Cały czas niepokonani w tej kampanii pozostają najbliżsi rywale Lecha Poznań w Lidze Europy. Rangers F.C. ograli bez najmniejszych problemów w niedzielę Livingston F.C. i w dalszym ciągu są liderem szkockiej ekstraklasy. Jak poradzili sobie pozostali przeciwnicy Kolejorza na europejskiej arenie? Zapraszamy na kolejny odcinek naszego cyklu "Akcja obserwacja".
Trzech zmian w składzie w porównaniu do pojedynku z Kolejorzem dokonał przed meczem z OS Belenenses szkoleniowiec Jorge Jesus. Jego podopieczni znajdowali się pod delikatną presją, ponieważ główni rywale w walce o mistrzostwo – FC Porto i Sporting CP – wygrały wcześniej swoje spotkania. Żeby więc odpowiedzieć należycie, także i Benfica musiała zwyciężyć derby stolicy.
I właśnie jeden z graczy, którzy zameldowali się w wyjściowej "jedenastce" po dłuższej nieobecności w niej dał prowadzenie swojej ekipie. Nie minęło sześć minut, a świetną centrą z lewej strony popisał się Alex Grimaldo, a równie efektowną finalizacją z powietrza błysnął Haris Seferović. W dalszej części starcia niedawny przeciwnik niebiesko-białych miał swoje problemy, stracił nawet bramkę, ale w tej sytuację uratował go VAR, który dostrzegł pozycję spaloną piłkarza Belenenses.
Po zmianie stron swojego debiutanckiego gola w Primeira Lidze bardzo chciał strzelić kat lechitów, Darwin Nunez. Urugwajczyk trafił to siatki po nieco ponad godzinie, jednak tym razem jeszcze jego radość zmąciła wideoweryfikacja. Dziesięć minut później już nie było żadnych wątpliwości. 21-latek zachował się w tej sytuacji po profesorsku, jakby w najwyższej klasie rozgrywkowej w Portugalii zanotował nie pierwsze, a co najmniej pięćdziesiąte trafienie. Do końca Benfica kontrolowała już to, co działo się na murawie i tym samym zachowała znaczny dystans nad resztą stawki.
Drugiej porażki z rzędu doznali belgijscy przeciwnicy Lecha Poznań. Po tym, jak Standard uznał wyższość Rangersów w Lidze Europy, jego zawodnicy pojechali na wyjazd zmierzyć się z St. Truiden. Philippe Montanier musiał być po końcowym gwizdku bardzo niezadowolony z postawy swoich piłkarzy, bo mimo większej liczby celnych strzałów i sytuacji wykreowanych pod bramką gospodarzy nie zdołali zdobyć nawet jednej bramki. To przytrafiło im się już czwarty raz w tej kampanii i poskutkowało trzecią przegraną ogółem.
Skuteczni byli bowiem niżej notowani przeciwnicy, którzy najpierw potwierdzili to niedługo przed przerwą, a następnie postawili kropkę nad "i" w 73. minucie. Nowym liderem Jupiler League został klub z Antwerpii, natomiast czołówka tabeli jest mocno spłaszczona. Straty punktowe nie są więc spore, a Standard mimo piątej lokaty utrzymuje ścisły kontakt z prowadzącymi Antwerpią, Club Brugge i Royal Charleroi.
Bramki ze spotkania Standardu można zobaczyć w tym miejscu.
To właśnie Szkoci wyszli na boisko spośród wszystkich klubów grupy D Ligi Europy jako pierwsi. Drużyna trenera Stevena Gerrarda chciała nie tylko kontynuować świetną passę sześciu wygranych we wszystkich rozgrywkach z rzędu, ale także przede wszystkim wykorzystać potknięcie najgroźniejszego rywala w walce o mistrzostwo kraju, Celticu F.C., który tylko zremisował 3:3 na wyjeździe z Aberdeen F.C. .
Do załatwienia sprawy jego podopieczni potrzebowali zaledwie nieco ponad kwadransa. Szkoleniowiec Rangersów dokonał co prawda aż sześciu zmian w wyjściowym w składzie w porównaniu do starcia ze Standarem Liege, ale nie odbiło się to na losach niedzielnej konfrontacji. Trzeźwe podanie Ianisa Hagiego wykorzystał na począku strzałem z bliska Joe Aribo, a po chwili 38-letni Jermain Defoe skorzystał z kapitalnej asysty z głębi pola kapitana, Jamesa Taverniera. Tym samym doświadczony Anglik zanotował zresztą swoje trafienie numer 300. w karierze.
Przez resztę spotkania czwartkowi przeciwnicy Kolejorza mogli powiększyć jeszcze rozmiary wygranej, ale albo świetnie spisywał się golkiper Livingston, albo brakowało im precyzji. Koniec końców więc Rangers zwyciężyli po raz czwarty z rzędu w stosunku 2:0, a siódmy ogółem. Dzięki temu w dalszym ciągu zasiadają oni na fotelu lidera stawki, zwiększając przewagę nad Celtikiem do sześciu "oczek". Derbowy rywal ma jednak rozegrany o jeden mecz mniej.
Zapisz się do newslettera