2018-06-22 14:25 Mateusz Szymandera , fot. Adam Ciereszko

- Byłem o krok od debiutu w Premier League - wywiad z Cywką

- Nie liczyłem, ale kilkanaście razy siedziałem na ławce. Czułem, że moment debiutu się zbliża. W klubie była szeroka kadra, trener miał duży wybór i to ja siadałem na ławce. To znaczy, że doceniał moją pracę. Cieszę się, że w wieku 18 lat trenowałem ze świetnymi zawodnikami. Nie udało się zagrać w Premier League i nie ma już do czego wracać - mówi nowy zawodnik Lecha, Tomasz Cywka.

Jakbyś miał wybrać słowa, które najlepiej opisują ciebie jako piłkarza, to jakie byś wybrał?

- Nieustępliwy, nie poddający się. Walczący do końca i kochający piłkę. Dający zawsze sto procent na treningu i meczu.

Nieustępliwy i nie poddający się jesteś też prywatnie?

- Jeśli upatrzę sobie cel, to robię wszystko, żeby to osiągnąć. Nieważne czy jest ciężko. Jeśli w coś wierzę i czuję, że to ma sens, to robię wszystko, żeby tak było.

A gdy się nie udaje?

- Nie jest tak, że odpuszczam. Próbuję dojść do celu, ale w inny sposób. Próbuję walczyć dalej.

Do bycia taką osobą potrzebna jest też cierpliwość.

- Słyszałem, że jestem bardzo cierpliwy. Nie wiem czy moje hobby, którym jest wędkarstwo, w tym mi pomaga. Myślę, że tak. Niecierpliwa osoba nie może jechać na tydzień na ryby i siedzieć w tym czasie przy jeziorze.

Wędkarstwo kojarzy się z osobami cichymi i spokojnymi. Z drugiej strony mówisz, że jesteś walczący do końca, nieustępliwy.

- To się nie wyklucza. Pytasz pewnie o to w kontekście piłki nożnej. Potrafię wziąć na siebie odpowiedzialność za drużynę. Byłem w przeszłości kapitanem i to mi się podobało. Czasami trzeba krzyknąć i się zmobilizować. To mi odpowiada. Poza boiskiem jestem spokojnym człowiekiem, a nie wariatem.

To bycie spokojnym w życiu prywatnym pomaga na boisku?

- Nie łapię dużo kartek, ale to nie znaczy, że nie fauluje i nie gram ostro. Potrafię krzyknąć. Czasami się we mnie gotuje. Czy to pomaga? Nie wiem. Na boisku koncentruję się na grze. Umiem zmobilizować kolegów, zachęcić ich do walki. Potrafię zagrać ostrzej. Nie myślę wtedy o moich cechach charakteru.

Na początku mówiłeś o nieustępliwości i waleczności. To cechy, które wyniosłeś z Championship?

- Nie, taki byłem już wcześniej. Tak zostałem wychowany. Wiem, że wizerunek Championship, w której grałem, jest taki, a nie inny. Teraz jednak trafiło tam wielu zagranicznych trenerów. Hiszpanie czy Portugalczycy zaszczepiają w zawodnikach techniczną piłkę. To nie jest już liga, w której jest dużo walki i "kopaniny". Myślę jednak, że gra w Anglii pomogła mi w tym, jakim jestem człowiekiem. Jeśli od poniedziałku do piątku musisz naprawdę ostro walczyć o skład i dawać z siebie sto procent, żeby zagrać, to uczy ciebie zaangażowania. W piłce nie dostaniesz nic za darmo. Dlatego dzięki niej dużo się nauczyłem.

Dla wielu piłkarzy gra w Premier League jest jednym z marzeń. Ty byłeś o krok od jego zrealizowania.

- Nie liczyłem, ale kilkanaście razy siedziałem na ławce. Czułem, że moment debiutu się zbliża. W klubie była szeroka kadra, trener miał duży wybór i to ja siadałem na ławce. To znaczy, że doceniał moją pracę. Cieszę się, że w wieku 18 lat trenowałem ze świetnymi zawodnikami. Nie udało się zagrać w Premier League i nie ma już do czego wracać. Byłem z nimi w drużynie, trenowałem, jeździłem na mecze. To, co wyniosłem z Premier League, to moje.

