2017-04-06 08:10 Jan Rędzioch

Twardy Szpak chory na Lecha

Pozornie słynny snajper chorzowskiego Ruchu – Gerard Cieślik nie ma wiele wspólnego z Lechem Poznań. Ktoś powie – grał przeciwko Kolejorzowi nie jeden raz, inny doda – rywalizował skutecznie z Teodorem Aniołą o miejsce w reprezentacji Polski. Jest jeszcze jeden wątek tych powiązań. W 1960 pan Gerard został patronem pewnego małego klubu. Szkolny Związek Sportowy w Słupsku przyjął swoją nazwę od nazwiska piłkarza i tak powstał klub MKS Cieśliki Słupsk, który przysporzył w przyszłości Lechowi dwóch znakomitych piłkarzy – Mirosława Justka i Ryszarda Szpakowskiego (na zdjęciu z prawej, obok Jana Domino - przyp. Lech Poznań).

Ten ostatni zwany do dziś w Poznaniu z nieukrywaną sympatią Szpakiem, miał do Kolejorza znacznie dłuższą drogę. Urodził się w Słupsku 16 maja 1951 roku. Zarówno on, jak i jego brat Heniek z zapałem uganiali się całymi dniami za futbolówką. Nieżyjący już dziś Henryk ograniczył swoją karierę do trzecioligowych występów w Czarnych Słupsk. Ryszard zaś najpierw trafił do ekstraklasy, a w końcu do kadry samego Kazimierza Górskiego.

Treningi w Cieślikach rozpoczął jako dziewięciolatek pod opiekę niezapomnianego trenera Mariana Boratyńskiego. Do Gryfa Słupsk przeszedł w 1968, gdy ów gwardyjski klub wchłoną w sposób niecałkiem naturalny całą cieślicką młodzież. Wśród wychowanków Cieślików byli też m.in. Tadeusz Czubak i Czesław Boguszewicz - przyszłe podpory szczecińskiej Pogoni, a najszybciej z nich wybił się Szpakowski. Uzdolnionym zawodnikiem szybko zainteresował się najsilniejszy klub regionu Gwardia Koszalin, ale po niespełna roku i stąd „gwardyjską drogą służbową” trafił do stolicy, do pierwszoligowej Gwardii. W Warszawie zastał bardzo silną drużynę z późniejszymi złotymi medalistami olimpijskimi – Ryszardem Szymczakiem, Antonim Szymanowskim i Jerzym Kraską, czy przyszłymi reprezentantami kraju – Henrykiem Wawrowskim, Stanisławem Gzilem i Bohdanem Masztalerem.

W sezonie 1969/70 zdołał wystąpić w 3 meczach ligowych i 2 w PP, zaliczając nawet jedną,pucharową bramkę. Radziecki trener Gwardii Jurij Kuzniecow nie widział go jednak w pierwszym składzie, więc za namową byłego reprezentanta Polski i stołecznego gwardzisty – Henryka Burzy Szczepańskiego, przeszedł do drugoligowej poznańskiej Olimpii, w której Szczepański został właśnie szkoleniowcem. Ryszard nie spodziewał się jeszcze wówczas, iż ze stolicą Wielkopolski zwiąże całe swoje życie. Tu poznał swoją żonę Basię, tu przyszedł na świat jego jedyny syn Maciej. Rodzina przez całe czas, nawet w najtrudniejszych momentach była dla niego oparciem i radością, co niezmiennie aktualne pozostało do dziś. Syn, choć miał niemniej talentu niż ojciec i nawet próbował swych sił w Lechu, ze względu zdrowotnych futbolem pasjonuje się już tylko w roli kibica. Maciej nie zapomniał o edukacji i jako absolwent poznańskiej Akademii Ekonomicznej mógł wejść w dorosłe, samodzielne życie z ekonomiczną smykałką.

Okres spędzony w Olimpii, choć ledwie półroczny, Ryszard Szpakowski wspomina bardzo sympatycznie. Wiele grał, był niezastąpionym zawodnikiem, strzelał ważne bramki. Nie zapobiegło to jednak spadkowi z ligi, a awansujący właśnie na drugi front Lech wykazał kruczowłosym zawodnikiem olbrzymie zainteresowanie. Szpak wahał się, bo w perspektywie miał powrót do stolicy. Ostatecznie po namowach niezastąpionego w takich sprawach Jana Kaczmarka, udał się na rozmowę z prezesem Kolejorza Wacławem Drabem. Urzeczony osobą szefa Lecha podjął decyzję, której nigdy nie żałował. Debiutował 12 września 1971 w bezbramkowym meczu z Garbarnia Kraków, a już 2 tygodnie później w trzecim swym występie i to w 3 jego minucie, zdobył jedynego gola w spotkaniu z Piastem Gliwice. Szybko stał się pupilem poznańskich fanów. Niezwykle ambitny, bardzo pracowity, a przy tym skromny, nigdy nie odmawiał rozmowy nawet najbardziej nachalnym kibicom.

Widownia dodawała mu skrzydeł w każdym meczu, on jej odpłacał najlepszą grą i naturalnym kontaktem. Miał prawdziwie „żelazne” płuca i niesamowitą odwagę. Już wówczas, dużo szybciej niż Andrzej Szarmach, zasługiwał na miano Diabła, bo głowę wsadzał tam gdzie inni bali się przyłożyć nogę. Taka gra narażała go oczywiście na kontuzje, których w jego karierze nie brakowało. Zawsze jednak po przymusowej przerwie z wielkim zacięciem i ambicją nadrabiał treningowe zaległości i znów nie odstawiał głowy, ani nogi. Był prawdziwym twardzielem, choć w życiu prywatnym pozostaje wciąż człowiekiem niezwykle łagodnym i delikatnym. Stał się jedynym z bohaterów awansu Lecha do ekstraklasy w 1972, a jego 2 gole w meczu z Zawiszą dały upragnione zwycięstwo 4:2. Przygotowywał się do pierwszoligowych występów, jak wszyscy jego koledzy, niezwykle starannie.

Inauguracyjny mecz z Legią (wygrany ostatecznie 1:0) wzbudzał olbrzymie zainteresowanie wśród widzów i wyzwalał wielką ochotę gry u zawodników. Dwa dni przed tym wydarzeniem doszło do towarzyskiego spotkania Kolejorza z reprezentacją województwa. Po golu Szpaka już w 2 minucie, doszło do dramatu po kolejnych 180 sekundach. Ostre, choć niezamierzone wejście jego imiennika Lisiaka, spowodowało ciężką kontuzję napastnika Lecha. Utrata przytomności, złamana kość jarzmowa, karetka pogotowia, szpital, kolejne operacje otolaryngologiczne. Pierwsze pytanie Ryśka brzmiało: Jak tam Lech? Zespół profesora Ludwika Szlęzaka zadbał nie tylko o zdrowie zawodnika, ale i o jego wiedzę o Kolejorzu. Już w wówczas Lech był w jego życiu czymś niezwykle ważnym.

Na swój pierwszoligowy debiut w kolejowych barwach musiał czekać aż do 18 marca 1973 i meczu z ŁKS Łódź. Gdy tylko nie miał problemów zdrowotnych, przez kolejne sezony był niezastąpiony w drużynie. Zmieniali się gracze, działacze i trenerzy, a on niezmiennie radował swoją grą poznańską publiczność. Przed meczem w Mielcu ze Stalą w kwietniu 1974 r., doszło do niezwykłego wydarzenia, obrazującego jego ambicję i oddanie. Chorego z wysoką temperaturą Ryśka, wyciągnął z łóżka i swoimi metodami kurował ówczesny szkoleniowiec Lecha – Janusz Pekowski. Szpak odwdzięczył mu się zwycięską na 2:1 bramką. Jego umiejętności i ambicję dostrzegł też sam trener Kazimierz Górski, choć sam Szpakowski nigdy nie miał wielkich nadziei na stałą obecność w polskiej reprezentacji. Konkurencja w każdej polskiej ligowej drużynie była wówczas tak ogromna, że do kadry narodowej trafiali jedynie najwybitniejsi. Miał jednak szczęście zagrać w jednym spotkaniu w narodowych barwach (2:0 z Kanadą w 1974), a uczynił to jako ósmy w historii Lechita.

Za najlepszy swój okres uznaje sezon 1977/78, kiedy to pod wodzą trenera Jerzego Kopy Kolejorz do ostatniej kolejki walczył o mistrzostwo kraju. Skończyło się ostatecznie na trzecim miejscu, ale awans do Pucharu UEFA dawał wielką satysfakcję. Kolejnego awansu do europejskich pucharów nie udało się już uzyskać po nieudanym finale Pucharu Polski w Częstochowie w 1980 przegranym z kretesem 0:5 z warszawską Legią. Szpakowski brutalnie zaatakowany przez legionistę Pawła Janasa trafił do miejscowego szpitala z kolejnym urazem głowy. To, co zobaczył w częstochowskiej lecznicy, to opowieść zupełnie na inny temat, ale pogłębiło nienajlepszy nastrój całej drużyny. Wówczas już w poznańskim klubie pracował Wojciech Łazarek, który jeszcze jako trener Zawiszy Bydgoszcz pragnął ściągnąć do siebie Szpaka. Ryszard nie reagował na inne propozycje z Arki Gdynia, Pogoni Szczecin, nie mówiąc o mniej poważnych propozycjach z II ligi. Udało się jemu też „ukryć” przed wojskiem i grą we wrocławskim Śląsku. Z czasem jednak Baryła tak odmładzał ekipę Lecha, że zabrakło miejsca dla niedawno jeszcze pożądanego napastnika.

Swój ostatni mecz w niebiesko-białych barwach Ryszard Szpakowski rozegrał 22 listopada 1981 z Bałtykiem Gdynia (2:0). W ciągu jedenastu sezonów wystąpił w Lechu w 218 oficjalnych spotkań (179 w ekstraklasie, 2 w Pucharze UEFA, 12 w PP, 3 w Pucharze Ligi i 22 w II lidze) zdobywając w nich 38 goli (31 w ekstraklasie, 3 na jej zapleczu i po 2 w PP i Pucharze Ligi). Czując się zbędnym na Bułgarskiej myślał o zagranicznym wyjeździe (były wstępne propozycje z belgijskiego RSC Charleroi i francuskiego FC Perpignan), ale wzbudzał też zainteresowanie swoją osobą także poznańskiej Olimpii.

Odmowa w stanie wojennym milicji, była równoznaczna z odmową wydania paszportu. Skorzystał więc z propozycji drugoligowego Stilonu Gorzów (1982-84), zaliczył kurs trenerski w Błażejewku w 1984, a karierę kończył 1985 roku w Lubuszaninie Drezdenko łącząc grę z pracą szkoleniową. Wówczas wraz małżonką zajął się zupełnie inną dziedziną życia – otworzył na Piątkowie niewielki sklep, w którym do dziś realizowane są zasady prawdziwego handlu. On szanuję i dba niezwykle o swoich klientów, ci szanują go, odpłacają życzliwym słowem i lojalnością. Ciągnie jednak wilka do lasu. Wciąż popularny i niezmiennie zakochany w Kolejorzu Szpak, marzy o pracy trenerskiej wśród młodzieży, nieśmiało wspominając o piłkarskiej szkółce. Czy to tak bardzo jest nierealne? I jeszcze jedno. Pan Ryszard nadal zachował bujną fryzurę, a wbrew swojemu boiskowemu przydomkowi, wcale nie jest szpakowaty.

Jan Rędzioch

* tekst opublikowany w programie meczowym "Heeej Lech" w sezonie 2006/2007 z informacjami aktualnymi na moment publikacji artykułu.

Następne mecze

Niedziela 21.04 godz.15:00
ŁKS Łódź
vs |
Lech Poznań
Niedziela 28.04 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Cracovia

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory