Palce dwóch rąk wystarczą do tego, żeby policzyć mecze, w których Filip Szymczak grał na pozycji skrzydłowego. Zdarzyło się to także w niedzielę w Łodzi przeciwko ŁKS (3:2). - Cały tydzień przed tym spotkaniem trenowałem właśnie na boku pomocy. Dostałem założenia, które miałem do wykonania na boisku. Na pewno zebrałem kolejne doświadczenie - mówi 22-letni piłkarz Lecha Poznań.
Szymczak to nominalny napastnik, na tej pozycji występuje przez zdecydowaną większość kariery. Można jednak stwierdzić, że jest również skrzydłowym z konieczności. U kolejnego trenera Kolejorz dostaje bowiem szansę przy linii bocznej boiska. Ten manewr stosował John van den Brom, teraz zdecydował się na to również Mariusz Rumak.
- To kwestia odpowiedniego przygotowania się do meczów. Cały tydzień przed spotkaniem z ŁKS trenowałem właśnie na boku pomocy. Dostałem założenia, które miałem do wykonania na boisku. Na pewno zebrałem kolejne doświadczenie, którego już mi nie brakowało ze względu na to, że w tym miejscu biegałem już w poprzednich latach. To wszystko pomogło mi się zaadoptować do nowych warunków - opowiada Filip, który również porównuje grę na skrzydle i jako napastnika. - Jeśli chodzi o takie aspekty czysto fizyczne, to na pewno wykonuje się więcej sprintów. Trzeba więcej uwagi poświęcić defensywie, bo choćby jak po jednej stronie jest strata piłki, to trzeba szybko wracać do ustawienia w obronie. Specyfika jest inna, wciąż staram się przystosować do tego - analizuje.
Oczywiście wciąż czuje się przede wszystkim atakującym, bo tutaj zaliczył zdecydowanie najwięcej spotkań. Proporcje w seniorskiej piłce są mniej więcej takie, że na 9 występów jako napastnik przypada 1 na skrzydle. - Jestem napastnikiem, ale staram się wywiązywać z tych zadań, które dostaję od sztabu szkoleniowiec. Wiadomo, że grałem jako dziewiątka przez te wszystkie lata, ale jeśli jest potrzeba, to nie ma problemów, żebym mógł wystąpić z boku boiska - mówi Szymczak, dla którego też ważne jest to, że może zaliczać kolejne minuty na poziomie Ekstraklasy. - Ważne dla mnie jest to, żeby być zdrowym, łapać minuty, utrzymywać się w dobrej formie fizycznej. Dzięki temu mogę się też doskonalić piłkarsko - dodaje.
Lech wygrał w Łodzi 3:2, co sprawia, że wciąż jest w grze o mistrzostwo Polski. - Na pewno ważne zwycięstwo, oczywiście można narzeka na styl i okoliczności, ale koniec końców liczą się trzy punkty i za chwilę nikt nie będzie pamiętać, w jaki sposób zostały zdobyte. Skupiamy się teraz na Cracovii. Zostało nam pięć finałów i chcemy grać o tytuł. Skupiamy się na pozytywach, a staramy się odciąć to co negatywne - zaznacza 22-latek z Bułgarskiej i dodaje: - Był moment, że w szatni dużo rozmawialiśmy o tabeli. Teraz z drużyną uznaliśmy jednak, że musimy się na sobie skupić. Musimy wygrywać, a uważam, że konkurenci pogubią jeszcze punkty. Mamy taki sam dorobek jak Śląsk Wrocław, Jagiellonię Białystok też możemy jeszcze złapać - kończy.
Zapisz się do newslettera