużył kontrakt z Lechem i pracuje w nim na miano legendy. W trakcie poprzednich rozgrywek ścigał najskuteczniejszego do tej pory obcokrajowca w historii Kolejorza - Duńczyka Christiana Gytkjaera.
Lech stał się pierwszym polskim klubem od 32 lat, który wyeliminował rywala wiosną w europejskich pucharach. I poszedł za ciosem, bo wyrzucił za burtę także kolejnego, co pozwoliło wyrównać osiągnięcie Górnika Zabrze sprzed ponad pół wieku. W dwumeczu 1/8 finału nie pozostawił wątpliwości szwedzkiemu Djurgårdens IF (2:0, 3:0). W walce o półfinał wpadł na włoską Fiorentinę - w Poznaniu było 1:4, a w rewanżu we Florencji po nieco ponad godzinie gry piłkarze trenera Broma prowadzili 3:0, co wprawiło w osłupienie przeciwników oraz miejscowych kibiców. Włosi jednak wbili w końcówce dwa gole i zakończyli piękną przygodę Lecha.
Zespół rozegrał w sezonie 2022/2023 aż 56 meczów! Oprócz 34 w PKO BP Ekstraklasie, także 20 w europejskich pucharach oraz po 1 w walce o Superpuchar i w Pucharze Polski. Te 20 w międzynarodowych rozgrywkach to rekord w jednym sezonie w całej Europie, Kolejorz wyrównał osiągnięcie kilku innych zespołów. Potrafił też w tym maratonie połączyć puchary i ligę, w której zajął trzecie miejsce po emocjonującym finiszu.
Zapisz się do newslettera