Lech Poznań w meczu z ŁKS-em strzelił trzy gole po raz pierwszy odkąd drużynę ponownie przejął Mariusz Rumak. Ostatnia taka sytuacja, kiedy lechici trzykrotnie potrafili pokonać bramkarza rywali miała miejsce pod koniec października w starciu z… ŁKS-em.
Piłkarze Kolejorza świetnie rozpoczęli rundę wiosenną. Niebiesko-Biali pokonali Zagłębie Lubin (2:0) oraz Jagiellonię Białystok (2:1). Choć w kolejnych spotkaniach widać było zdecydowaną poprawę gry w defensywie (wyjątkiem jedynie wyjazdowe starcie z Rakowem Częstochowa) względem roku 2023, to tego samego nie można było powiedzieć o ofensywie. W następnych trzech kolejkach lechici nie strzelili żadnego gola, a rozszerzając analizę do spotkania z ŁKS-em, zawodnicy ze stolicy Wielkopolski tylko czterokrotnie cieszyli się ze zdobytych bramek. Był to najgorszy wynik w PKO BP Ekstraklasie.
Sytuacja strzelecka niewątpliwie zmieniła się od momentu powrotu Mikaela Ishaka. Szwed kończył ostatnie trzy spotkania z bramką na koncie i tym samym został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Lecha Poznań oraz dobił do 50. goli na boiskach Ekstraklasy. W meczu z ŁKS-em kapitan Kolejorza ponownie trafił do siatki, a dubletem popisał się również Filip Marchwiński. To pierwsza taka sytuacja od końcówki października, kiedy lechici trzy razy mogli cieszyć się z umieszczenia piłki w siatce. Niebiesko-Biali dokonali tego wówczas również w potyczce z Rycerzami Wiosny. Zawodnicy Lecha Poznań mieli w tamtym okresie świetną passę, ponieważ kolejkę wcześniej pokonali Puszczę Niepołomice aż 4:1.
Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, piłkarze Kolejorza strzelili minimum trzy gole także w rywalizacjach z Żalgirisem Kowno (3:1), Jagiellonią Białystok (3:3) oraz Rakowem Częstochowa (4:1). W najbliższą niedzielę zespół prowadzony przez trenera Mariusza Rumaka powalczy o kolejne bramki i 15. zwycięstwo w tym sezonie. Na Enea Stadion przyjedzie Cracovia, która w tej rundzie nie traci zbyt wielu goli, lecz ma problem z regularnym punktowaniem.
Zapisz się do newslettera