Podobnie było w przypadku Jana Bednarka. Kilka miesięcy siedział na ławce, a gdy dostał szansę, to już nie oddał miejsca w składzie. Jeden moment decyduje o tym, czy zaistnieje czy nie.

- Czasami to jakaś sytuacja boiskowa. Niekorzystny wynik, kontuzja czy kartki. Wszystko może zdecydować o tym, czy zadebiutujesz. Gdy Bednarek wyleciał do Anglii i nie grał, to można było mieć wrażenie, że coś jest nie tak. Ciężko pracował, dostał szansę i ją wykorzystał. To są szczegóły, które decydują o tym, czy się uda.

Gdy funkcjonujesz w drużynie grającej w Premier League to jesteś naprawdę blisko dużej piłki. Czego się wtedy o sobie dowiedziałeś? Miałeś wrażenie, że niewiele Ci brakuje?

- Wiem, że gdybym odstępował od nich, to bym nie trenował. W naszym zespole było wielu młodych zawodników, którzy przyjeżdżali i walczyli o kontrakty. Po jakimś czasie im dziękowano. Ja zostałem. Gdy wiedziałem, że muszę szybciej operować piłką, to zostawałem po treningach i to doskonaliłem. Tempo było niesamowite. Tym bardziej, że do Anglii trafiłem prosto z piłki juniorskiej. Wiedziałem, że mam braki, ale starałem się je nadrabiać.

Wyjeżdżałeś z Polski jaki zawodnik ofensywny. Przez kilka lat spędzonych w Anglii zmieniłeś pozycję.

- Byłem środkowym pomocnikiem. W Anglii graliśmy w ustawieniu 4-4-2 z dwoma środkowymi pomocnikami. Naszym zadaniem było bieganie od pola karnego do pola karnego. Trzeba było oddać strzał pod bramką przeciwnika, zagrać piłkę na wolne pole, ale też bronić pod własną szesnastką. W Championship grałem też na skrzydle. To była ofensywna pozycja, można było oddać strzał. Do obrony zostałem przesunięty dopiero w Polsce.

Żałujesz, że dziś jesteś postrzegany bardziej jako piłkarz defensywny niż ofensywny?

- Nie. Wolę grać ofensywnie, bo to lubię. Od małego grałem w ofensywie. Z drugiej strony gra w piłkę sprawia mi radość. Jeśli trener mówi do nie, że widzi mnie na prawej obronie, to nie patrzę na to przez pryzmat pozycji. Jeśli mogę tam pomóc drużynie, to wchodzę w to. Kocham grać w piłkę, chcę być na boisku, a to gdzie ma mniejsze znaczenie.

Więcej mówi się o ofensywnych zawodnikach. To oni zaskarbiają sobie serca trybun.

- To normalne. Tak było zawsze. Gdy jesteś piłkarzem, to patrzysz na to inaczej. Gdy jako ofensywny piłkarz zdobyłem bramkę, to pamiętałem, kto odebrał piłkę albo ją zagrał. Dziękowałem koledze z obrony, który zaczął akcję. Grając na boisku doceniamy pracę wszystkich, którzy są w drużynie.

Dzisiaj jesteś bardziej obrońcą czy pomocnikiem?

- Patrząc przez pryzmat tego jak długo grałem w pomocy, to jestem pomocnikiem. W obronie występowałem tylko przez jeden sezon.

Uniwersalność w piłce twoim zdaniem pomaga czy przeszkadza?

- Można na takiego zawodnika spojrzeć z perspektywy jego wszechstronności. Ktoś inny może powiedzieć, że jest "zapchajdziurą". Nie spotkałem jednak trenera, który narzekałby na to, że piłkarz może grać na kilku pozycjach. Grunt, żeby ta wszechstronność dała coś drużynie. Gorzej, jakby występ takiego zawodnika wynikał z braku innych kandydatów.

Kilku piłkarzom zmiana pozycji w trakcie kariery zrobiła krzywdę. Były też takie przykłady w Lechu.

- To indywidualna sprawa zależna od tego, jak ktoś się czuje na danej pozycji. Dla mnie przesunięcie na prawą obronę nie było dużą nowością. Wcześniej byłem prawym pomocnikiem, którego proporcje związane z grą w ataku i obronie rozkładają się po połowie. Gdy grałem w obronie musiałem zmienić priorytety. Mogłem się podłączać do ataków, co mi bardzo pasowało.

Nie tęsknisz za graniem do przodu?

- Trochę tak. Pamiętam jak grałem na środku pomocy. W Wiśle byłem tym zawodnikiem, który miał trzymać pozycję. Dwóch środkowych pomocników, którzy grali obok mnie mogli się włączać w akcje ofensywne. Ja musiałem wtedy asekurować. Widziałem jak włączają się dryblingiem do ataku. Wtedy myślałem, że też chcę. Trener jednak miał na mnie inny pomysł. Na obronie, co jest zabawne, mogłem pozwolić sobie na więcej.

Masz sobie coś do udowodnienia jako piłkarz?

- Nie mam takiego nastawienia, że idę na trening, żeby coś udowodnić. Codziennie idę, by pokazać swoje umiejętności i się uczyć. Nie muszę nic udowadniać. Na pewno nie sobie.

To zapytam inaczej. Masz wrażenie, że można było wyciągnąć więcej kariery?

- Kto wie, co by było gdybym zadebiutował w Premier League. A było bardzo blisko. Pamiętam, że w któryś poniedziałek Steve Bruce, który był moim trenerem w Wigan, zaprosił mnie do gabinetu. Powiedział mi, że w weekend zadebiutuje. Mieliśmy w środku tygodnia mecz w rezerwach. Miałem zagrać godzinę, żeby podtrzymać rytm meczowy. Doznałem kontuzji, jedynej w swojej karierze. I nie zadebiutowałem. Fajnie, że miałem tę rozmowę, bo wiedziałem, że jestem blisko. Szkoda, ze się nie udało. Przez lata marzyłem o tym, żeby zagrać w Premier League. Nie ma jednak co do tego wracać.

Co się dzieje w głowie zawodnika, który jest kilka dni przed debiutem w Premier League?

- To była niesamowita euforia. Pamiętam, że gdy trener zaprosił mnie do gabinetu, to nie wiedziałem, czego się spodziewać. Zrobił to po raz pierwszy. Mówił, że docenia moją pracę. Miałem wtedy 19 albo 20 lat. Są jednak sytuacje, których nie jesteśmy wstanie przewidzieć. Z ogromnej euforii wpadłem w złość, że przytrafiła mi się kontuzja. Pamiętam, że miałem zagrać za Mido, miałem być takim podwieszonym pod niego zawodnikiem.

Grałeś w kadrze do lat 20. Kilku chłopaków zrobiło duże kariery. Tobie czegoś zabrakło?

- Może to był ten moment i debiut w Premier League. Może strzeliłbym kilka goli i wszystko potoczyłoby się inaczej. Teraz trudno to jednoznacznie stwierdzić. Nie ma sensu się nad sobą rozczulać. Czegoś zabrakło. Cały czas ciężko pracuję. Gra w piłkę sprawia mi radość i to jest najważniejsze.

Szczęsny, Krychowiak, Białkowski - to tylko kilku z zawodników, którzy wtedy grali w tej reprezentacji. Dziś są w Rosji na mistrzostwach. Masz żal, że Tobie się nie udało?

- Nie. Jestem świadomy, że było blisko. Cały czas walczę o swoje. Nie rozpatruję życia w takich kategoriach, że coś się wydarzyło, a coś nie i szkoda. Biorę co mam, wyciągam co najlepsze i dalej robię swoje.

Grałeś w młodzieżowych reprezentacjach, a w seniorskiej się nie udało.

- Nie jest jednak powiedziane, że nie zagram w kadrze. Nadal jestem zawodnikiem i dopóki będę grał, to jest moje marzenie. Jak będę miał 37 lat, to będę mógł powiedzieć: ok, nie ma szans. Póki co nie jestem taki stary i walczę.

rozmawiał Mateusz Szymandera

Następne mecze

Poniedziałek 01.04 godz.15:00
Stal Mielec
vs |
Lech Poznań
Niedziela 07.04 godz.15:00
Lech Poznań
vs |
Pogoń Szczecin

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory