Lech Poznań na kolejny mecz europejskich pucharów wybrał się do... Azji. Ale bynajmniej nie można stwierdzić, że jest to wyjątek. Już bowiem po raz siódmy w historii Kolejorz będzie rywalizować w międzynarodowych rozgrywkach poza granicami Europy.
Bez żadnych wątpliwości możemy napisać, że starcie z Apollonem Limassol w miejscowości Strowolos leżącej pod Nikozją jest dla poznaniaków trzecim poza Starym Kontynentem. Wątpliwości pojawiają się tylko w przypadku krajów kaukaskich. Azerbejdżan, Armenia oraz Gruzja leżą na granicy Europy oraz Azji. Choć w zdecydowanej większości źródeł geograficznych są jednak traktowane jako państwa azjatyckie, więc można doliczyć Lechowi również cztery pozaeuropejskie wizyty w tych dwóch pierwszych wymienionych krajach. To daje łącznie siedem meczów w Azji.
Oczywiście w przypadku Cypru mowa głównie o geografii, bo jednak to kraj, który traktowany jest jako europejski - świadczy o tym choćby to, że należy do Unii Europejskiej. W przypadku pozostałych jest nieco inaczej, bo kluczem do ich gry w europejskich pucharach jest przede wszystkim to, że należą do UEFA. Stąd trzeba czasami planować długie wyprawy. O ile na Cypr samolot przetransportował drużynę w nieco ponad trzy godziny, o tyle osiem lat temu do Kazachstanu lechici lecieli blisko sześć godzin. A potem spędzili jeszcze trzy godziny w autokarze, bo musieli przejechać ponad 200 kilometrów przez step. Trafili bowiem na Żetysu Tałdykorgan - klub z miasta znajdującego się zaledwie 50 kilometrów od granicy z Chinami! Dotarcie tam to było spore logistyczne wyzwanie, a dodatkową trudnością czterogodzinna różnica czasu. Dlatego trener Mariusz Rumak uznał, że drużyna nie będzie przechodzić na miejscu aklimatyzacji, tylko funkcjonować ma według czasu polskiego.
Najlepiej Lech poznał stolicę Azerbejdżanu - Baku. Tam bowiem lądował już trzy razy podczas meczów pucharowych. Dwa razy grał na stadionie Tofika Bachramowa - w 2008 roku z Chazarem Lenkoran oraz dwa lata później w kwalifikacjach Ligi Mistrzów z Interem Baku. Z kolei za trzecim razem musiał pokonać dystans ponad 100 kilometrów do Lenkoranu, bo rywalizacja z Chazarem w 2012 roku odbyła się już w mieście, z którego pochodził rywal.
Długo los nie kojarzył Lecha z klubami z Armenii, stało się to dopiero w 2018 roku, kiedy rywalem był Gandżasar Kapan. Walka odbyła się w stolicy kraju - Erywaniu, bo tam jest jedyny stadion spełniający kryteria pucharowe. Podobnie jest teraz zresztą na Cyprze - także areną będzie główne miasto kraju, czyli Nikozja, choć przecież Apollon jest z Limassol. Przy tych dalekich podróżach pojawia się jeszcze jedna przeszkoda - pogoda. Zazwyczaj temperatura wskazuje wtedy znacznie powyżej 30 stopni Celsjusza i jest duża wilgotność powietrza. Choć kiedy mecze odbywają się po zmroku, a tak będzie również dzisiaj, robi się nieco chłodniej i bardziej przyjemnie.
Dodajmy, że pierwszy raz do Azji lechici podróżowali już 27 lat temu - wówczas w Izraelu pokonali Beitar Jerozolima 4:2 w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.
1993, eliminacje Ligi Mistrzów
Beitar Jerozolima (Izrael) - Lech Poznań 2:4
2008, eliminacje Pucharu UEFA
Chazar Lenkoran (Azerbejdżan) - Lech Poznań 0:1
2010, eliminacje Ligi Mistrzów
Inter Baku (Azerbejdżan) - Lech Poznań 0:1
2012, eliminacje Ligi Europy
Żetysu Tałdykorgan (Kazachstan) - Lech Poznań 1:1
2012, eliminacje Ligi Europy
Chazar Lenkoran (Azerbejdżan) - Lech Poznań 1:1
2018, eliminacje Ligi Europy
Gandżasar Kapan (Armenia) - Lech Poznań 2:1
BILANS: 6 meczów, 3 zwycięstwa Lecha, 2 remisy, 1 porażka
Zapisz się do newslettera