W PKO BP Ekstraklasie kluby łapią oddech przed decydującymi rozstrzygnięciami. Trwa bowiem ostatnia przerwa reprezentacyjna, po której nastąpi finisz rozgrywek. Dla przykładu, Lech Poznań ma 17 dni przerwy między meczami. Jak sztab szkoleniowy zagospodarował ten okres?
Kolejorz w miniony piątek wygrał derby Poznania z Wartą 2:0. Od tego momentu minie 17 dni, zanim Niebiesko-Biali znów wyjdą na spotkanie o punkty - w świąteczny poniedziałek o godzinie 15 zmierzą się w Mielcu ze Stalą. Można pół żartem, pół serio stwierdzić, że ta przerw teraz to połowa zimowego okresu przygotowawczego.
- Natomiast nie stawialiśmy w tym czasie na jakąś szczególną pracę fizyczną. Powód był prosty, wyjechało wielu zawodników i na treningach skupialiśmy się nad zagadnieniami taktycznymi. Miałem do dyspozycji właściwie wszystkich bocznych obrońców, a także dwóch skrzydłowych, więc postawiliśmy mocny nacisk na współpracę w bocznych sektorach boiska - mówi trener Lecha Mariusz Rumak.
Pierwszy okres przerwy reprezentacyjnej zakończy się w niedzielę. - Po derbach spotkaliśmy się w sobotę, potem były dwa dni wolne, od wtorku pracowaliśmy do piątku, a w sobotę o godzinie 11:00 będzie okazja dla piłkarzy, którzy z nami zostali, na podtrzymanie rytmu meczowego, bo zagramy sparing z Chrobrym Głogów. W niedzielę będą jeszcze zajęcia, a poniedziałek i wtorek to dni wolne - wylicza poznański szkoleniowiec.
Od środy rozpoczną się bezpośrednie przygotowania do konfrontacji na Podkarpaciu. - To będzie już klasyczny mikrocykl przedmeczowy. Ustawiliśmy trening w środę na popołudnie także po to, żeby już dotarli wszyscy kadrowicze. Powinniśmy być wtedy w komplecie i szykować się do wyjazdu do Mielca - podsumowuje trener Rumak.
Zapisz się do newslettera