2018-01-18 14:01 Mateusz Szymandera , fot. Adam Ciereszko

- Zabrakło 80 centymetrów do mistrzostwa - wywiad z Tomasikiem

- Gdy miałem osiemnaście lat to trafiłem do ekstraklasowej Polonii Bytom. Musiałem zrobić krok w tył i wrócić do pierwszej ligi. Nie chcę jednak mówić, że cofnąłem się. To nie tak. Dzięki grze w pierwszej lidze otrzaskałem się w seniorskiej piłce. Wielu nie docenia tego poziomu rozgrywek, ale tam naprawdę gra się ciężko. Cały czas trzeba komuś coś udowadniać - mówi w pierwszej rozmowie po podpisaniu kontraktu z Lechem, nowy piłkarz tego klubu, Piotr Tomasik.

Naszą rozmowę chciałem zacząć od miejsca, z którego pochodzisz. Urodziłeś się w Krakowie, dorastałeś w Nowej Hucie. To miejsce owiane złą sławą. Ty jesteś przykładem tego, że mimo wielu negatywnych bodźców wokół można zrobić karierę.

- To miejsce nie jest najbezpieczniejsze na ziemi. Kiedyś nie było tam kolorowo. Nie ma co ukrywać: było niebezpiecznie i momentami strasznie. Minęło jednak sporo czasu i teraz jest już znacznie bezpieczniej. Nie lubię mówić na ten temat, bo dla mnie jest to coś normalnego. Podchodzę z Nowej Huty i to jak tam jest, to coś zwykłego, codzienność. Trzeba się dostosować do warunków jakie tam panują.

Trudno było się wydostać z tego miejsca?

- Wszystko zależy od człowieka i jego charakteru. Nie patrzyłem na boki. Nie poszedłem w złą stronę. Skoncentrowałem się na piłce. Ciężka praca, którą wykonałem teraz procentuje.

Mówisz o charakterze, ale mam wrażenie, że takie miejsca mocno go kształtują. Dzięki temu jesteś bardziej zadziorny.

- Coś w tym jest. Gdybym był miękki, to byłoby mi bardzo ciężko. Gdy zacząłem grać w piłkę wokół było wiele pokus. Było też wielu lepszych chłopaków, którzy mają talent i umiejętności. Oni pogubili się i zaginęli. Ciężką pracą przetarłem szlaki. Udowodniłem, że można. Przeszedłem ciężką drogę. Trochę mi zajęło, by dojść na szczyt i trafić do Lecha. Dążyłem do tego, żeby grać w najlepszych klubach w Polsce. Nigdy jednak nie jest na to za późno.

To twoja nagroda za ciężką pracę. Długo byłeś w pierwszej lidze.

- Zawsze powtarzam, że miejsce, w którym się znalazłem jest zasługą pracy. Nikt mi nie pomógł. Niczego nie dostałem za darmo. Zapracowałem sobie na to, że tutaj jestem. Myślę, że wybierałem dobre kierunki i podejmowałem dobre decyzje. Gdy zmieniałem kluby, to miałem wiele ofert. Udało się wybierać te, dzięki którym krok po kroku piąłem się do góry.

Dzięki temu łatwiej jest docenić sukces?

- Wszystko doceniam. Cieszę się, że tutaj trafiłem i mam nadzieję, że będą ważną częścią zespołu.

Gdy podpisywałeś kontrakt to mówiłeś, że wielu chciałoby być na twoim miejscu.

- Grałem z lepszymi ode mnie. Gdy podpisałem kontrakt z Lechem gratulowali mi. Pewnie chcieliby być na moim miejscu. Mogliby być. Ale to ja jestem. Wiem jednak, że to nie jest zazdrość. Oni cieszą się, że mi się udało.

Pierwsza liga wiele ciebie nauczyła. Gdy jesteś dobry, to trafiasz do niej w młodym wieku. Ty jednak musiałeś na swoją szansę czekać.

- Gdy miałem osiemnaście lat to trafiłem do ekstraklasowej Polonii Bytom. Musiałem zrobić krok w tył i wrócić do pierwszej ligi. Nie chcę jednak mówić, że cofnąłem się. To nie tak. Dzięki grze w pierwszej lidze otrzaskałem się w seniorskiej piłce. Wielu nie docenia tego poziomu rozgrywek, ale tam naprawdę gra się ciężko. Cały czas trzeba komuś coś udowadniać. Zbierałem doświadczenie, które zaczęło procentować. A ja to wykorzystałem. Mogłem ten czas spędzić w ekstraklasie i zagrać 20 meczów. W pierwszej lidze grałem regularnie. Rozwijałem się krok po kroku i trafiłem do ekstraklasy.

W pierwszej lidze znalazłeś też swoje miejsce na boisku. Wcześniej byłeś skrzydłowym, ale w Arce zostałeś przesunięty na obronę. Wtedy twoja kariera nabrała rozpędu.

- To zasługa trenera Nemca, który wtedy prowadził Arkę. Rywalizowałem o miejsce w składzie z Marcinem Radzewiczem. Trener nie chciał z nas rezygnować. Wymienialiśmy się pozycjami, nasza gra dobrze wyglądała. Trenerowi zależało na tym, żebyśmy grali obaj. Zdecydował się wystawić mnie na obronie i to była bardzo dobra decyzja. Wiadomo, że trudno o dobrych lewych obrońców. Na tej pozycji trzeba grać ofensywnie, a ponieważ przez dziesięć lat grałem na pomocy, to nie było mi to obce.

Efekty tej gry widzieliśmy w poprzednim sezonie, w którym asystowałeś dziewięć razy.

- Każdy piłkarz ma swoje mocne strony. Moją jest gra ofensywna. Pokazałem w poprzednim sezonie, że mogę dać dużo. Nie chcę jednak mówić, że powtórzę ten wynik. Nie muszę tego udowadniać. Chcę być jeszcze lepszym graczem. Chcę się rozwijać i poprawiać swoją grę. Myślę, że szybko się wkomponuje w nową drużynę. Chcę dać jej dużo jakości.

W poprzednim sezonie Jagiellonia zajęła drugie miejsce. Patrzysz na ten wynik jak na sukces czy jednak rozczarowanie, że nie udało się zdobyć mistrzostwa?

- To i sukces i rozczarowanie. Widać to, patrząc nawet nie na cały sezon, ale na ostatnią kolejkę. Graliśmy z Lechem. Do 70 minuty przegrywaliśmy 0:2 i byliśmy na czwartym miejscu w tabeli. Cały sezon i nasza dobra gra mogła pójść na marne. Wyrównaliśmy i jak obliczyli eksperci po moim strzale zabrakło nam 80 centymetrów, żeby zdobyć mistrza. Gdyby to wpadło, to bylibyśmy na pierwszym miejscu. Ale gdybyśmy strzelili w tym meczu jedną bramkę mniej, to bylibyśmy na czwartym. Wicemistrzostwo to historyczny wynik, najlepszy jaki osiągnęła Jagiellonia. Zapisaliśmy się na kartach historii. Trener Probierz powtarza jednak, że liczą się tylko zwycięzcy.

Przed tym meczem dało się wyczuć atmosferę piłkarskiego święta. Czuć było w powietrzu, że dzieje się coś ważnego.

- Gdy kibice dziś rozmawiają o tym meczu, to właśnie to mówią. Od 80 minuty, gdy doprowadziliśmy do wyrównania, emocje były tak duże, jak nigdy. Każdy z kibiców czuł, że można osiągnąć coś wielkiego. Zabrakło nam mało. Szkoda, bo kibice nas wspierali i zasługiwali na ten sukces. Gdy rok wcześniej zajęliśmy jedenaste miejsce, to kibice nas dopingowali i wspierali. Byli naszym dwunastym zawodnikiem. Przy okazji meczu z Lechem, czuć było, że wszyscy wierzyli w mistrzostwo. Nie udało się. To już jednak historia. Trzeba żyć przyszłością, a nie tym, co było.

Rozpamiętujesz tę sytuację, którą miałeś?

- Przez moment tak było. Myślałem o tym, co by było, gdybym strzelił. Czasu jednak nie cofnę. Chwilę bolało, ale teraz już nad tym się nie zastanawiam.

Ze spotkań Lechem masz ogólnie dobre wspomnienia. Nie tylko związane z tym meczem. W jednym ze spotkań zdobyłeś bramkę. Dla Ciebie bardzo ważną.

- To był ważny gol, bo zadedykowany mojej córeczce, która się wtedy urodziła. To było spotkanie, które wygraliśmy 2:0, a ja zdobyłem bramkę z rzutu karnego. Gdy byłem w Jagiellonii, to z Lechem nie przegrałem. Po piłkarsku mówi się, że ten rywal nam leżał. To było dobre mecze dla nas, dobrze się je oglądało. Może niekoniecznie dla fanów Lecha (śmiech).

Jak podchodzisz do gry w Lechu? Nie da się ukryć, że masz mocnego rywala o miejsce w składzie.

- Zgadza się, ale każdy trener chciałby mieć dwóch równorzędnych piłkarzy na jednej pozycji. Nikt mi nic nie dał za darmo i tak samo będzie teraz. Nie jest powiedziane, że nie będę grał. Trwają przygotowania, każdy z nas będzie musiał udowodnić, że zasługuje na miejsce w składzie. Oczywiście doceniam, to co Kostevych zrobił dla Lecha w ostatnim roku, bo to dobry zawodnik. Nie chcę jednak, żeby mówiono o mnie, że przychodzę jako zmiennik. Jestem najlepszym lewym obrońcą poprzedniego sezonu. Nie poddam się i nie położę, bo gra tutaj Kostevych. Po to się trenuje, żeby grać. Będę robił wszystko, żeby nie przyglądać się meczom Lecha z ławki rezerwowych.

Gdy Kostevych trafiał do Lecha, ty byłeś w bardzo dobrej formie. Miałeś liczby, ale już wtedy rozpoczęły się medialne dyskusje, że trafia się tobie dobry rywal. Co prawda w innej drużynie, ale na tej samej pozycji. Kibice lubią takie porównania.

- Nie patrzę tak na to. Rankingi są rankingami. To dodatek do piłki. Chcę się skupić na swojej grze dla Lecha. Fajnie, że eksperci mnie docenili, ale to wszystko jest na chwile. Trzeba robić wszystko, żeby utrzymać ten poziom. Granica między niebem, a piekłem jest mała. Szybko można spaść w dół. Nie podniecam się rankingami. Twardo stąpam po ziemi. Podchodzę do tego normalnie. Nie wywyższam się też. To już historia. To było. Teraz muszę się dobrze prezentować w barwach Lecha.

Mam wrażenie, że jesteś realistą.

- To wynika z mojego charakteru. Zawsze musiałem o wszystko wywalczyć. Gdy mi ktoś mówi, że nie zasługuję na grę dla Lecha, to ok. Każdy ma swoje zdanie. Pewne grono ludzi mi jednak zaufało, uwierzyło we mnie i zaproponowało kontrakt. Nikt przez przypadek nie trafia do Lecha. Każdy piłkarz jest skautowany. Jestem w Lechu, a jeśli komuś to nie pasuje, to jego indywidualna sprawa.

Jakie masz swoje indywidualne cele? Stawiasz sobie jakieś przy okazji transferu do Lecha?

- Najważniejsze to wywalczyć sobie miejsce w składzie. Na tym się koncentruje. Nie chcę opowiadać, że chcę poprawić wynik z poprzedniego sezonu i dać dziesięć asyst. Krok po kroku do przodu. A kolejne cele się wykreują.

Jeśli nie będziesz grał będziesz rozczarowany?

- Na pewno będzie mi to ciężko przychodziło. Gdy byłem zdrowy, to jesienią grałem. W Jagiellonii nie przegrałem rywalizacji, choć trafił do nas Guilherme. To dobry zawodnik. Teraz jeśli przegram rywalizację, to uszanuję to. Trener podejmie decyzję. Nie znam jednak zawodnika, który się pogodzi z grzaniem ławki. Wtedy trzeba pracować ciężko i udowadniać, że zasługuje się na grę. Będę dążył do tego, by tak było. Rywalizacja jest wszędzie. Na każdej pozycji. Dzięki niej można podnosić umiejętności. Sam jestem ciekaw, jak będzie to wyglądało.

rozmawiał Mateusz Szymandera

Następne mecze

Poniedziałek 01.04 godz.15:00
Stal Mielec
vs |
Lech Poznań
Niedziela 07.04 godz.15:00
Lech Poznań
vs |
Pogoń Szczecin

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory