2020-01-30 12:18 Karol Szumlicz , fot. Przemysław Szyszka

- Daję z siebie maksimum - rozmowa z Karolem Szymańskim

W Lechu Poznań gra od 2009 roku. Dzielił jedną szatnię z Robertem Lewandowskim, Sławomirem Peszko oraz Ivanem Djurdjeviciem. Dla Serba był zresztą pierwszym transferem już jako trenera pierwszej drużyny Kolejorza. Karol Szymański, bo to o nim mowa, do tej pory pozostawał w cieniu. Czeka na swoją szansę i zapewnia, że jest na nią gotowy.

Ciężko jest być tak pozytywnym, jak ty jesteś?

- Nie, absolutnie.

O osobach pozytywnych mówi się czasem, że są takie tylko na zewnątrz, ale jeżeli chodzi o wnętrze, to już nie jest tak kolorowo. Jak jest z tobą?

- Wydaje mi się, że jestem przykładem osoby pozytywnej z zewnątrz i wewnątrz. Nie widzę powodu, dlaczego miałbym do czegoś być negatywnie nastawiony, ale jestem ciekawy, o co pytasz konkretnie.

Jesteś dobrym duchem w szatni Lecha Poznań. Wszyscy to powtarzają. Odnajdujesz się w tej roli?

- Nie wiem, czy jestem dobrym duchem. Jestem jaki jestem, podobnie zresztą jest w domu. Nie udaję kogoś innego. Taką mam naturę.

A ciężko jest ci być najstarszym Polakiem na obozie? Masz przecież dopiero 26 lat.

- Nie, ja tego tak nie odczuwam. Chłopacy śmieją się, że jestem dziadkiem, ale tak naprawdę wszyscy jesteśmy rówieśnikami. Nie ma podziałów, że ktoś jest starszy czy młodszy. Traktujemy się tak samo. Zagraniczni zawodnicy są starsi ode mnie, więc jeśli chodzi o cały zespół, to już nie jestem najstarszy.

Czujesz odpowiedzialność, czy raczej jesteś kolegą wszystkich zawodników? Uważasz, że wejście młodzieży do drużyny przebiega bezproblemowo?

- Wydaje mi się, że tak. Chłopacy nie są naburmuszeni, nie trzeba ich motywować czy "ustawiać". Wiedzą, gdzie jest ich miejsce i mają szacunek do starszych. Traktujemy się wszyscy tak samo, nie ma żadnych podziałów. Jesteśmy jedną drużyną i odnosimy się do siebie z należytym szacunkiem. Może nie zagrałem jeszcze meczu w ekstraklasie, ale mam swoje lata i mogę podpowiadać kolegom.

Niebiesko-białe barwy ubierasz już od 2009 roku.

- Tak, ale nie ma mnie w żadnych annałach czy zapiskach, bo nie wystąpiłem w żadnym meczu w pierwszej drużynie. Czuję się lechitą, jakby nie patrzeć, jestem tutaj jedenaście lat. Wiadomo, że byłem często na wypożyczeniach. Kiedy poszedłem do Chrobrego, to trzy lata mnie nie było w lechowych strukturach. Nawet jeżeli nie miałem kontraktu, to zawsze kibicowałem tej drużynie. Wiadomo, że zawsze byli znajomi, którzy tutaj grali. Jedynym zespołem, którą obserwowałem z ekstraklasy był Lech. Trochę czasu zatem minęło, pamiętam zresztą mój pierwszy trening bardzo dokładnie.

To jak wyglądały początki Karola Szymańskiego w Lechu? Wtedy była dość mocną ekipę, jeżeli chodzi nie tylko o swój rocznik.

- Pierwszy trening to był duży szok. Patrzę na boisko, a tam Bartek Bosacki, Robert Lewandowski, Ivan Djurdjević, Semir Stilić. Była to ekipa z mistrzowskiego sezonu. Od razu dostałem zresztą mocny ochran od pana Genia. Nie zapomnę tego nigdy. Super przeżycie, kiedy dostajesz mocne słowa od takiego człowieka, legendy klubu.

Ale wracając do szatni, nie wiedziałem na początku czy mówić "dzień dobry" czy "cześć". To byli naprawdę dobrzy zawodnicy, bo zdobywali mistrzostwo, świetnie grali w europejskich pucharach. Oglądając mecze z Manchesterem City czy Juventusem Turyn to myślałem, że dobrze mieć przyjemność z nimi trenować, dzielić szatnię. Dla mnie, jako młodego chłopaka, to było wielkie przeżycie. Wychodziłem na trening, a czułem się jak na meczu. Trzeba przyznać, że wszyscy młodzi zostali bardzo dobrze przyjęci. Nikt na nikogo nie krzyczał, ale czasami trzeba było swoje wysłuchać.

Znalazłem ciekawy film przed naszą rozmową: "Nowi na zgrupowaniu: Karol Szymański" z roku 2013. Pamiętasz ten obóz w Opalenicy?

- Oczywiście! Byłem bardzo zdenerwowany, bo to był mój pierwszy występ przed kamerą. Dla mnie to była masakra. Nigdy się nie czułem się dobrze przed kamerami.

Wtedy o miejsce w bramce rywalizowałeś m.in. z Krzysztofem Kotorowskim i Jasminem Buriciem, ale zdecydowałeś się na wypożyczenie. Uważasz, że taka droga pomogła ci, jako młodemu golkiperowi, wchodzącemu dopiero do seniorskiej piłki?

- Zawsze chciałem grać. Bardzo często rozmawiałem o moich planach z trenerami bramkarzy: Andrzejem Dawidziukiem i Dominikiem Kubiakiem, którzy pracowali w sztabie szkoleniowca Rumaka. Zawsze byłem taki, że wolałem grać w II lidze, niż być trzecim czy czwartym wyborem. Nie oszukujmy się, szanse na grę były małe, bo Jasmin Burić i Krzysztof Kotorowski byli w świetnej formie. Bardzo ciężko byłoby się przebić. Dla mnie, dla człowieka w młodym wieku, gra była najważniejsza. Wtedy było blisko, mogłem być trzecim lub czwartym wyborem, ale ja chciałem grać. Nie żałuję tego, bo trochę meczów udało mi się rozegrać i zebrałem doświadczenie. Gdybym miał tylko bronić tylko na treningach i w gierkach, to nie oszukujmy się - to dla mnie nie byłoby to za dobre. Wypożyczenia dużo mi dały, było ich sporo. Czasami brakowało jedynie dużo szczęścia. Teraz w końcu jestem w Lechu i jestem zadowolony, że mogę rywalizować z chłopakami na poważnie.

Kiedy dostałeś informację w 2018 roku, że masz wrócić do Lecha, to jak zareagowałeś?

- U trenera Djurdjevicia też nie grałem, ale to właśnie on wyciągnął mnie z trzecioligowej rzeczywistości. Będąc w Lechu, też grałem w trzeciej lidze, ale trenowałem na wyższym poziomie. Czuję się poznaniakiem, mam tutaj mieszkanie. Dla mnie to była duża rzecz, że Kolejorz się po mnie zgłosił. Grając w Środzie Wielkopolskiej dwa razy mierzyłem się z Lechem i zauważono, że były to występy na dobrym poziomie. Najpierw trener Djurdjević zapytał czy nie chcę dołączyć do rezerw, a później okazało się, że będzie szkoleniowcem pierwszej drużyny i zapytał się, czy nie chcę być trzecim bramkarzem. Od razu mi to powiedział, że będę też golkiperem rezerw. Zgodziłem się od razu. Wiadomo, że miałem wtedy ciężką rywalizację, bo o miejsce w składzie walczyłem z Jasminem Buriciem oraz Matusem Putnockym, topowymi bramkarzami w ekstraklasie.

Pomyślałem wtedy: kiedy jak nie teraz. Mogę już nie mieć takiej sytuacji, miałem 25 lat, kiedy podpisywałem kontrakt. Wróciłem do siebie, do domu. Czuję się tutaj wspaniale. Dziękuję za to trenerowi Djurdjeviciowi, bo to właśnie była jego zasługa, że jestem ponownie w Poznaniu.

Byłeś i jesteś kluczową postacią rezerw. Czym był ten awans do II ligi dla ciebie? Udowodnieniem, że zasługujesz na szansę w pierwszym zespole?

- Dla mnie, od samego początku, celem był awans rezerw do drugiej ligi. Klub bardzo chciał promocji, żeby ogrywać zawodników. Ja też bardzo tego chciałem, bo czułem, że przerastam trzecią ligę. Wydawało mi się, że marnuję się tam i marnują się koledzy z drużyny. Mieliśmy bardzo zgraną ekipę. Było dwóch, trzech doświadczonych oraz bardzo utalentowana, kreatywna młodzież. Robili super robotę, słuchali doświadczonych i to zdało egzamin. Chciałem się zapisać w jakiejś historii Lecha. Jeżeli nie mogę w pierwszej drużynie, to chociaż w rezerwach. Teraz jest jednak zupełnie inaczej, bo druga liga jest ciężka, jesteśmy nad kreską. Chcemy się utrzymać, ale pamiętamy, że runda wiosenna zawsze jest ciężka. Wiem, że drużyny biją się tam o życie. Dla nich jest to walka o duże pieniądze, bo utrzymują z tego rodziny. To będzie ciężki bój, ale jesteśmy na to gotowi.

Trener Dominik Kubiak we wspomnianym wcześniej wywiadzie opisując twoją osobę użył sformułowania "pewny siebie". Czujesz się na tyle pewnie, że możesz wygryźć Mickeya van der Harta?

- Nie czuję się od niego słabszy. Mickey broni, dostał zaufanie od trenerów. To jest najważniejsze, bo pomaga w uzyskaniu odpowiedniej pewności siebie. Czujesz się dobrze psychicznie, ale wiesz, że nie możesz sobie pozwolić na błąd. Nawet jeżeli go popełnisz, to możesz go w drugim meczu naprawić, bo i tak będziesz grał. To jest ważne w piłce nożnej - to zaufanie. Jeżeli ktoś stawia na ciebie konsekwentnie, to w końcu musisz mu się odpłacić. Wiadomo jaka była sytuacja, ale Mickey pod koniec rundy pokazał, że jest dobrym bramkarzem. Cała defensywa wyglądała wtedy bardzo dobrze. Ale wracając do pytania, gdybym nie był pewny siebie, to nie wiem po co miałbym uprawiać ten zawód.

Uważasz, że jak złapiesz swoją szansę to jej już nie wypuścisz?

- Czekam na szansę cały czas. Wiadomo, że jak wejdę na boisko, to dam z siebie maksimum. Będę chciał "zamknąć klatę", nie oddawać pola. Teraz robię swoje na treningach. Wiadomo, że Mickey też musi czuć oddech na plecach. Jeżeli jest rywalizacja, to on będzie również lepiej bronił. Najważniejsze, żeby Lech wygrywał. Czy będzie bronił Mickey, czy ja, czy Miłosz Mleczko, czy Krzysztof Bąkowski, to przede wszystkim musimy pomagać. Chcę, żeby pierwszy bramkarz czuł wsparcie od reszty. Nie podkładamy sobie nóg, jesteśmy trochę osobną drużyną. Musimy być jednością i na treningu i poza nim.

W meczu z Astrą Giurgiu, w drugiej połowie to ty nosiłeś opaskę kapitańską. Jakie to uczucie?

- Ważne przeżycie być kapitanem Lecha. Mówią, że to sparing, że dali mi, bo jestem najstarszym Polakiem (śmiech). Mówiąc poważnie, był to dla mnie powód do ogromnej dumy. Opaska w pierwszej drużynie Lecha Poznań to jest coś. Nie ukrywam, że zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy o tym usłyszałem.

A kiedy o tym usłyszałeś?

- Na rozgrzewce przed meczem. Wtedy naprawdę bardzo dobrze się poczułem. Polecam!

Kończąc naszą rozmowę, jaki jest plan Karola Szymańskiego na następne pół roku?

- Kończy mi się kontrakt w czerwcu. Teraz chcę przez ten czas dać z siebie maksimum. Jeżeli uda się zagrać, to będzie bardzo fajnie. Jeżeli nie, to trudno. Będziemy myśleć co dalej. Na każdym treningu chcę pokazywać najlepszą wersję siebie. Może przedłużę kontrakt, może ktoś się mną zainteresuje. Chcę być gotowym cały czas. Wszystko się będzie wyjaśniało w ostatnich miesiącach. W tym momencie skupiam się na teraźniejszości i ciężko pracuję.

Następne mecze

Niedziela 21.04 godz.15:00
ŁKS Łódź
vs |
Lech Poznań
Niedziela 28.04 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Cracovia

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory