2017-05-31 08:58 Jan Rędzioch , PC Archiwum Lech Poznań

Matuzalem z Bułgarskiej

Nie ma z pewnością w polskiej ekstraklasie piłkarza o dłuższym stażu niż Jarosław Araszkiewicz. Na poziomie pierwszoligowym potrafił utrzymać formę przez całe 20 lat i 23 dni. Rzecz jasna, w dziejach polskiej piłki są starsi od niego i mający więcej rozegranych spotkań, ale nikt przez taki okres nie występował w rodzimej ekstraklasie. 

W pokonanym polu pozostawił legendy polskiego futbolu: m.in. Władysława Szczepaniaka z warszawskiej Polonii, chorzowian Teodora Peterka i Mirosława Bąka, wiślaków Jerzego Jurowicza i Mieczysława Gracza, a także legionistę Lucjana Brychczego, stając się samemu jedną z tych legend. Ilu piłkarzy na całym świecie, ilu choćby tylko w Europie grało przez ponad dwadzieścia lat na pierwszoligowym poziomie? Z pewnością niewielu. A gdyby nie występy w ligach zagranicznych i okres gier na drugim froncie, popularny Araś byłby z pewnością rekordzistą i w innych klasyfikacjach.

Z boiskiem rozstawał się 3 czerwca w ostatniej kolejce sezonu 2002/03 w pojedynku Lecha z Wisłą Kraków, w miejscu, gdzie startował do wielkiej kariery – na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Gdy w 80. minucie stanął przy linii bocznej boiska by zmienić Michała Golińskiego, publiczność zgotowała mu niesamowitą owację na stojąco. Sędzia na chwilę przerwał grę, a starszym kibicom i samemu piłkarzowi przewinął się sentymentalny film z minionych lata. Ważne mecze, piękne bramki, niemałe sukcesy, które stały się udziałem tego skromnego chłopaka z podpoznańskich Dusznik.

Urodził się 1 lutego 1965 w Szamotułach. Ciepło wspomina te młodzieńcze lata. Świetni koledzy, wiejski krajobraz, beztroska życia, sportowy talent i wiele wolnego czasu na przyjemności i zabawy. To był czas największych sukcesów tenisowych Wojciecha Fibaka i zapatrzony w niego Jarek szkolił swe umiejętności tenisowe, rzecz jasna w mało profesjonalnych warunkach. Był też świetnym lekkoatletą bijącym nie tylko szkolne rekordy. Ale jak to chłopaka w tym wieku, najbardziej ciągnęło go do futbolu. W miejscowym Sokole Duszniki zameldował się jako trzynastolatek i niemal od początku grywał w ekipie seniorskiej, choć niezbędny też był w drużynie juniorów Sokoła, przynajmniej w tych ważniejszych meczach. To właśnie juniorski występ na dobre wypromował go piłkarsko.

Do Dusznik zjechali młodzieżowcy Lecha, a grający na stoperze Araś strzelił poznaniakom 3 bramki. Nie mogło to ujść uwadze działaczom Kolejorza i już wkrótce Araszkiewicz reprezentował jego barwy. Wcześniej mógł co najwyżej marzyć o grze w lokalnym potentacie – Sparcie Szamotuły, a tu nastąpił tak błyskawiczny awans. W Poznaniu oczywiście rozpoczął od występów w juniorach, ale na seniorski debiut, jeszcze w zespole rezerw, czekał ledwie 12 miesięcy. Jego świadkowie na boisku Arena przy Reymonta byli zgodni, że chłopak miał olbrzymi potencjał i wielkie umiejętności piłkarskie. Ambicja Jarka nie pozwalała mu upajać się padającymi zewsząd komplementami. Także na pierwszoligowy debiut nie czekał zbyt długo, co z pewnością było zasługą świetnie funkcjonującej wówczas współpracy wszystkich trenerów Lecha. Wojciech Łazarek nie bał się wystawić młokosa 11 maja 1983 w meczu z bezpośrednim rywalem do Mistrzostwa Polski – Ruchem Chorzów.

Ten dość przeciętny i krótki występ – zmienił w 77. minucie ówczesnego ulubieńca Poznania Jacka Bąka I - miał bardziej symboliczny charakter. Pokazał, że trener nie boi się odważnych decyzji, a Arasiowi pozwolił się otrzaskać z atmosferą stworzoną przez 40-tysięczną widownię. To wówczas właśnie rozpoczęła się najdłuższa w polskim futbolu kariera w ekstraklasie, trwająca 7.318 dni. W debiutanckim sezonie zagrał jeszcze dwukrotnie w lidze, a występy te przyniosły mu wraz z całą drużyną Mistrzostwo Polski. Do dziś pozostaje najmłodszym w dziejach Kolejorza Mistrzem Polski – liczącym 18 lat i 138 dni.

Zresztą pod wieloma innymi względami pozostaje lechickim fenomenem. Jest najstarszym w dziejach klubu piłkarzem w ekstraklasie. Jako jedyny zdobył z Lechem wszystkie pięć mistrzowskich tytułów. Do tych laurów trzeba doliczyć Superpuchar Polski z 1992 i dwukrotnie wywalczony Puchar Polski 1984 i 88. Obok Hieronima Barczaka jest też jedynym graczem występującym w niebiesko-białych barwach we wszystkich możliwych rozgrywkach krajowych i międzynarodowych.

Ambicja i twardy boiskowy charakter, obok szybkości, mocnego strzału i niezłej kondycji stanowiły największe atuty Araszkiewicza. Wszystko, co osiągnął w futbolu zawdzięczał wielkiemu zaangażowaniu i ciężkiej pracy na treningach. Choć w młodości grywał na obronie, to później już wyłącznie z przodu – jako skrzydłowy, z czasem ofensywny pomocnik, a nawet rozgrywający.

W swojej karierze siedemnaście razy zmieniał zespoły, ale grał tylko dla dwunastu klubów, w tym sześciu zagranicznych. Do historii przeszły już jego ciągłe powroty do ukochanego Lecha Poznań, rozstania, czasem żale. W Kolejorzu występował najdłużej, bo 13 sezonów, a w jego barwach rozegrał też najwięcej spotkań. W sumie uzbierało się 225 występów - 176 tylko w samej ekstraklasie, 17 w Pucharze Polski, 11 w europejskich pucharach, 4 w Pucharze Lata, 3 w Superpucharze, 2 w Pucharze Ligi i 12 w II lidze. Owe mecze okrasił 50 golami, z tego 40 pierwszoligowymi, 5 w PP, 2 w PEZP, 2 w II lidze i jednym w Intertoto strzelonym Plastice Nitra.

Na boiskach pierwszoligowych w Polsce, w Turcji i w Izraelu wystąpił w 356 meczach, strzelając 76 bramek. We wszystkich oficjalnych rozgrywkach szczebla centralnego w Polsce, w europejskich pucharach oraz w ligach niemieckiej, tureckiej i izraelskiej Araszkiewicz rozegrał 521 spotkań, w których zdobył 110 goli. Należy jeszcze doliczyć do tego 12 występów w pierwszej reprezentacji Polski i wiele spotkań w reprezentacjach juniorskich i młodzieżowej.

Dwa lata swojej kariery (jesień 1985 – wiosna 1987) spędził w warszawskiej Legii, gdzie odbywał służbę wojskową. Nie bronił się przed wojskiem, o co miano wówczas do niego w Poznaniu żal, ale zaraz po zakończeniu służby powrócił do Lecha, odzyskując dawną sympatię kibiców.
Z pobytu w stolicy pozostały, nie tylko w jego pamięci, strzelone dwie kapitalne bramki w Pucharze UEFA, obie śmiało mogłyby trafić do piłkarskich podręczników. W Szekesfehervar z Videotonem, kiedy to przejąwszy piłkę na środku boiska minął rywali niczym slalomowe tyczki, wpadł w pole karne i efektownie trafił do bramki. Podobną akcję, zakończoną celnym trafieniem, przeprowadził w wyjazdowym meczu z Dnieprem Dniepropietrowsk. Także dwa ważne gole, tym razem w PEZP, w meczach z Flamurtari Vlora zdobył dla Lecha, które dały poznaniakom zwycięstwa.

Dość często zmieniał kluby, ale zawsze wracał do Poznania. W 1990 wyjechał za granicę – występował kolejno w tureckim Bakirköy Stambuł, w niemieckich MSV Duisburg i VfL Herzlake oraz izraelskich Makabi Natanja, Hapoel Petach Tikwa i Hakoah Ramat Gan. Był też piłkarzem Pogoni Szczecin, dwukrotnie grodziskiej Dyskobolii, drugoligowego KP Konin, skąd zamierzał wyjechać do amerykańskiej ligi MLS. Do wyjazdu jednak nie doszło, w czym przeszkodziła mu niesolidność, by rzec wręcz nieuczciwość dawnego kolegi, ówczesnego właściciela konińskiego klubu i piłkarza amerykańskiego Chicago Fire – Piotra Nowaka. Wiosną 2002 roku zawitał po raz szósty i ostatni do Lecha, ale pierwszy raz do drugoligowego.

Posmakował awansu do ekstraklasy, z czasem zostając grającym asystentem. Z boiskiem rozstał się ostatecznie podczas wspomnianego pojedynku z krakowską Wisłą. W jego przerwie pożegnali Arasia nie tylko koledzy z boiska, trenerzy i działacze, ale również włodarze miasta i zawsze wierni kibice. Były puchary i pamiątkowe plakietki, bukiety pięknych kwiatów, gratulacje i życzenia pomyślności na trenerskiej drodze. Wśród żegnających niewielu było świadomych historycznej chwili, niewielu też było świadków jego debiutanckiego meczu z 1983. Wszak mijało od niego właśnie dwadzieścia lat.

Czy jego szkoleniowa kariera będzie równie długa i obfita w sukcesy, jak piłkarska? Najpierw został trenerem rezerw Kolejorza, później do wiosny 2007 prowadził poznańską Wartę. I wciąż niezmiennie pozostaje jeszcze graczem Kolejorza. Tyle tylko, że ekipy Lech Poznań Oldboys. Jego miłość do piłki i Kolejorza niezmiennie trwa, choć nie zawsze było to łatwe i odwzajemnione uczucie.

Jan Rędzioch

* tekst opublikowany w programie meczowym "Heeej Lech" w sezonie 2006/2007 z informacjami aktualnymi na moment publikacji artykułu.

Next matches

Sunday

21.04 godz.15:00
ŁKS Łódź
vs |
Lech Poznań

Sunday

28.04 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Cracovia

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices