Lech Poznań w ostatniej kolejce bezbramkowo zremisował na wyjeździe ze Stalą Mielec. Lechici mimo dużej przewagi w praktycznie każdym aspekcie gry nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego tamtego wieczoru bramkarza Rafała Strączka. Ten wynik pozwolił jednak niebiesko-białym utrzymać pozycję lidera w PKO BP Ekstraklasie, której zawodnicy Kolejorza nie zamierzają oddawać.
Drużyna prowadzona przez trenera Macieja Skorżę była zdecydowanym faworytem piątkowego starcia w Mielcu. Poznaniacy od początku zaatakowali swojego przeciwnika i stworzyli sobie dużo sytuacji do otworzenia wyniku tamtego spotkania. Pomimo oddania blisko trzydziestu strzałów na bramkę Stali, mecz zakończył się wynikiem 0:0.
- Boli strata punktów, bo chcieliśmy wywieźć pełną pulę. Patrząc na przebieg spotkania zasłużyliśmy na to, bo Stal broniła się bardzo nisko. Mimo to mieliśmy dużo sytuacji, więc wystarczyło je wykorzystać i byśmy ten mecz wygrali, dlatego boli z tego powodu, bo te okazje były. Z drugiej strony nie ma się czym załamywać, to nie jest żaden kryzys, po prostu w tym starciu zabrakło trochę szczęścia czy chłodnej głowy przy wykończeniu - mówi obrońca Lecha Poznań, Bartosz Salamon.
Na Lecha Poznań czeka teraz rywalizacja z Górnikiem Łęczna (sobota, godzina 20:00). Drużyna z województwa lubelskiego zajmuje ostatnie miejsce w tabeli oraz ma najwięcej goli straconych. Mimo to zawodnicy trenera Kamila Kieresia potrafili w ostatniej kolejce urwać punkty faworyzowanemu Rakowowi Częstochowa (0:0).
- Myślę że mecz Górnika z Rakowem był podobny do naszego ze Stalą. Takiego spotkania musimy się spodziewać, jeżeli nie strzelimy szybko pierwszego i potem drugiego gola to właśnie tak może to wyglądać. Dlatego trzeba się skupić jeszcze bardziej w tym tygodniu na przygotowaniu wielu rozwiązań w akcjach ofensywnych, żeby tę bramkę jak najszybciej zdobyć. Wtedy na pewno sobotnie starcie się inaczej ułoży, bo w takich spotkaniach dopóki gola nie strzelisz to jest problem - podkreśla defensor Kolejorza.
Zapisz się do newslettera